2019-04-17

„Całe życie z wariatami - 15 lat Kabaretu Skeczów Męczących”

Premierowy program pełen nowych skeczy, które przejdą do klasyki komedii. Przez 15 lat na scenie Kabaret Skeczów Męczących zdążył udowodnić, że jest jedną z najjaśniejszych gwiazd polskiej sceny rozrywkowej. Charakterystyczne postaci, skecze zaangażowane społecznie i politycznie oraz umiejętność rozbawiania i zarażania luzem każdej publiczności. Tego nie można przegapić!

Niezwykły jubileusz w Teatrze Polskim we Wrocławiu rozpoczął się godnie w rytm melodii „The Final Countdown”, którą gospodarze wieczoru określili muzyką swojej młodości. Podniosłą atmosferę szybko jednak rozładowali już podczas pierwszej przemowy ze sceny, kiedy podzieli się z widzami swoimi wrażeniami na temat… widzów! W końcu z publicznością mają do czynienia już od 15 lat. Przez ten czas - jak twierdzą - widzieli już wszystko!

Trzeba też przyznać, że i wielbiciele kabaretu widzieli dzięki nim niejedno. Właśnie dlatego Kabaret Skeczów Męczących postanowił raz jeszcze zaprezentować najciekawsze postaci ze swojego repertuaru. I to w zupełnie nowych sytuacjach. No dobry początek słynny „Śruba”! Okazało się, że został ojcem dwujajowego Brajanka i bezjajowej Dżesiki. I korzystając z okazji zaczął odżywiać się Bebiko oraz - jak sam twierdzi - popijać z cyca, bo jest w tym jedzeniu sporo białka! Nic, tylko na siłkę!

Chwilę później odbył się „stolikowy show” prowadzących przerwany przez słynnego Wieśka, Brunhildę i pewnego pana z reklamówką. Ten ostatni potrzebuje pomocy podczas spotkania z pielęgniarką środowiskową. Przyjaciel musi pomóc, wcielając się w jego żonę. Ona jako połączenie Chodakowskiej z Lewandowską. A on jako biznesmen, który nie pracuje w zawodzie, czyli… żul! A jak wiadomo, współcześni kloszardzi idą z duchem czasu i mogą już nawet przyjmować płatności kartą.

Wielki powrót zespołu Puerto Rico! Niby promują nową płytę, ale jak już weszli w dialog, to można się było dowiedzieć choćby i tego, co to jest trzewikodziób oraz pampasowiec. Brzmi intrygująco, prawda? A i o albumie nie omieszkali wspomnieć.  Z ich darem przekonywania do własnej twórczości nie ulega wątpliwości, że płyta błyskawicznie pokryje się platyną.

Jadwiga Paździerz to nie jest prawdziwe imię i nazwisko, lecz pseudonim nadany przez agentów! Kobieta jest bowiem objęta programem ochrony świadków. I nikt nigdy by się o tym nie dowiedział, gdyby nie fakt, że ktoś pozostawił jej spadek… Aby zachować nową tożsamość, musi się go zrzec. A podczas rozprawy musi udawać, że nie zna swojego agenta prowadzącego. Dlatego dla jasności od samego początku zapewnia sędziego: - Proszę pana, my się w ogóle nie znamy. My się tak nie znamy, jak prezydent na konstytucji!
A jakby tego było mało, słynna Jadwiga zgłasza nawet w czasie rozprawy wniosek formalny. Uprzejmie prosi sędziego o możliwość otworzenie sobie piwka… Są szanse, że ta rozprawa zapisze się w historii polskiego sądownictwa naprawdę śmiesznymi zgłoskami.

Skecz o ludziach pomysłowych niczym agenci specjalni rodem z „Mission: Impossible”! Przestępcy bystrzy inaczej planują napad na pocztę. Ostatnia formalność przed spektakularnym skokiem to wynajem samochodu. Czy uda im się pokonać ostatnią przeszkodę w postaci dociekliwego pracownika salonu z autami do wypożyczenia? O ile można nazwać go przeszkodą, bo człowiek naprawdę chce pomóc. Można wręcz powiedzieć, że aż za bardzo.

Wystarczy założyć kitel i od razu człowiek się czuje lekarzem. Wystarczy mu powiedzieć, że jest na NFZ, i od razu nie ma terminów. Wystarczy podarować butelkę i od razu się znajdują… A jakby niespodzianek było mało, to to nie była to zwykła wizyta w szpitalu, lecz „Wizyta w psychiatryku”! W obliczu wyborów jakby bardziej aktualna. Bo jak mówi wariat sam do siebie: - Tego TVN-u bez połówki to się nie da oglądać. A do TVP Info to trzeba litra. I to bimbru! A żeby te paski przeczytać, to już trzeba się zjarać.
A to był ledwie początek jego przemowy, znacznie bardziej politycznej. Dlaczego Jarkowi wysiadło kolano? Bo pisał na nim ustawy. Ale teraz podobno odchodzi z polityki i bierze się za deweloperkę… To po prostu trzeba zobaczyć i usłyszeć, żeby zrozumieć, dlaczego polski naród jest tak podzielony!

„Trwam telegra” to teleturniej emitowany w telewizji po godzinie 23. Prowadzi ksiądz, a pomaga mu ministrant. Czy ktoś się domyśla, jak to się potoczy?

A jakby sakramentów było mało, to na scenie odbyła się jeszcze komunia. Choć akurat ta uroczystość została zaprezentowana z perspektywy nie kościoła, a komunijnych gości!  Czyli przede wszystkim prezenty, wspólny posiłek i… tradycyjny alkohol! Choćby i wbrew rodzinie, która chciałaby kultywować tradycję bez procentów. I bez mięsa. I bez czego jeszcze?! Rodzina łatwo się przekonać nie da, oj nie!

Koniec jubileuszu, więc trzeba było przywdziać smokingi. Choć są i tacy, co postanowili nawiązać do tradycji z początków Kabaretu Skeczów Męczących, czyli do występu niemal nago. Oto finał 15-lecia dobrego humoru w wydaniu wspaniałych artystów: Michała, Jarka, Karola oraz Marcina. I ich „Piosenka ekologiczna”. Gratulujemy i życzymy kolejnych równie owocnych lat na scenie!

Zobacz także:
35. PAKA! Koncert galowy w „Kabarecie na Żywo”
„Vintage - czyli myślenie jest w cenie” w „Kabarecie na Żywo”
Jerzy Kryszak miał „Urodziny” w „Kabarecie na Żywo”
Formacja Chatelet dała „Koncert życzeń” w „Kabarecie na Żywo”
„Kabareciarz szuka żony” w „Kabarecie na Żywo”