2020-10-14

„Nasz nowy dom” - odcinek 205: Karczew

Pani Urszula samotnie wychowuje córkę Ewę, która cierpi na porażenie mózgowe. W wyniku konfliktu rodzinnego z dnia na dzień kobiety straciły dach nad głową. Zdesperowane zamieszkały w pustostanie po rodzicach, a panujące w nim warunki są tragiczne. Nie działa kanalizacja, nie ma ogrzewania i ciepłej wody. Z pomocą tej dzielnej dwójce przychodzi Katarzyna Dowbor i jej ekipa.

Oglądaj Nasz nowy dom online na IPLA.TV.

Karczew to znajdujące się blisko Warszawy niewielkie miasteczko pięknie położone na prawym brzegu Wisły. Niedaleko centrum w starym domu mieszkają pani Urszula i jej 29-letnia córka Ewa.

Kobieta całe swoje życie poświęciła cierpiącemu na porażenie mózgowe dziecku, ale los nie był dla niej łaskawy. - Były kłótnie, była przemoc. Pierwsze dziecko poroniłam. Drugie urodziłam i po dwóch miesiącach zmarło. Trzecie dziecko urodziło się z wypadku. Byłam w siódmym miesiącu ciąży. Wpadłam w garażu do kanału samochodowego. Łożysko mi się odkleiło. Ratowali najpierw mnie, a potem Ewę. Pięć procent dawali, że przeżyje - wspomina z przejęciem.

29-letnia Ewa wymaga ciągłej opieki. Ma także dysplazję płuc i przykurcze pod kolanami. - Ma też problemy psychologiczne. Jest tak jakby w swoim świecie. Jest uwięziona w niepełnosprawnym ciele - opowiada pani Urszula, której mąż nie udźwignął tej sytuacji i zostawił je same.

Mama także ma problemy zdrowotne. Bez przerwy musi dźwigać cięższą dwadzieścia kilogramów córkę, co sprawia, że ma nadwyrężony kręgosłup. - Miałam operację na struny głosowe. Mam kłopoty z płucami. Nie mogę iść do szpitala, bo nie mam komu zostawić opieki nad Ewą - dodaje.

W wyniku konfliktu rodzinnego kobiety przeprowadziły się do zrujnowanego pustostanu. Budynek jest w tragicznym stanie. Dziurawy dach z rakotwórczego eternitu przecieka. Do tego nie ma rynien.

W domu nie ma żadnego ogrzewania, a instalacja elektryczna grozi pożarem. - Elektryka jest stara. Gdzie się nie dotknę, prąd przebija - mówi pani Urszula.

Pomieszczenie, które ma być łazienką, wyposażone jest w prowizoryczny brodzik, do którego Ewa nie jest w stanie wejść. - Nie ma ciepłej wody. Trzeba grzać ją w czajniku i potem w misce się myjemy - tłumaczy kobieta.

Ściany i sufit w zimnych i wilgotnych pokojach są popękane, a ponadto zżera je toksyczny grzyb. - Wszystko się wali. Boję się tutaj z Ewą mieszkać - podsumowuje jej mama.

- Ten dom jest w fatalnym stanie. Przed nami zima, a sama pani nie wie jak go ogrzać. Ewa powinna w zupełnie innych warunkach mieszkać. Ten fatalny stan domu mnie przeraża z innego względu. Jeżeli tu się cokolwiek ruszy, to on się może zawalić - mówi Katarzyna Dowbor po zapoznaniu się ze stanem budynku. Ale te kobiety potrzebują pomocy, więc decyzja jest pozytywna. Pani Urszula nie może w to uwierzyć! Ale to nie sen.

Mama z córką w trakcie pierwszych w życiu wakacji wypoczywają w hotelu w Górze Kalwarii. Trzeciego dnia remontu otrzymują wiadomość, którą przygotowali architekt Martyna Kupczyk i kierownik ekipy budowlanej Artur Witkowski. Widok burzonych ścian jest poruszający.- Wszystko we mnie się trzęsie. Emocje, nerwy - mówi pani Urszula.

Czas na atrakcje, które sprawią, że te wakacje będą niezapomniane. Ewa uwielbia lalki, więc Katarzyna Dowbor pomyślała, że dużą radość sprawi jej spektakl teatru kukiełkowego, a także możliwość poznania jego kulis. - Ewa wczuła się w rolę. Umiała ożywić lalki i nadać im emocje. Była zaskoczona, że może być aktorką i przebrać się w strój czerwonego kapturka. Coś nowego przeżyła. Jestem z niej dumna - cieszy się jej mama.

Pani Urszula od wielu lat nie miała czasu, żeby o siebie zadbać. Dlatego kolejną niespodzianką jest wizyta w salonie kosmetycznym, w którym dzielna mama przechodzi prawdziwą metamorfozę. - Jestem w szoku. Nie poznałam się. Zmiana totalna. Ten wygląd dodaje mi sił, pewności siebie - mówi, kiedy widzi efekt pracy wizażystek w lustrze.

Aby nieco odciążyć ekipę, przed którą dużo pracy w środku domu, Martyna Kupczyk organizuje Wsparcie w postaci mieszkańców Karczewa, na czele z burmistrzem miasta, Michałem Rudzkim, którzy pomagają uprzątnąć teren wokół domu. - Karczew jest taką miejscowością, w której dużo ludzi się ze sobą zna, więc chętnie biorą udział w takich akcjach - mówi pani Andżelika.

Po pięciu dniach nadchodzi czas powrotu do domu. Panią Urszulą targają odmienne emocje. - Nie wiem, jak ja zareaguje. Czuję się zdenerwowana, a zarazem szczęśliwa - mówi.

Jakie wrażenie na niej i na jej córce zrobi widok odmienionego budynku? Czy ekipie udało się spełnić ich marzenia?

Nasz nowy dom w środę i czwartek o godz. 20:05 w Telewizji POLSAT.