2023-09-18

„Państwo w Państwie” - odcinek 495, na żywo 17 września

Bracia zaatakowani przez policję, bo jeden z nich... wszedł na pas ruchu. Rutynowa kontrola funkcjonariuszy zamieniła się w brutalną interwencję. - Wypryskał na mnie cały swój zasób gazu policyjnego, centralnie w moje oczy, zerwał ze mnie koszulkę, próbował pozorować, że go przewracam - mówi jeden z poszkodowanych. Sąd I instancji uznał jednak, że to ofiary działań mundurowych są winne. Przemysław Talkowski z zespołem i ekspertami zapraszają na kolejny odcinek emitowany na żywo w niedzielę 17 września o godz. 19:30 w Polsacie.

Niesprowokowana agresja
Piotr i Marcin Klamczyńscy 22 maja 2018 roku byli na giełdzie truskawkowej w mazowieckim Goławinie. W pewnym momencie Marcin miał przekroczyć linię na jezdni i wejść na pas drogowy. Policjanci podjęli wobec niego interwencję, jednak mężczyzna nie miał dokumentów, którymi mógłby się wylegitymować. Po tym sprawy przybrały niespodziewany obrót. Policjant przeprowadzający interwencję, jak widać na nagraniach świadków zdarzenia, stał się bardzo agresywny.

Brutalność mimo świadków
Szamotanina trwała dłuższy czas. Mimo, że bracia nie byli agresywni, wręcz unosili ręce na znak, że nie mają zamiaru nikogo atakować, policjant próbował zmusić ich do wejścia do radiowozu. Tego mężczyźni nie chcieli zrobić, bo - jak tłumaczą - bali się o swoje życie. - Jeżeli mamy do czynienia z policjantem, który nie boi się w obecności stu osób, które nagrywają, tak zachowywać, to co by było, gdybyśmy mieli do czynienia z tym policjantem w miejscu, gdzie nie ma osób postronnych? Baliśmy się do tego radiowozu wsiąść, żeby nie zrobili z nami na komendzie tego, co wcześniej z innymi osobami - mówi Piotr Klamczyński.

O krok od tragedii?
Ostatecznie bracia zostali Klamczyńscy przewiezieni na komisariat, gdzie na izbie zatrzymań spędzili 48 godzin. Mimo, że zachowanie policjanta zostało dokładnie nagrane zarówno przez monitoring, jak i świadków zdarzenia, prokuratura zdecydowała się postawić zarzuty... Marcinowi i Piotrowi Klamczyńskim.- Ja tylko czekałem, oglądając to nagranie, kiedy ten policjant wyjmie broń i zacznie strzelać. Naprawdę, to już zmierzało w tym kierunku - tłumaczy Jan „Majami” Fabiańczyk, były oficer policji.

Wyrok i wniosek o kasację do Sądu Najwyższego
Chociaż dowody były jednoznaczne, sąd pierwszej instancji skazał braci za czynną napaść na funkcjonariuszy. Marcin miał zapłacić 2000 złotych grzywny, a Piotr trafić na trzy miesiące do więzienia. Bracia odwołali się od wyroku, a sąd okręgowy dosłownie zmiażdżył poprzednie rozstrzygniecie, całkowicie uniewinniając mężczyzn. - Żadnych czynności agresywnych, zaczepnych wobec funkcjonariusza policji nie wykonywali. Wręcz te gesty miały taki charakter demonstracyjny, jak u jednego z braci: podniesione do góry ręce - tłumaczy Iwona Wiśniewska-Bartoszewska z Sądu Okręgowego w Płocku.

Na tym jednak sprawa się nie skończyła. Prokuratura... wniosła kasację do Sądu Najwyższego, a trwająca od ponad pięciu lat walka braci o dobre imię musi trwać nadal.

Czy interwencja programu „Państwo w Państwie” rzuci nowe światło na sprawę?

Państwo w Państwie w niedzielę o godz. 19:30 w Telewizji POLSAT.