2018-03-16

Maria Rotkiel: Budowanie relacji wymaga dojrzałości

Znana psycholog dla POLSAT.PL o kulisach programu „Wyjdź za mnie”. Maria Rotkiel zdradza szczegóły dotyczące swojej pracy przy show. Czy łatwo jest znaleźć miłość? Jak otworzyć się na drugą osobę? Czy uczestnicy programu podchodzą poważnie do poszukiwania drugiej połówki, a może przyjechali do Hiszpanii wyłącznie w celach rozrywkowych?

- Jak można określić pani rolę w programie „Wyjdź za mnie”?
- Zadaniem moim i Tomasza Kozłowskiego jest wspieranie uczestników. Motywujemy ich do tego, aby wykorzystali szansę, jaką jest ten program. Mają możliwość poznać potencjalnego partnera i zakochać się w nim. Poza nielicznymi wyjątkami, ja i Tomasz w „Wyjdź za mnie” nie podejmujemy decyzji. Głównymi bohaterami i decydentami są osoby które zgłosiły się do tej produkcji. My im doradzamy i pomagamy w Domu Zaręczyn.

- Czy to duża odpowiedzialność? Chodzi o uczucia i ważne decyzje, które mogą zaważyć o dalszym życiu.
- Jest to bardzo podobne do tego, co robię na co dzień zawodowo – radzę, wspieram towarzyszę. Oczywiście wiąże się to z odpowiedzialnością, jak każda praca z drugim człowiekiem. Jednak zarówno w „Wyjdź za mnie”, jak i w innych zawodowych aktywnościach, ostateczne postanowienia należą do moich podopiecznych. Psycholog i terapeuta nie decydują za ludzi, z którymi pracują. Podobnie jest w tym programie. My możemy zadawać pytania, które mogą coś uświadomić i zwracać uwagę na konkretne kwestie. Tak aby ktoś nie przegapił ważnego sygnału.

- W jakim wieku są osoby które znalazły się w Domu Zaręczyn?
- Są tam zarówno dwudziestoparolatkowie jak i czterdziestolatkowie - czyli ci młodzi jak i ci nieco bardziej doświadczeni. Ludzie szukają miłości w każdym wieku.

- Czy można znaleźć miłość w tak krótkim okresie, jak czas powstawania programu telewizyjnego?
- Oczywiście! Tak jak w życiu codziennym. Spotykamy kogoś i zakochujemy się niekiedy błyskawicznie. Wystarczy jeden wyjazd, jedna impreza, jeden wieczór. Zakochać można się od pierwszego wejrzenia, a dalsza część historii to dbanie o relację i pielęgnowanie uczucia. W tym programie dajemy ludziom szansę, aby się poznali, zakochali się, zauroczyli w sobie i podjęli decyzję, że dają sobie szanse. W „Wyjdź za mnie” jest o tyle prościej, że biorący udział w produkcji mogą skoncentrować się na sobie. Nie ma pracy, przyjaciół, którzy się wtrącają czy rodziny, która doradza. Uczestnicy są daleko od codziennych obowiązków i stresów, mają możliwość otworzyć się na uczucia i inne osoby. To moim zdaniem bardzo sprzyjające okoliczności, aby zrozumieć siebie i to co się czuje. W tym „wirze codzienności” jesteśmy zagłuszani i trudno jest się zaangażować w relacje.

- A jeśli któraś z par zakocha się w sobie i podejmie decyzję o wspólnym życiu, to czy będzie pani śledzić ich dalsze losy?
- Mam nadzieję, że tak. Liczę na to, że jeśli takie pary się pojawią, to będzie im się dobrze układało.

- Czy istnieje ryzyko, że ktoś uczestnictwo w programie potraktował jako zabawę i chęć zdobycia na przykład doświadczeń seksualnych?
- Ci którzy zgłosili się do programu zrobili to po to, aby znaleźć uczucie. Jest dużo emocji, zaangażowania. Oczywiście, zawsze jest ryzyko, że ktoś nie będzie potrafił wykorzystać szansy. Ale to jak w życiu - jeśli się nie jest dojrzałym, aby budować trwały związek, to widocznie nie jest to właściwy moment dla takiej osoby. To wszystko kwestia dojrzałości potrzebnej do budowania i tworzenia relacji.

Rozmawiał Michał Pogodowski

„Wyjdź za mnie” od czwartku 22 marca o godz. 22:15 w Telewizji POLSAT.

Zobacz także:
Tomasz Kozłowski o „Wyjdź za mnie”: Tutaj nie da się udawać
To tam bohaterowie „Wyjdź za mnie” liczą na eksplozję uczuć
„Wyjdź za mnie” udowodni, że zawsze warto walczyć o miłość