2018-03-16

Tomasz Kozłowski o „Wyjdź za mnie”: Tutaj nie da się udawać

Ekspert nowego reality show specjalnie dla POLSAT.PL. Tomasz Kozłowski opowiada o największym wyzwaniu w programie „Wyjdź za mnie”, wielkich emocjach towarzyszącym uczestnikom i odnajdywaniu recepty na prawdziwą miłość.

- Co było dla Pana największym wyzwaniem w programie „Wyjdź za mnie”?
- Bardzo dużym wyzwaniem jest przyglądanie się relacjom uczestników z boku, z perspektywy obserwatora. Ludzie, którzy zgłosili się do programu są naprawdę wyjątkowi, mają za sobą swoje ciekawe historie, swój sposób na życie, mają barwną osobowość i determinację do znalezienia osoby, z którą spędzą całe życie. Trudno jest pozostać chłodnym ekspertem, kiedy akcja w programie jest wartka i tak bardzo wciągająca.

- W programie z pewnością nie zabraknie emocji i niecodziennych sytuacji. Co zaskoczyło Pana najbardziej w zachowaniu uczestników show? Czy miewał Pan momenty wzruszenia?
- Pomimo tego, że proces grupowy nie jest mi zawodowo obcy, to jednak jestem zaskoczony błyskawicznymi zwrotami akcji. Odizolowanie uczestników od ich codziennego życia, trosk, pracy, ale co również bardzo ważne - życiowych doradców, powoduje, że wszystko dzieje się tu bardzo szybko i dynamicznie. Dlatego rozstania i powroty są zupełnie inne niż w naszej szarej codzienności. Czy miewam momenty wzruszenia? Tak. W chwilach, kiedy ludzie tworzą realne, przyszłościowe związki lub wtedy, gdy ktoś wartościowy musi opuścić program.

- W show uczestnicy przeżywają wszystko o wiele bardziej dynamicznie niż w prawdziwym życiu. Miesiące randek skondensowane są do kilku, kilkunastu dni. Jak wpływa to na potencjalne pary?
- Rzeczywiście, to co poza murami Domu Zaręczyn dzieje się w kilka miesięcy lub nawet lat, tutaj może się wydarzyć w kilka tygodni, a nawet dni. Ta forma da uczestnikom możliwość spojrzenia na samych siebie. Właśnie dzięki temu zaobserwują w sobie zachowania, których nie dostrzegliby pomiędzy mnogością zadań dnia codziennego.

- Co wyróżnia „Wyjdź za mnie” na tle innych tego typu produkcji?
- Ten program jest inny dlatego, że tutaj uczestnicy naprawdę ze sobą żyją. Nie wchodzą raz w miesiącu do studia na kilka godzin nagrania, ale są w pewnym sensie na siebie skazani przez całą dobę. Tutaj nie da się udawać, nie da się odegrać przygotowanej przez siebie roli, bo przeszkadzają temu i dynamiczne emocje pomiędzy uczestnikami, i sama specyfika tej wyjątkowo pięknej, bo hiszpańskiej, izolacji.

- Czy widzowie znajdą w programie receptę na prawdziwą miłość?
- Tak! Bo to program, który pokazuje otwartość, szczerość i dynamikę związków. Ale również moc, jaką mają w sobie ludzie, którzy zgłosili się do programu, żeby zawalczyć o swoje szczęście u boku ukochanej osoby. A my jesteśmy tu właśnie po to, aby im w tym pomóc.

Rozmawiała Julia Borowczyk

„Wyjdź za mnie” od czwartku 22 marca o godz. 22:15 w Telewizji POLSAT.

Zobacz także:
Maria Rotkiel: Budowanie relacji wymaga dojrzałości
To tam bohaterowie „Wyjdź za mnie” liczą na eksplozję uczuć
„Wyjdź za mnie” udowodni, że zawsze warto walczyć o miłość