Wśród zaproszonych gości znaleźli się Kabaret Koń Polski, Stanisław Tym, Kabaret na Koniec Świata, Kabaret Chyba, Budapesz oraz Sławomir Zapała. Przewodnikiem, komentatorem, gospodarzem oraz prowadzącym był Marcin Wójcik z Kabaretu Ani Mru-Mru.
Pierwsze wiosenne igrzyska w San Escobar rozpoczęła rozśpiewana prezentacja uczestników. Na scenie, w blasku kolorowych świateł i w rytm piosenki latino, pojawili się kabaretowi olimpijczycy, w tle powiewała flaga republiki, a imprezę uroczyście otworzył sam Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej. - Nasze igrzyska udowadniają, że świat się zmienia. Udowadniają, że to dobra zmiana. Niemożliwe staje się możliwe - podkreślił, wyraźnie zaznaczając dla kogo przygotowano konkurencje. - Dla sportowców-patriotów, dla sportowców wyklętych - wymienił.
Jakie dyscypliny gwarantują rozrywkę? - Szachy, wyrąb drzew na czas, wyścigi kolumn rządowych, strzelanie do bażantów i oczywiście narciarstwo - wskazał. - Będziemy też wybierać sędziów, a publikować tylko te dobre wyniki - podkreślił w swojej przemowie. Pochylił się także z troską nad stanem zdrowia obywateli. - Bo sport jest jak rzodkiew. Wszyscy lubią, ale niewielu uprawia - dodał.
O tym, że w sporcie wszystko może się zdarzyć przekonał widzów pan Stanisław Górecki z Koszalina, skoczek narciarski, w którego wcielił się Leszek Malinowski z Kabaretu Koń Polski. - Skoki to spełnienie moich największych marzeń. Patrzę na naszą drużynę mistrzów świata, a to takie chudzinki są, więc uznałem, że brakuje kogoś o aerodynamicznych kształtach - rozpoczął relację ze swoich wyczynów. Potem okazało się, że trenuje w bloku, a mieszka na ósmym piętrze…
Marcin Wójcik wrócił na scenę, żeby zebrać od publiczności cztery słowa do spontanicznego występu na żywo, który tradycyjnie w drugim sezonie prezentowany jest na koniec odcinka. - Szyszka, Wójcik, kombajn, broszka - usłyszał z widowni, a potem opowiedział o… alkohimalaistach. Co to za dyscyplina? Charakterystyczne czerwone twarze, floletowe nosy, opatuleni, z siatkami. No i wspinaczka, spod sklepu na górę. Po schodach. Do mieszkania. To może być wielka wyprawa, pełna przygód.
Sportowych wątków ostatnio nie brakuje, o czym chętnie rozprawiali również Marian i Hela. - Co oglądasz? - spytała. - Powtórkę meczu z czwartku - odpowiedział. - Jaki był wynik? - dopytywała. - 27:1 dla Europy! - rzucił Marian, wywołując u Heli słowotok. - Ja to podziwiam panią kapitan naszej drużyny. Ona dla jedności głosowała przeciwko! - wyparowała Hela. - Nawet Węgry nam gola strzeliły - zamknął dyskusję Marian.
Wyszło też na jaw, że drugie igrzyska odbędą się w Polsce! Kabaret Chyba potwierdził, że decyzje zapadły na najwyższych szczeblach władzy, a nad wszystkim czuwa Narodowy Komitet Igrzysk Wyklętych. - Tusk miał Euro, a my co? - padło motywujące hasło. - Prezes chciał, że igrzyska mają być od morza do morza - zaznaczył jeden z posłów. - Tych się może zaprosi, a tych może nie - zripostował drugi. - Nie możemy być gorsi od Rio, więc proponujemy Świebodzin! Świebodzin 2024 - ustalono.
Potem byliśmy świadkami konferencji prasowej Komitetu Obywatelskiego Wielki Radom. Najpierw krótkie oświadczenie wydał przewodniczący Dariusz Miotła, a w trakcie wymiany zdań z dziennikarzami okazało się, że postulat dotyczy… powiększenia Radomia 47-krotnie. - Trzeba i warto przesuwać granice. Radom pięknieje. Jesteśmy nazywani Elblągiem południa. Staniemy się magnesem dla turystów z całego świata - wymieniali atuty zwolennicy inicjatywy. Nie mogło też zabraknąć pytania o lotnisko. - Żeby coś wystartowało, musi wylądować - wyjaśnił radny Zenon Traszka. Nikt jednak nie chciał rozwijać wątku drugiej radomskiej inwestycji. - W planach ministerialnych jest stocznia dla okrętów wojennych - rzucił tylko jeden z posłów, na wszelkie pytania zasłaniając się tajemnicą wojskową.
Po polityce znów było sportowo. Wielkimi oklaskami został powitany Stanisław Tym, który zaprezentował legendarny monolog „Komentator sportowy”. - Halooo, halooo! Witam Państwa bardzo serdecznie - znów usłyszeliśmy. Po ikonie polskiej satyry swoje spojrzenie na Polskę zaprezentował młody i zdolny kabaret Budapesz, laureaci prestiżowego festiwalu PaKA, czyli Przeglądu Kabaretów Amatorskich.
Na koniec usłyszeliśmy hymn igrzysk w Polsce. Wyśpiewał go Sławomir Zapała, showman, gwiazda rock-polo, wokalista, który co sobotę zmienia swe sceniczne oblicza w programie „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” oraz zobaczyliśmy walkę boksera z… kalendarzem gregoriańskim w wykonaniu Kabaretu na Koniec Świata.
Cały odcinek dostępny w IPLA.TV.
„Kabaret na Żywo” w każdą niedzielę o godz. 20:05 w Telewizji POLSAT.
Zobacz także:
Czy „Kabaret na Żywo” znalazł ideał mężczyzny?
„Rodzina, ach rodzina” na wesoło i z uśmiechem
„Kabaret na Żywo” tym razem trafił na wieś
„Oby dwoje chciało naraz” w „Kabarecie na żywo”
„Wszystkie dzieci nasze są” w „Kabarecie na Żywo”
Policja i wojsko na wesoło, bo „Za mundurem panny sznurem”
Zaskakujący występ Michała Szpaka w kabarecie