2020-05-22

Dzień 2. Polsat Festiwal: Sopocki Hit Kabaretowy

Najlepsze kabarety i ich najśmieszniejsze skecze zapewniły widzom doskonałą zabawę. Zgodnie z tradycją drugi dzień festiwalu w Sopocie należał do elity artystów komediowych. Swoimi żartami bawili: Kabaret Neo-Nówka, Kabaret Moralnego Niepokoju, Kabaret Limo, Kabaret Skeczów Męczących, Kabaret Młodych Panów, Kabaret Ani Mru-Mru, Kabaret Smile, Kabaret Paranienormalni i Kabaret Hrabi. Gospodarzem wieczoru był Piotr Bałtroczyk.

No to zaczynamy! Jako wstęp piosenka trzech prowadzących z 2008 roku, czyli Olaf Lubaszenko, Cezary Pazura i Piotr Bałtroczyk w kabaretowej wersji piosenki „Trzej przyjaciele z boiska” Artura Plichty.

Widzów wyjątkowo nie z Opery Leśnej, ale ze swojego ogrodu w Olsztynie powitał Piotr Bałtroczyk. - Tylu rzeczy nam dziś brakuje, tylu rzeczy nam dziś nie wolno. Będziemy o tym mówili. Jedną z nich są podróże lotnicze... - zapowiedział pierwszy skecz zatytułowany „Samolot”.

Kabaret Neo-Nówka w najwyższej formie. Janina i Wiesiek lecieli do Londynu na wesele syna. Niezaznajomieni z podniebnymi podróżami mieli wiele obaw. - Gdzie się bilety się kasuje się? - pytał mężczyzna w zaniepokojony tym, że może złapać ich... kanar. Duże trudności sprawiło im także upewnienie się u „stwardesa”, że to na pewno odpowiedni lot. Jakie jeszcze mieli problemy?

Kontynuując temat podróży Kabaret Limo zabrał nas na „Lotnisko”. Małżeńska sprzeczka przybrała na sile, kiedy okazało się, że Mieczysław wiezie dla teściowej... owcę. - Sto razy pytałem, co chce z Londonu. To mówiła: „Dla mnie nic, najwyżej owce. A najlepiej barana” - bronił się. - Owoce! A najlepiej banana! - uświadomiła go żona. - Bo twoja matka gada brajlem! Jak ona majta tym swoim jęzorem, to ja nie wiem, czy ona mówi, czy się myje - wściekł się małżonek. Podczas kontroli bagażu trzeba było otworzyć walizkę, a pochodzący z Polski pracownik lotniska niezwykle drobiazgowo sprawdzał, czy to pluszak, tak jak twierdzili podróżujący.

Po krótkim wykładzie na temat tego, czy możliwa jest autostomatologia i jak bardzo ważna jest w tym procesie dezynfekcja, prowadzący wieczór Piotr Bałtroczyk nawiązał do trapiącego Polaków przez długi czas braku dostępu do usług fryzjerskich. Przypomniał, jak w 2015 roku podczas Polsat SuperHit Festiwal doszło do postrzyżyn z jego udziałem. W roli „stylistki fryzur” Ewa Błachnio.

Gospodarz wieczoru zaznaczył, że wyglądał wówczas jak dresiarz i przestrzegł wszystkich tych, którym brakuje tanecznych imprez. - Uważajcie idąc gdzieś na „dyskę”, bo możecie spotkać Śrubę... - zapowiedział scenkę o słynnym ochroniarzu, którego wykreował Kabaret Skeczów Męczących. Opowiedzenie żartu skrupulatnemu bramkarzowi, którego motto brzmi „kurtka do szatni!”, nie należy do łatwych zadań...

Czas na... debiut w Operze Leśnej. - To był wtedy naprawdę Kabaret Młodych Panów - zażartował Piotr Bałtroczyk, zanim zobaczyliśmy skecz o policyjnej kontroli drogowej, która pomimo oczywistego pijaństwa kierowcy, nie obyła się bez problemów.

Tuż po nim - łączenie z członkami znanego i lubianego kabaretu z Rybnika. Czego im brakuje? - Podróżowania, wyjazdów, bycia razem w trasie, festiwalowych rozmów do rana - wyliczył Robert Korólczyk, który podobnie jak Bartosz Demczuk, Mateusz Banaszkiewicz oraz Łukasz Kaczmarczyk podzielił się także nowymi, nietypowymi umiejętnościami, które nabył w czasie kwarantanny. A po rozmowie - ulubiony skecz artystów, czyli „Zajezdnia BOR”.

Doszło także do wirtualnego spotkania z jednym z najbardziej znanych i popularnych polskich kabaretów. Kabaret Moralnego Niepokoju wielokrotnie bawił publiczność w Operze Leśnej. Na pytania Piotra Bałtroczyka odpowiadali Mikołaj Cieślak, Przemysław Borkowski, Rafał Zbieć i Robert Górski, który żartobliwie przyznał: - Brakuje mi kabaretu, bo jest jak alkohol. Można bez niego żyć, ale jest dużo smutniej.

No to pośmiejmy się razem! „Spacer z psem” to jedna z okazji na nawiązanie nowej znajomości i... osobistych wyznań. Jeden z mężczyzn dziękując za papierosa objaśnił swoje zasady. - Ja palę tylko po... no... tym, tym - tłumaczył angażując do tego mimikę. Gdy jego nowy kolega zrozumiał, o co mu chodzi, rozpoczęła się długa rozmowa na temat „jarania” i problemów z nim związanych...

- Jak teraz będą wyglądały wesela, oczepiny kiedy można rzucić wiankiem, ale nie można go łapać? Albo noc poślubna z odległości dwóch metrów? - zastanawiał się Piotr Bałtroczyk. Imprezy weselne - jakie znamy - i towarzyszące im rozmowy przypomniał Kabaret Paranienormalni.

Doszło także do łączenia z członkami najbardziej dzietnego polskiego kabaretu - Smile. Tworzą go Michał Kincel, Paweł Szwajgier i Andrzej Mierzejewski, któremu niedawno urodziło się czwarte dziecko. Z nim także udało się porozmawiać, choć akurat w tym momencie usypiał malutkiego syna.

- Skecz, który napisali kilka lat temu, był proroczy - zapowiedział ich występ Piotr Bałtroczyk. Dotyczył tego, jak radzić sobie w rodzicielstwie. Syn, który przyszedł do ojca po zgodę na wyjście do dyskoteki, nieoczekiwanie stał się posłańcem w kłótni między rodzicami. Jak zakończył się ten spór?

Inne rodzicielskie perypetie na deskach Opery Leśnej przedstawił Kabaret Hrabi. Małżonka wróciła do domu z wywiadówki, na której okazało się, że syn ma problemy w szkole. Na ojcu jednak przez długi czas nie robiło to żadnego wrażenia. Jak zakończył się monolog kobiety? W drugiej ze scenek artyści pokazali, jak problematyczne może być wspólne położenie się spać...

- Czego nam jeszcze brakuje? - pytał Piotr Bałtroczyk. Na przykład sportu. No to wejdźmy na „Ring”! Dla wszystkich, którzy za nim tęsknią Kabaret Ani Mru-Mru i gala boksu. W głównej walce wieczoru rywalizowali Dragormir Mnożyć i Zdenko Dzielić. Zobaczyliśmy także skecz o kiwaniu i strzelaniu.

Gościem prowadzącego była także pani Wandzia, znana ze skeczów Kabaretu Neo-Nówka, która opowiedziała, co kwarantanna zmieniła w jej życiu. - Pamiętajcie, zachowajcie dystans! Zwłaszcza do siebie - powiedziała i na koniec podziękowała pracownikom służby zdrowia za walkę z epidemią koronawirusa.

Jerzy Kryszak w Sopocie gościł szesnaście razy, a łączenie z Piotrem Bałtroczykiem można uznać za siedemnasty występ. Pytany o to, jak sobie radzi w domu podczas kwarantanny, słynny twórca kabaretowy odpowiadał w niezwykle barwny sposób.

A na koniec legendarna Mariolka, którą stworzył Igor Kwiatkowski z Kabaretu Paranienormalni. Jak wyglądała u początków swojego estradowego życia?

Zobacz cały Sopocki Hit Kabaretowy:

Dziękujemy za wspólną zabawę!