2017-12-04

Marek Horczyczak i jego ćwierć wieku w Polsacie

25-lecie stacji to jednocześnie 25-lecie jego pracy w Telewizji POLSAT. Popularny prezenter pogody wspomina dla POLSAT.PL początki kariery w mediach, relacje z Jazz Jamboree i liczne programy, przy których pracował. Stare, dobre czasy i najbardziej stresujące chwile na wizji. Tylko u nas!

- Jaką rolę odegrał Polsat w pana życiu?
- Bardzo ważną, bo to praca, która dała mi możliwość realizowania się. Ale też taka machina, która zmusiła mnie do okiełznania poczucia swobody, uporządkowania życia i wzięcia odpowiedzialności za to, co się robi. Zarówno na antenie, jak i w życiu prywatnym. Poza tym to też od dwudziestu pięciu lat miejsce, gdzie czuję się bezpiecznie. A to bardzo ważne.

- Czy jakieś wspomnienie związane z tą pracą szczególnie utkwiło panu w pamięci?
- Ho, ho! Na przestrzeni lat takich wspomnień jest dużo. Pamiętam okres, kiedy zaczynałem pracę w tej stacji. To były lata dziewięćdziesiąte, panowała duża swoboda i miałem przyjemność realizowania relacji w programie muzycznym z Jazz Jamboree w Warszawie. Panowała wtedy wielka przyjaźń i solidarność między ludźmi mediów - w końcu były tylko dwie telewizje. Wchodziliśmy wszędzie, robiliśmy rozmowy z gośćmi, z muzykami, mieliśmy możliwość kręcenia świetnych materiałów. Muzyka była mi bliska, a tutaj mogłem realizować duże materiały z poważnej imprezy, spotkać się z poważnymi muzykami, porozmawiać i jeszcze to wyemitować. A z perspektywy czasu ciekawe jest to na jakich zasadach w ogóle dostałem wtedy kamerę i poszedłem robić ten materiał. Bo stacja była wówczas takim rodzinnym miejscem. Wystarczyło pójść do kierownika produkcji, powiedzieć, że się potrzebuje kamerę i on dawał sprzęt, operatora i pytał, na ile potrzebujesz. Powiedziałem, że na cztery godziny. „Dobra, wpiszę ci cały dzień, będziesz miał osiem godzin” - powiedział. I się szło. Trzeba było odpowiedzialności, by nie zmarnować tego czasu. Ale to było niesamowite - takie rzucanie się na głęboką wodę. 

- To były pana początki. A jakieś wspomnienie z późniejszych czasów?
- Pamiętam casting na prezentera pogody. Wszedłem do studia i byłem potwornie zdenerwowany, chociaż pracowałem już wcześniej z kamerą i nie miałem z tym problemów. Ale oglądałem później te nagrania na VHS, byłem taki smutny i skupiony, a kolega wyszedł ze studia i powiedział mi „W poniedziałek masz przyjść na dyżur”. „Jak to?” - pytam, bo to był piątek. „Dyrektor Bogusław Chrabota tak zadecydował” - usłyszałem. Miałem więc dwa dni na przemyślenia i już w poniedziałek prowadziłem pogodę. Ale były też własne produkcje, programy dla dzieci, o Tai Chi i sztukach walki, wyjazdowe poranki… Z wieloma produkcjami zrealizowanymi dla Polsatu jestem związany.

- Zdarzały się szczególnie stresujące momenty podczas pracy w Polsacie?
- Bywały takie momenty w czasie wejść na żywo, kiedy ktoś wciskał nie ten guzik w intercomie i słyszałem krzyk „Kończ już, kończ już!” Wtedy są ułamki sekund na decyzję i trzeba ją podjąć, nie dając po sobie poznać, że coś się słyszy. Dokończyłem więc myśl i okazało się, że faktycznie doszło do pomyłki. Przyznaję jednak, że byłem zestresowany. Teraz jestem już spokojniejszy i w podobnych sytuacjach zachowuję więcej zimnej krwi. Ale element tremy towarzyszy mi zawsze, bo wykonuję tę pracę dla ludzi. Widzowie ją oceniają, więc muszę zapewnić im rozrywkę lub dostarczyć rzetelne informacje.

- Czym w ciągu minionych 25 lat Polsat zasłużył sobie na tak mocną pozycję na polskim rynku mediów i rozrywki?
- Tym, że nie kategoryzuje ludzi i nie uważa się za telewizję dla wybranych. Realizuje programy dla wszystkich - część obejrzy „Świat według Kiepskich”, część posłucha disco polo, jeszcze inna część widzów znajdzie tu dla siebie różne koncerty, filmy, produkcje familijne czy sport. Polsat stara się wychodzić naprzeciw ludziom o różnych upodobaniach. Poza tym to stacja, w której może się coś nie udać, prezenter może popełnić błąd. W Polsacie nie ma zadęcia, to stacja dla ludzi. I ludzie lubią tę stację. Pewien rodzaj skromności i otwartości na widza powoduje, że chętnie ten kanał włączają. A jeżeli pojawiają się newsy, sprawy obyczajowe czy polityka, to dziennikarze tej stacji starają się iść środkiem - nie obrażać widza ani gościa zaproszonego do studia, nie kategoryzować.

„25 lat Polsatu: Gala z Teatru Wielkiego” w poniedziałek 11 grudnia o godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.

Zobacz także:
Jarosław Gugała na 25-lecie Polsatu. Co wspomina?
25 lat Polsatu: Pamiętacie „Na każdy temat”?
Smakowite wspomnienia z okazji 25. urodzin Polsatu
Pamiętacie „Idź na całość” i kota Zonka? To były czasy!
25 lat Polsatu: Poznaj historię i przełomowe momenty
11 grudnia multimedialny koncert jubileuszowy