2017-12-10

Krzysztof Ibisz: Ludzie nam ufają, to bezcenny kapitał

0

Żywy symbol stacji zdradza, jak trafił do Polsatu oraz które programy ceni najbardziej. Prowadzi „Jokera” i „Demakijaż”. Wcześniej współtworzył najważniejsze rozrywkowe produkcje obchodzącej ćwierćwiecze stacji. Jak wspomina minione lata? Czym różni się jego praca teraz od pracy w czasach, kiedy stawiał pierwsze kroki w mediach? Ikona telewizji w rozmowie specjalnie dla POLSAT.PL.

- Jak to się stało, że trafił pan do Telewizji POLSAT?
- Był to rok 2000, sześć miesięcy wcześniej zakończyłem pracę w innej stacji, byłem na zawodowym rozdrożu i założyłem agencję reklamową. Przyznam, że dobrze wystartowaliśmy. Zaczęliśmy obsługiwać znane marki, polskie i zagraniczne firmy... Pewnego dnia zadzwonił producent telewizyjny Tomasz Kurzewski, szef szefów w branży producenckiej, i zaprosił mnie na spotkanie. Przy kawie zapytał - czy wziąłbym udział w castingu do teleturnieju „Życiowa szansa”. Odpowiedziałem, że skoro to ma być „Życiowa szansa”, to nie mam wyjścia. Tak zacząłem prowadzić teleturniej, który odniósł sukces. Przełomowy był jednak kolejny telefon od tego samego producenta - podczas wakacji, które spędzałem u teściów na Mazurach. Tym razem poprosił, abym zastąpił prowadzącego program „Dwa światy”, który z jakiś powodów nie mógł kontynuować pracy. Potem niemalże z automatu powierzono mi program „Bar” i kolejne teleturnieje. Poskutkowało to tym, że zacząłem już na dobre pomieszkiwać we Wrocławiu. W pewnym momencie postanowiłem, że nie można już dłużej robić dwóch rzeczy jednocześnie. A ponieważ praca przy programach, których byłem gospodarzem, sprawiała mi wielką frajdę - zdecydowałem, że wygaszam agencję i zajmuję się już tylko telewizją.

- Jak wyglądała stacja wtedy, kiedy zaczynał pan w niej pracę, a jak wygląda obecnie? Jakie są pana zdaniem najważniejsze różnice?
- Można powiedzieć, używając przenośni, że Polsat jest dziś królewską, najlepszą restauracją z bogatym menu, w którym każdy znajdzie coś dla siebie i to najwyższej jakości. To rozrywka, programy informacyjne, interwencyjne. To też sport, każdy praktycznie, znakomicie pokazywany w najlepszej jakości. Czymkolwiek się interesujemy, jakichkolwiek emocji - czy to sportowych, filmowych czy rozrywkowych - poszukujemy, znajdziemy je pod słońcem Polsatu. Telewizja POLSAT to realizacja odważnej wizji. Budowanej konsekwentnie krok po kroku. Nie wiem, czy szefowie 25 lat temu zakładali aż tak gigantyczny rozwój, ale obecnie tworzymy jedną z najlepszych telewizji w Europie. Jestem dumny, że mogę być w tym teamie.

- Które z programów, jakie pan prowadził, wspomina pan ze szczególnym sentymentem?
- To najtrudniejsza kwestia z możliwych, bo trochę przypomina pytanie - które z dzieci kocha się najbardziej… Wszystkie, ale każde jest inne. Każdy z tych programów, formatów, każda z tych przygód, każde z tych wyzwań to były inne emocje, inna praca, inny rodzaj energii. Czasami polegało to na bliskim kontakcie z publicznością, innym razem wymagało otwierania, dodawania odwagi uczestnikom, którzy po raz pierwszy nie tylko znaleźli się w pełnym kamer studiu z publicznością, ale byli też poddawani dużej presji w związku z konkurencyjnością i stawką o jaką grali. Każdy z tych programów niesie ogromne wyzwania i daje satysfakcję. Ale ma też rożną skalę i strukturę.

- Jest jakieś wydarzenie, które szczególnie odcisnęło się panu w pamięci podczas pracy w Polsacie?
-Na świeżo mogę powiedzieć, że wspaniała, oszałamiająca, chyba najlepsza w historii telewizji gala 25-lecia, na której byli wszyscy, którzy tworzą markę Polsatu. Niektórzy z nich od samego początku, od dnia „zero”. To było wydarzenie dla mnie, jako zawodowca, niesamowite. Brałem w nim udział jako jeden z prowadzących, ale jednocześnie odczuwałem też to, co może odczuwać publiczność, kiedy przypomniałem sobie całą historię, całą drogę, jednocześnie prowadząc, wspominając, oglądając, doświadczając - wszystko naraz. Naprawdę może zakręcić się w głowie. Nie mogę mówić o Polsacie bez emocji.

- Czym pana zdaniem Polsat zapracował sobie na tak silną pozycję na rynku mediów i rozrywki w czasie tych 25 lat istnienia stacji?
- Moim zdaniem Polsat dostrzegł bardzo wcześnie coś, czego inni zdawali się nie dostrzegać - że Polska to nie tylko duże miasta. Stacja pana prezesa Zygmunta Solorza skonstruowała ofertę tak, że satysfakcjonowała naprawdę wszystkich. Polsat ponadto dostrzegał zjawiska w kulturze, których inni albo się bali, albo po prostu nie uznawali za ważne. Wiedzieliśmy, że nie można nie zauważyć zjawisk, które swoją skalą obejmują cały kraj. To dotyczyło także rozrywki - na przykład muzyki disco polo, docu-soapów czy paradokumentów. W wielu gatunkach byliśmy pionierami. Postawiliśmy także na seriale rozrywkowe w znakomitej obsadzie, reality show, wielkie widowiska i wiele, wiele innych… To odwaga, ale poparta dużą ostrożnością i uwagą - przyglądaniem się widzowi, po prostu… Kochaniem go. Jest jeszcze coś co nas wyróżnia. Według badań jesteśmy najbardziej wiarygodną i rzetelną stacją telewizyjną w Polsce. Ludzie nam ufają. To bezcenny kapitał.

Rozmawiał Michał Pogodowski

Zobacz także:
Przemysław Talkowski: Ta praca to krew, pot i łzy
Mateusz Damięcki: Polsat uczynił mnie mężczyzną
Artur Barciś: „Miodowe lata” traktowaliśmy poważnie
Mariusz Szczygieł: Byliśmy bezpretensjonalni
Karolina Szostak: Widzę jak wszystko się zmienia
Zygmunt Chajzer o programie, który zmienił jego życie
Ewa Wachowicz i radość z tworzenia czegoś nowego
Elżbieta Zapendowska i jej droga na pierwszy plan
Janusz Panasewicz: Polsat ma na siebie pomysł
Maciej Dowbor: Nie sądziłem, że tak to się wszystko potoczy
Dorota Gawryluk: Widzowie cenią rzetelność i obiektywizm
Jarosław Gugała na 25-lecie Polsatu. Co wspomina?
Marek Horczyczak i jego ćwierć wieku w Polsacie

Komentarze