W wielkiej niepewności
Małżeństwo żyje w strachu, że ich raty mogą nie trafiać na żadne oficjalne konto, a kredyt w rzeczywistości nie jest spłacany. Obawiają się, że nieprawidłowo zaksięgowane wpłaty doprowadzą do powstania zaległości, a w konsekwencji do działań komorniczych i zajęcia ich mieszkania oraz lokalu fryzjerskiego, które stanowią zabezpieczenie zobowiązania.
Prokuratura prowadzi śledztwo, lecz jego tempo nie daje im nadziei na szybkie wyjaśnienie sprawy. Emilia i Piotr Śledziowie wciąż nie wiedzą, jak potoczy się ich los. Od 2019 roku regularnie spłacają kredyt, który - jak się okazało - w ogóle nie pochodził z banku. Pieniądze otrzymali w foliowej reklamówce. Jak ustalili, dyrektorka miała pożyczyć je od własnego wujka. Prokuratura prowadzi śledztwo, ale tempo podejmowanych czynności nie napawa ich nadzieją na szybkie rozstrzygnięcie. Przeprowadzone przez naszą reporterkę śledztwo dziennikarskie, rzuca światło na poważne naruszenia prawa i zaufania społecznego.
Bankowe zacieranie śladów?
Przez wiele tygodni klienci nie mogli uzyskać dostępu do pełnej historii swoich kredytów i rachunków. Bank zmienił system operacyjny, co - według naszych rozmówców - może służyć zatarciu śladów nieprawidłowości.
- Zero historii kredytowej. Zero. Wszystko jest wyczyszczone - mówi jedna z klientek banku, która próbowała uzyskać dokumentację swojego konta.
Organy nadzoru finansowego twierdzą, że nie mają narzędzi, żeby interweniować.
- Brak natychmiastowej reakcji organów państwowych na informację o tym, że dochodzi do zmiany tego systemu, może doprowadzić do bezpowrotnej utraty danych i tym samym uniemożliwić jakiekolwiek rozliczenie za zdarzenia, które były podjęte - ostrzega radca prawny, dr Mateusz Mickiewicz.
Lokalne powiązania z policją
Wszystko wskazuje na to, że rodziny policjantów z lokalnej komendy są zatrudniane w banku. Funkcjonariusz prowadzący śledztwo w sprawie małżeństwa państwa Śledziów przyznał podczas przesłuchania, że prywatnie zna dyrektorkę banku. Rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Białobrzegach potwierdza, że członkowie jej rodziny pracują w banku, ale twierdzi, że nie ma to wpływu na prowadzone postępowanie.
- Wie pani co, no tak, rodziny funkcjonariuszy, jak i znajomi funkcjonariuszy są zatrudnieni w bankach, na stacjach paliw, w szkołach, w urzędach. I naprawdę nie ma to żadnego wpływu na prowadzone przez funkcjonariuszy postępowania - stwierdza st. asp. Joanna Golus.
Tymczasem trzy niezależne od siebie źródła, do których dotarła nasza reporterka, potwierdzają przekazywanie przez bank darowizn na rzecz lokalnej komendy policji. Komenda oficjalnie temu zaprzecza. Wizytator Prokuratury Okręgowej w Radomiu tłumaczy, że prokuratura nie sprawdza takich informacji, bo nie ma do tego uprawnień ze względu na tajemnicę bankową.
Siatka układów i ogromne nieprawidłowości
Najpoważniejsze pytania dotyczą jednak kredytu zaciągniętego najprawdopodobniej przez córkę prezes banku. Jak twierdzą nasze źródła, wielomilionowa pożyczka miała zostać udzielona, mimo że kobieta zalegała powyżej 100 tysięcy złotych i miała posiadać zajęcie komornicze na koncie. Czy w tej sprawie zabrakło podstawowych zabezpieczeń: hipoteki, wyceny nieruchomości, zaświadczenia o niezaleganiu?
„Państwo w Państwie” w niedzielę o godz. 19:30 w Polsacie.