2018-12-18

Bogdan Rymanowski: Kolęduję, choć słoń nadepnął mi na ucho

Prowadzący „Wydarzenia” zdradza, jak podtrzymuje świąteczne tradycje. W rozmowie z POLSAT.PL Bogdan Rymanowski opowiada, dlaczego Święta w Małopolsce mają dla niego wyjątkowy charakter, co czyni ten czas wyjątkowym oraz dlaczego śpiewa kolędy, nawet kiedy wie, że fałszuje. W jakich daniach gustuje i na jakie prezenty liczy popularny dziennikarz?

- Jak spędza pan Święta Bożego Narodzenia?
- Jak najbardziej klasycznie. Odkąd kilkanaście lat temu przeprowadziłem się z rodziną z Krakowa do Warszawy, to w te dni zwykle jesteśmy w domu teściów w Małopolsce. Od kiedy zmarli moi rodzice, uroczystości odbywają się właśnie tam, a funkcję głowy rodziny pełni ojciec mojej żony. Zbieramy się wszyscy razem: ja, żona, trójka moich dzieci, siostra i brat mojej małżonki z bliskimi.

- Czy wigilijne tradycje mają dla pana duże znacznie?
- Kolacja wigilijna jest w trzystu procentach tradycyjna. Staramy się, aby na stole, przy którym wszyscy siadamy, było 12 potraw. Najpierw jest modlitwa, później konsumpcja i składanie sobie życzeń oraz łamanie się opłatkiem. Szczególną frajdą dla dzieciaków są prezenty pod choinką. Później śpiewamy kolędy i idziemy razem na pasterkę.

- Rodzina, wspólnota i refleksja na pewno wpływają na atmosferę. Co jeszcze buduje wyjątkowy charakter Bożego Narodzenia?
- Idealnie by było, gdyby Święta były białe, pełne śniegu. To doskonale uzupełnia atmosferę. Dom teścia jest w fajnym miejscu pod Krakowem. Czasami, kiedy jest dobra przejrzystość powietrza, to widać z niego Tatry. A ja całe dzieciństwo i młodość chodziłem po górach. Połączenie z jednej strony mojego rodzinnego Krakowa, a z drugiej Tatr ma dla mnie znaczenie i dodaje magii. Najważniejsze jednak jest to, że jesteśmy wszyscy razem. Rodzinność to to, co jest najpiękniejsze w tych dniach.

- Czy często ma pan okazję uczestniczyć w dużych, rodzinnych zjazdach?
- Święta to dla mnie czas spędzany wspólnie z rodziną. Teraz życie bardzo przyspieszyło, 20-30 lat temu spotkań rodzinnych było zdecydowanie więcej. Ludzie mieli więcej wolnego czasu. Teraz trwa pewnego rodzaju wyścig szczurów, w związku z tym pozostaje niekiedy jeden dzień w roku, aby spotkać się i w spokoju pogadać. Czasem jest jeszcze taki moment pierwszego listopada, kiedy spotykamy się, odwiedzając groby najbliższych. Ale to trochę coś innego. Pierwszego i drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia, jeśli nie pracuję, staram się odwiedzić dalszych krewnych - tych, z którymi nie było dane spotkać się podczas Wigilii.

- Lubi pan śpiewać kolędy?
- Oczywiście, ale już dawno temu słoń nadepnął mi na ucho. Nie chciałbym, żeby ktokolwiek nagrał moje śpiewy. Niemniej jednak trzeba dać przykład młodszym pokoleniom, bo tradycja musi zostać podtrzymana. Czasami nadaję więc pewien rytm. Kończy się to fałszem, ale moja żona i dziewczyny potrafią pociągnąć śpiew dalej.

- Które z bożonarodzeniowych potraw lubi pan najbardziej?
- W młodości nienawidziłem kompotu ze śliwek. Natomiast teraz, biorąc pod uwagę fakt, że człowiek przyzwyczajony jest do zupełnie innych napojów - kolorowych soków, płynów gazowanych z konserwantami - to dziś dla mnie taki kompot to prawdziwy rarytas. Niegdyś nie lubiłem też karpi, ale kilka lat temu to się zmieniło. Co nie zmienia faktu, że ich konsumpcja jest dość skomplikowana ze względu na ości. Smakują mi łazanki z cebulą oraz barszcz z uszkami. Te potrawy serwuje się rzadko, więc tym większa jest przyjemność jedzenia dań charakterystycznych dla Wigilii.

- Jakie prezenty lubi pan znajdować pod choinką?
- Od początku do końca mojego życia najlepszym prezentem dla mnie jest książka. Żadna koszula, sweter czy inna rzecz nie cieszy mnie tak, jak książka. Najlepiej taka, której jeszcze nie mam. Wszyscy wiedzą, że je wprost uwielbiam i każdy tom jest dla mnie najpiękniejszym prezentem. Przyznam też, że sam buszuję w księgarniach internetowych i co miesiąc kupuję sobie pewną liczbę publikacji.

Rozmawiał Michał Pogodowski

Zobacz także:
Katarzyna Montgomery o świętowaniu pełnym radości
Jakie są Święta u Szatanów? Mówi sam Szatan. Rafał Szatan
Bez jakich tradycji nie wyobraża sobie Świąt Edyta Herbuś?
Filip Lato: Bardziej niż to, co pod choinką, liczy się sam gest
Tulia: Wyjątkowy, spektakularny koncert w Świętej Lipce
Golec uOrkiestra: Najważniejsza jest radość z bycia razem
Enej: Cieszmy się z tego, że mamy bliskich obok
Krzysztof Ibisz: Teraz jest najlepszy czas na to, by zwolnić
Piotr Gumulec: Musi być zapach prawdziwej choinki 
Magdalena Stużyńska-Brauer: Lubię, kiedy Święta są wesołe
Ewa Wachowicz: W moim domu najważniejsza jest tradycja