Szczęście trwało bardzo krótko
Mały Antoś przyszedł na świat w maju tego roku. Jego rodzice czekali na ten moment z ogromną radością. Pani Patrycja, od urodzenia zmagająca się z porażeniem mózgowym, marzyła o macierzyństwie. Pan Łukasz leczy się na schizofrenię paranoidalną, jednak według dokumentacji medycznej jego stan jest stabilny dzięki systematycznemu leczeniu. Radość trwała jednak zaledwie dobę - dziecko decyzją sądu wkrótce trafiło do rodziny zastępczej.
Według rodziców, zamiast wsparcia w pierwszych dniach pobytu w szpitalu, spotkali się z oceną i nieufnością. Od początku czuli się marginalizowani. Personel miał podważać ich kompetencje i ograniczać kontakt z noworodkiem.
Niewiele trzeba...
Pracownicy szpitala zawiadomili Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Lwówku Śląskim. Urzędnicy uzasadniali obawy wcześniejszymi interwencjami policji w mieszkaniu rodziny - zgłoszeniami sąsiadki dotyczącymi hałasu. Nie potwierdzono jednak przemocy ani żadnych wykroczeń. Mimo to, na podstawie notatki MOPS i opinii o zagrożeniu dobra dziecka, sąd rejonowy w trybie natychmiastowym zdecydował o odebraniu chłopca.
- Co miał sąd? Jedną kartkę z MOPS-u z informacją, że w ich ocenie dobro dziecka może być zagrożone z uwagi na niepełnosprawność rodziców. Ale dla sądu rodzinnego jest to już wystarczający dokument do wydania zabezpieczenia - komentuje pełnomocnik rodziców, mec. Ernest Ziemianowicz.
Organy sprawiedliwości przyznają, że ze względu na przyjęte procedury nie zebrały pełnego materiału dowodowego. - Ten tryb jest takim trybem przyśpieszonym. W związku z tym, w momencie podejmowania przez sąd decyzji, materiał dowodowy, na którym sąd się opiera, jest niewątpliwie bardzo ograniczony - mówi Tomasz Skowron, rzecznik Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.
Mama, ale nie ta prawdziwa
Decyzją instytucji Antoś trafił do rodziny zastępczej oddalonej o pół tysiąca kilometrów od domu biologicznych rodziców.
- Ostatnio po prostu dowiedzieliśmy się, że Antoś powiedział mama. Tylko szkoda, że nie do swojej mamy. Bardzo mnie to zabolało. Załamałem się tego dnia - mówi Łukasz Knapczyk, tata chłopca.
Jakby tego było mało, rodzice dowiedzieli się, że mogą zostać obciążeni opłatą za pobyt dziecka w pieczy zastępczej - nawet 1500 zł miesięcznie.
Czy to na pewno troska o najmłodszych?
Historia Antosia rodzi pytania o to, czy instytucje publiczne rzeczywiście wspierają rodziny w trudnej sytuacji, czy raczej z góry je skreślają. Czy prawo, które miało chronić dzieci, nie staje się narzędziem krzywdzenia?
Na te i inne pytania próba znalezienia odpowiedzi w reportażu Agnieszki Zalewskiej.
„Państwo w Państwie” w niedzielę o godz. 19:30 w Polsacie.