2020-03-19

Rafał Rutkowski dla POLSAT.PL o programie „Joke Show”

Gospodarz nowej satyrycznej produkcji Polsatu zdradza, co czeka widzów. Takiego programu w Polsce jeszcze nie było! Dlaczego warto go oglądać? Czy Polacy są chętni do opowiadania żartów? W jaki sposób gwiazdy reagowały na zaproszenie? O tym wszystkim w specjalnej rozmowie mówi prowadzący Rafał Rutkowski. „Joke Show” od 21 marca w sobotę o godz. 22:00 w Telewizji POLSAT.

Oglądaj „Joke Show” online na IPLA.TV.

- Skąd pojawił się pomysł na program o takiej formule jak „Joke Show”?
- Pomysł przyszedł z Niemiec. Jest stary jak świat. Siedzą sobie ludzie przy stole i opowiadają dowcipy. To jest clue tego programu. W naszej wersji nie będzie to żaden konkurs, teleturniej czy rywalizacja. Raczej miłe towarzyskie spotkanie, gdzie znani i lubiani opowiadają sobie kawały. Ja jako prowadzący wprowadzam pewnego rodzaju porządek, mówię m.in. na jaki temat mają opowiadać dowcipy. Wokół tego tematu opowiadamy sobie żarty, a na końcu ja zupełnie subiektywnie i według mojego widzimisię wybieram zwycięzcę programu. Mógł to być ktoś, kto miał najlepszą fryzurę, najbardziej odpowiadający mi kolor krawata, albo po prostu ktoś, kto moim zdaniem opowiadał żarty najgorzej (śmiech). Mój werdykt to też są jaja, mówiąc krótko.

- Polacy wydają się być zatem doskonałą publicznością dla takiego programu.
- Absolutnie tak. Program opiera się na tym, co wszyscy lubią, czyli siedzimy i opowiadamy sobie dowcipy. Ludzie zazwyczaj robią to prywatnie, w domach czy w pracy. Tu jest inna sytuacja, bo robimy to przy widzach. Przy nagraniach programu w studio obecna była publiczność, która nas oglądała, śmiała się, reagowała na żywo. Opowiadanie dowcipów przy kamerach nie jest proste, ale też nie byle kto brał udział w tym programie. Byli to ludzie, którzy lubią opowiadać dowcipy. Poza znanymi dowcipnisiami były także takie postaci, którymi widzowie mogą być pozytywnie zaskoczeni.

- Czy łatwo było wymyślić kategorie do żartów?
- Nie. Wystarczy sobie zrobić research w głowie, jakie dowcipy ludzie opowiadają. W Polsce mamy klasyczne kategorie, takie jak „przychodzi baba do lekarza”, dowcipy o góralach czy teściowej. Najwięcej dowcipów jest o relacjach damsko-męskich, wokół seksu. Te dowcipy ludzie uwielbiają najbardziej i ich było najwięcej. Były też ciekawe kategorie, na przykład czarny humor. Będą też suchary, bo w programie wystąpił Karol Strasburger, uznany za ich króla. To był specjalny moduł przygotowany pod niego.

- Czy zaproszeni goście chętnie brali udział w programie?
- Program jest nowy. Jak tylko się powie, że będziemy sobie opowiadać dowcipy, to sporo osób było stremowanych. Myślę, że przekonała ich formuła luzu. To był czynnik najbardziej otwierający. To nie jest konkurs, kto jest mądrzejszy, ładniejszy, kto lepiej śpiewa czy tańczy. Wielu gości mogło pokazać się z tej luźniejszej strony. Uczestnicy znali wcześniej kategorie, więc mogli się przygotować.

- W pierwszym odcinku pojawia się na przykład Katarzyna Skrzynecka, która jest jurorką w „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” i choć w tej roli jest bardzo życzliwa, pewnie dopiero u pana pokazuje, na co ją stać.
- Kaśka jest absolutnie żywiołem i ten program jest dla niej idealny. Znam ją prywatnie i ona uwielbia opowiadać dowcipy. To program między innymi dla takich osób.

- Z listy nazwisk gości programu może wydawać się, że najdalej do takiego klimatu ma Weronika Rosati.
- Myślę, że to będzie spore zaskoczenie i to na plus!

- Jest pan nie tylko prowadzącym, ale także ocenia pan żarty na koniec każdej kategorii. To dość komfortowa sytuacja?
- Tak, ale nie traktuję tego bardzo na poważnie. Umówiliśmy się ze wszystkimi, że nie chodzi o merytoryczną ocenę żartu, bo nie da się tego zrobić. Żart działa, kiedy ludzie się śmieją, a czasami działa, kiedy tego nie robią. Robiłem sobie żarty z oceniania żartów. Zależało mi na tym, żeby wszyscy dobrze się bawili. Myślę, że nikt nie wyszedł z programu zawiedziony.

- Odnoszę wrażenie, że ten program pojawił się w odpowiednim momencie. Właśnie teraz podczas epidemii i kwarantanny społeczeństwo potrzebuje trochę uśmiechu i radości.
- Ludzie zawsze potrzebują humoru i dystansu. Nie ukrywam, że teraz mamy takie czasy, że humor tym bardziej jest potrzebny. Mam nadzieję, że ten program da to widzom i że przez kilkadziesiąt minut będą mogli posiedzieć absolutnie na luzie, odetchnąć i posłuchać fajnych anegdot, które będą mogli sobie później opowiadać. Ubolewam trochę, że umiejętność opowiadania dowcipów zostaje zabijana przez internet, a ludzie coraz mniej opowiadają sobie żarty w sposób tradycyjny. Teraz są memy, żarty, które się czyta w sieci. Może ten program przypomni ludziom o tej rozrywce rodzinno-towarzyskiej.

Rozmawiała Julia Borowczyk

  

Joke Show w sobotę o godz. 22:00 w Telewizji POLSAT.