2020-11-18

Rafał Rutkowski: „Sąsiedzkie porachunki” uczą przez zabawę

Jeden z głównych bohaterów nowego mini-serialu w rozmowie z POLSAT.PL. Rafał Rutkowski opowiedział, co łączy go z granym przez niego Wojtkiem Nowakowskim, czego dowiedział się dzięki pracy na planie i dlaczego warto oglądać produkcję, która porusza tematy domowej ekonomii. „Sąsiedzkie porachunki” od 22 listopada w niedzielę o godz. 17:35 w Polsacie.

Oglądaj Sąsiedzkie porachunki online na IPLA.TV.

- Komu poleciłby pan serial „Sąsiedzkie porachunki”?
- Moim zdaniem ten serial jest dla przedziału wiekowego od lat sześciu do stu sześciu. To familijna produkcja, w której każdy może znaleźć coś dla siebie. Jest ona skierowana do osób, które mają coś wspólnego z tak zwaną „ekonomią domową”, a takich ludzi w naszym kraju jest większość.

- Czy postać, w którą pan się wciela - obdarzony dużym poczuciem humoru Wojtek Nowakowski – posiada wiele pańskich cech?
- Tak, ona jest bardzo urocza i fajna do zagrania. Zresztą wszyscy bohaterowie to ciepłe postaci, które mają - tak jak w normalnym życiu - swoje zalety i przywary. Moja postać jest mi bliska także z tego powodu, że nie cierpię papierkowej roboty, zagłębiania się w „domową ekonomię”. Wszystko za mnie robi żona i tak samo jest na ekranie, kiedy wyręcza mnie w tym Katarzyna Ankudowicz. Szczególnie kiedy przychodzi do wypełniania PIT-ów. Jest to w stu procentach odcinek o mnie (śmiech)!

- Czy dzięki udziałowi w serialu dowiedział się pan nowych rzeczy?
- Absolutnie tak. Dla przykładu jest odcinek, który porusza temat spadku, o którym niewiele wcześniej wiedziałem. Ale też dowiedziałem się z tego serialu, że kilka rzeczy, które wydawały się mi strasznie skomplikowane, w rzeczywistości takie nie są. Jako obywatel zdobyłem nową wiedzę, o pewnych rozwiązaniach, które sprawiają, że żyje się wygodniej. Bo ta produkcja, poza pewną edukacją ekonomiczną, pokazuje też, że kontakt z urzędnikami nie jest takim niemiłym doświadczeniem, jak się może niektórym wydawać.

- Jak przebiegała współpraca na planie? I jak się panu grało z Moniką Dryl, z którą łączy pana na przykład rodzinne miasto i ukończenie tej samej akademii teatralnej.
- Tak, znamy się od lat, graliśmy razem w jednym przedstawieniu. Była także gościem w programie „Joke show”, który miałem przyjemność prowadzić. Kiedy dowiedziałem się, że wcieli się w moją sąsiadkę, bardzo się ucieszyłem. Monika Dryl jest świetną aktorką, a praca z nią jest samą frajdą. Z resztą obsady także się znakomicie współpracowało: z Katarzyną Ankudowicz, moją serialową żoną, Pawłem Ławrynowiczem i Jakubem Wonsem. Na planie była też bardzo zdolna młodzież: Bartosz Kędziora i Julia Kostow. Stworzyli razem super duet. Fantastycznie też było się spotkać z Maciejem Ziębińskim, z którym pracowałem lata temu przy jego debiucie fabularnym. Cieszyłem się, że tego formatu reżyser pracuje przy tej produkcji. Zebrała się super ekipa! Do tego chciałbym pochwalić scenariusz, bo napisanie takiego krótkiego serialu nie jest proste. Udało się nie tylko zawrzeć tematykę, która czasami nie jest łatwa, ale też jest tam mnóstwo humoru, sporo żartów słownych i sytuacyjnych. To była bardzo przyjemna praca.

- A jak się pan odnalazł w takiej formie? Odcinki trwają kilka minut, co zapewne wpływa na grę aktorską. Jakie to było doświadczenie?
- Kiedyś uczestniczyłem w podobnym projekcie, także o ekonomii, więc to nie była dla mnie nowość. Ja uwielbiam takie formy, bo to są takie krótkie anegdoty. Odcinki składają się z krótkich scenek z humorystyczną puentą. Postaci często są bardziej przerysowane i aktorzy mogą sobie pozwolić na nieco bardziej komediowe granie, „z pazurem”. Zresztą reżyser nas do tego namawiał. To wszystko sprawia, że jest to ciekawe wyzwanie aktorskie. Pojawiają się też sceny retrospekcji - odbywające się w pamięci postaci - które były bardzo fajnie aranżowane przez ekipę. One wymagały takiego „odjazdowego” filmowania. Szczególnie wspomnienia wizyt w urzędach, które przypominały trochę sceny z „Procesu” Franza Kafki. To było bardzo zabawne i fajne w realizacji.

- W jaki sposób zaprosiłby pan widzów Polsatu do oglądania serialu „Sąsiedzkie porachunki”?
- Przy tym serialu można bardzo miło i na luzie spędzić kilka minut. Przy okazji to także porcja wiedzy na tematy ekonomiczne i wskazówki, które ułatwiają życie. Bo nie taki diabeł straszny jak go malują. A jeżeli ktoś już ma tę wiedzę, to polecam ze względu na świetną obsadę aktorską i krótkie, zabawne historyjki. Myślę, że jest to serial dla każdego. To nauka przez zabawę!

Rozmawiał Tomasz Fiłonik

  

Sąsiedzkie porachunki od 22 listopada w niedzielę o godz. 17:35 w Telewizji POLSAT.