2019-10-15

Wielki Finał pierwszej edycji „Ninja Warrior Polska”

Za nami najtrudniejszy i najbardziej emocjonujący etap programu! Fani czekali na to przez sześć odcinków, obserwując pasjonującą rywalizację i typując swoich faworytów. Już wiemy, że najlepsze sportowe show tego kraju pokazało nam, że Polacy łatwo się nie poddają i potrafią przekraczać własne możliwości. Wielki finał „Ninja Warrior Polska” był pięknym zwieńczeniem ich przepięknej walki!

- Po sześciu morderczych tygodniach przyszedł czas na finał „Ninja Warrior Polska” - powiedział na początku odcinka Jerzy Mielewski. Dostało się do niego 24 najlepszych uczestników. - Są najszybsi, najsprawniejsi i mają chłodną głowę. Znają granice swoich możliwości, ale dzisiaj te granice muszą przekroczyć - dodał komentator show. Świetnie zaprezentowali się na etapach eliminacyjnych i półfinałowych, ale to, z czym zmierzyli się do tej pory, było tylko wstępem do tego, co czekało na nich teraz.

Finał składa się z trzech etapów, dwóch torów i legendarnej Góry Midoriyama. Pierwszy tor ma dziewięć przeszkód: „Pięć kroków”, „Kula armatnia”, „Wirujący most dwa”, „Pajęczyna”, „Wiszące okna”, „Krzywa ściana”, „Spacer hydraulika”, „Skok pająka” i „Przeprawa przez komin”. Zawodnicy mieli cztery minuty na jego przejście. Dalej dostają się tylko ci, którzy wcisną specjalny przycisk na finiszu.

Drugi tor składa się z dwóch części. Pierwsza, którą trzeba pokonać w jedną minutę i dziesięć sekund, to pięć kolejnych, piekielnie trudnych przeszkód: „Dziurawy most”, „Śmigło i liny”, „Ruchomy drążek”, „Ruchome kładki” i „Ściany Herkulesa”. Druga część to: „Podwieszane płyty”, „Zwis z klifu”, „Podwieszana poprzeczka” i brak ograniczenia czasowego. Na koniec czeka oczywiście Góra Midoriyama! Jak poszło zawodnikom w Wielkim Finale?

Ivan Kohut kilka razy udowodnił, że jest bardzo mocnym pretendentem do tytułu. Wielu zawodnikom brakowało kondycji, ale nie jemu. Jako pierwszy dotarł do drugiego etapu. - Potwornie zmęczony, ale bardzo silny i zwycięski - docenił go Jerzy Mielewski. Jednak to, co wydarzyło się potem, najprawdopodobniej zapamięta do końca życia. Zabrakło mu jednej sekundy do wciśnięcia przycisku, który pozwoliłby mu przejść do kolejnych przeszkód. - To będzie potwornie bolało Ivana - powiedział komentator. - To jest ta sekunda, która robi różnicę - dodał Łukasz „Juras” Jurkowski. To była przestroga dla kolejnych zawodników, aby pamiętali o czasie.
Czas pierwszego toru finałowego: 03:44:00
Zabrakło sekundy do wciśnięcia przycisku na drugim torze finałowym!

- Chcę wejść w ten tor na pełnej bombie - zapowiedział swój występ kolejny uczestnik Michał Baryza. Kiedy stał na platformie startowej, widać było w jego oczach prawdziwy ogień i wielkie ambicje. On chciał po prostu... zniszczyć ten tor. Długie ręce pomagały mu w pokonywaniu kolejnych przeszkód. W pewnym momencie na „Wiszących oknach” miał moment zawahania, ale zdążył poprawić chwyt i utrzymał się w grze. Przed „Skokiem pająka” brakowało mu tchu, ale to nie przeszkodziło w zakwalifikowaniu się dalej. - Michał Baryza zrobił to ponownie! - krzyknął z radości „Juras”. Doszło jednak do chwili grozy. W przerwie zawodnikowi pomagali ratownicy, którzy za pomocą sprzętu medycznego musieli ustabilizować jego oddech. Drugi etap wymagał jeszcze więcej siły, której niestety zabrakło. - Mięśnie były mocno wyeksploatowane - wytłumaczył „Juras”. - Cieszę się, że dotarłem do tego etapu - powiedział uczestnik.
Czas pierwszego toru finałowego: 03:40:00
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: ruchome kładki

„Polski Ryan Gosling” - tak komentatorzy nazwali Jakuba Zawistowskiego, który z wielkim spokojem zameldował się w finale. Z dużym skupieniem i wyrachowaniem radził sobie na pierwszym torze. Nie spieszył się i bardzo mądrze uspokajał oddech przed każdą następną przeszkodą. W kolejnym etapie musiał się jednak spieszyć ze względu na ograniczenie czasowe, co zaserwowało wszystkim sporą dawkę emocji. Dosłownie w ostatniej sekundzie wcisnął przycisk, a to pozwoliło mu kontynuować przeprawę. Doszedł najdalej ze wszystkich uczestników pierwszej edycji „Ninja Warrior Polska”, zdobywając tytuł „Last Man Standing”. - To są pokonane przeszkody, a nie rywale - powiedział na koniec. - Nie jestem nikim specjalnym - dodał.
Czas pierwszego toru finałowego: 03:47:00
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: podwieszone płyty
Zdobywca tytułu „Last Man Standing”!

Mateusz Skrodzki był niekwestionowanym faworytem do zwycięstwa. Miał najlepszy czas po półfinale. - Jest bardzo silny - podkreślił Jerzy Mielewski. Zawodnik sam powiedział, że kluczem do sukcesu w „Ninja Warrior Polska” jest konsekwencja, wytrwałość i precyzja. Na pierwszym etapie toru finałowego najwięcej problemów sprawiła mu „Krzywa ściana”. Potrzebował aż trzech podejść, aby wspiąć się na platformę, gdzie stali komentatorzy show. Następne przeszkody były już tylko formalnością. Uczestnik rozbudził wielki apetyt wśród publiczności. Mówiło się, że już niedługo tytuł powędruje do niego, ale potem stało się coś niewytłumaczalnego. Zawodnik wpadł do basenu już na pierwszej przeszkodzie drugiego etapu. - Co tu się wydarzyło?! - zdziwił się „Juras”. - Zdobywał rekord za rekordem i coś nie wyszło - odpowiedział ze zdumieniem Jerzy Mielewski.
Czas pierwszego toru finałowego: 03:22:00
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: dziurawy most

- Puchar zwycięzcy „Ninja Warrior Polska” pozostał niezdobyty - powiedziała na koniec finału Aleksandra Szwed. Kandydatów było ponad dwustu, ale żadnemu nie udało się zmierzyć z mistyczną Górą Midoriyama. To oznacza, że główna nagroda jeszcze trochę poczeka...

Patrząc na poziom rywalizacji, jaki prezentowali zawodnicy, możemy śmiało powiedzieć, że jesteśmy z was dumni. Zdobyliście nasze serca wolą walki, charakterem i zawziętością. Pierwszy polski „Prawdziwy Wojownik Ninja” to tylko kwestia czasu!

Oficjalny profil „Ninja Warrior Polska” na Instagramie - @ninjawarriorpolska

Zobacz także:
Aleksandra Szwed o swojej roli w „Ninja Warrior Polska”
Jerzy Mielewski dla POLSAT.PL o „Ninja Warrior Polska”