Magdalena Tarnowska i POŚWIĘCENIE
W moim zawodzie tancerki poświęcenie nie dotyczy tylko mnie. Dotyczy również osób wokół mnie, a chcę zaznaczyć, że tańczę od 7 roku życia, czyli już 21 lat. Rodzice musieli zrezygnować z naprawdę wielu rzeczy, żebym mogła rozwijać swoją pasję. Wozili mnie na zajęcia, kupowali stroje, opłacali obozy i turnieje - poświęcali swój czas i pieniądze, a u mnie w domu nigdy nie było ich za dużo. To dzięki rodzicom jestem tu, gdzie jestem. Kiedy przeprowadziłam się z rodzinnego Lublina do Warszawy, sama zaczęłam się utrzymywać i wtedy jeszcze lepiej zrozumiałam, jak drogim sportem jest taniec i ile czasu mi skrada.
Na wakacjach ostatni raz byłam 12 lat temu. Na imprezy chadzam sporadycznie. Przez długie lata pracowałam w ciągu dnia, więc treningi z moim partnerem tanecznym mogłam robić dopiero o północy. Czy to wszystko z mojej strony było poświęceniem?
Nie do końca, bo ja ten taniec zawsze kochałam. I chyba tylko raz płakałam jak bóbr, bo pojechałam na obóz taneczny zamiast wyjazdu z koleżankami do Hiszpanii. Był to dla mnie wybór trudny, ale oczywisty. A mój udział w Tańcu z Gwiazdami potwierdza tylko słuszność podjęcia wielu takich decyzji.
Wejście do rodziny Polsatu jest dla mnie wisienką na torcie. Inna sprawa, że każde zwycięstwo zawsze było dla mnie taką wisienką maksymalnie godzinę, a potem zaczynałam szukać kolejnych wisienek. Nie ukrywam, że aby znaleźć się w „Tańcu z Gwiazdami” musiałam poświęcić swój taniec turniejowy, a przynajmniej zrobić sobie przerwę. Na początku łudziłam się, że dam radę robić 8 godzin treningów dziennie do programu i przygotowywać się do kolejnego turnieju. Szybko jednak zrozumiałam, że tak się nie da. Nie umiem działać na pół gwizdka, jeżeli się czegoś podejmuję, to działam na 150 procent. Poświęcenie to takie negatywne słowo… Ja bym raczej powiedziała, że rezygnacja z pewnych rzeczy, umożliwiła mi osiągnięcie innych.
Wyświetl ten post na Instagramie
Magdalena Tarnowska i OCENIANIE
W tańcu od 7 roku życia byłam poddawana ocenie. Nie każde dziecko sobie z tym dobrze radziło. Mój tata kiedyś pojechał na turniej i bardzo się zdenerwował. Tata jest sportowcem, ale w jego świecie wygrywa ten, który pierwszy dobiegnie na metę. W tańcu tak nie jest. Oceny są subiektywne, a sędziowie są też często trenerami. To dla mojego taty zbyt dużo nerwów.
Poza turniejami też nas oceniano. Trenerzy bardzo często mówią swoim wychowankom, zwłaszcza dziewczynom, różne rzeczy w sposób niezwykle dosadny. Padają określenia, których nie usłyszy osoba, która tancerką nie jest. Te słowa często zostają z nami do końca życia.
Ale w związku z tym jestem pogodzona z ocenianiem i na pewno nie przeżywam go tak mocno, jak osoby niepoddawane takiemu „treningowi” od najmłodszych lat.
Magdalena Tarnowska i URODA
Nie odkryję Ameryki, mówiąc, że uroda tancerek jest bardzo ważna. Jest wręcz oceniana. Nieoficjalnie, bo sędzia nie ma podkategorii: wygląd. Ale jest to mega ważne! Stąd turniejowe stroje, fryzury czy makijaże. Bo nie trzeba być urodziwym, żeby zrobić swoim wyglądem wrażenie na parkiecie. Tutaj zawsze można coś poprawić, podciągnąć. Tylko trzeba chcieć. Kiedy słyszę uwagi typu: partnerka musi być ozdobą tancerza, wzbiera we mnie wściekłość. Ale tak to wygląda w realu: dobry partner ze słabą tancerką osiągnie sukces, ale super partnerka ze słabym tancerzem - nie! I uroda tutaj na nic się nie zda.
Wyświetl ten post na Instagramie
W „Tańcu z Gwiazdami” nie wystarcza poprawiony wygląd na parkiecie. Bo kiedy kamera nagrywa nas podczas treningów, nie mamy makijażu. Trzeba mieć jeszcze to telewizyjne „coś”. Widzom lepiej patrzy się na osoby o miłej aparycji. Komuś, kto umie tańczyć emocjonalnie, porywa ruchem publiczność, może zostać wiele odpuszczone w kwestii urody. Ale jeżeli nie umiesz się przebić przez ekran, przepadasz. Bo nie uroda, a charyzma są tutaj kluczem do sukcesu.
Magdalena Tarnowska i RELACJE
Wśród moich znajomych i przyjaciół zawsze byłam „tą nieobecną”. Mnie ciągle nie ma, ciągle pracuję. Ja chyba nawet nie jestem świadoma, jak często mnie nie było. Ostatnio spotkała mnie miła niespodzianka, kiedy usłyszałam od znajomych: Magda, widząc ciebie w „Tańcu z Gwiazdami”, wreszcie wiemy, gdzie byłaś, jak cię nie było. Oni mnie mega wspierają. Jestem im za to bardzo wdzięczna!
W moich relacjach nie ma stabilizacji - nie rozmawiamy codziennie przez telefon, nie spotykamy się raz w tygodniu itp. Ale oni wiedzą, że jeżeli będą potrzebować pomocy, to mogą na mnie liczyć. Nawet niedawno, kiedy wydawało mi się, że panuję nad swoim grafikiem, zmieniłam swoje plany. Sama wpadłam na pomysł, żeby zabrać mamę i przyjaciółki na wakacje. Pierwszy raz! I kiedy już wszystko zorganizowałam, dostałam telefon z Polsatu z Queen of Poland. Mama zrozumiała. Ale bałam się powiedzieć moim przyjaciółkom, że ja z nimi nie lecę. Każda zrozumiała! Powiedziały: Głupia byś była, żebyś odrzuciła propozycję Polsatu!
Magdalena Tarnowska i RYWALIZACJA
Na turniejach jest rywalizacja. I to jest fakt. Dla mnie istnieje tylko ta konstruktywna. Jak wygrał ktoś inny, to dla mnie oznaczało, że jest lepszy. I koniec.
Jeżeli miałam pretensje o przegraną to tylko do siebie. Rywalizacja nauczyła mnie, że im wyżej jesteś w rankingu, tym mniej życzliwych ludzi masz wokół siebie. Ja to wiele razy poczułam. I dlatego doceniam ludzi, którzy kibicują mi od dawna.
W samym „Tańcu z Gwiazdami” rywalizacji w zasadzie nie odczułam. Ciężko pracowaliśmy, ale też świetnie się bawiliśmy. Nadal lubimy ze sobą przebywać, akceptujemy się i wspieramy. Moja pierwsza edycja, według wielu ludzi, byłą jedną z najlepszych co do relacji, atmosfery i przyjaźni.
Oczywiście w każdym konkursie rywalizacja to fakt. Pytanie jak podejdziemy do tego słowa: czy będziemy rywalizować zdrowo i konstruktywnie, czy nieczysto i niekoleżeńsko. Poza tym technika tańca i choreografia to nie jest wszystko. Tańcem mamy przede wszystkim wzbudzać emocje! Ktoś nóżkę krzywo postawił i co z tego? Nigdy nie zapomnę Jive’a Tomka Wolnego czy tańca Ady Borek i jej rzucania butami. Mistrzostwo świata! Na turniejach ktoś, kto bezbłędnie tańczy, może wygrać. Ale czy może techniką nadrobić brak charyzmy? Nie sądzę.
Kiedy miałam 12 lat na jednym z turniejów podczas naszego tańca, jeden z sędziów zaczął nam klaskać. Ja pomyślałam: ale super, podoba mu się! A on klaskał mi rytm! Bo tańczyłam kompletnie obok. I ja bym chciała, żeby ta Magda teraz miała takie podejście do życia, jak tamta Magda. Żebym nie myślała ciągle: a może to źle zrobiłam, a może tamto.
I tutaj dochodzimy do tego, że zawsze potrzebny jest balans - zarówno w rywalizacji w tańcu turniejowym, jak i w „Tańcu z Gwiazdami” Coś się robi źle, ale coś innego dobrze. I wtedy człowiek się nie frustruje.
Wyświetl ten post na Instagramie
Magdalena Tarnowska i MIŁOŚĆ
W mojej branży jest bardzo trudno. Często pary siłą rzeczy tworzą się z partnerów turniejowych. Ja nigdy w takim związku nie byłam. Facetowi niezwiązanemu z tańcem nie jest łatwo zrozumieć, że jego kobieta spędza ogrom czasu z partnerem tanecznym, a nie życiowym. My tancerze mamy wspólny cel, razem doznajemy porażek i sukcesów, często zanim poznamy jeszcze swoich partnerów spoza parkietu. Byłam kiedyś w takim związku i wiem, jak to może frustrować. Miałam też chłopaków tancerzy i to było dużo łatwiejsze, bo oni rozumieją. Czy kiedy trafiłam do świata show-biznesu, coś się w tej materii zmieniło? Mam poczucie, że trafiłam z deszczu pod rynnę.
Mimo mojego wieku i stereotypu tancerki jestem tradycjonalistką. Jestem gotowa, żeby budować miłość. Bo miłość dla mnie to w pewnym momencie już jest decyzja. A ta decyzja musi być świadoma, dojrzała.
Żeby to zaangażowanie było szczere. Moje życie zawodowe jest na tyle emocjonujące, że w związku szukam czegoś innego, czegoś normalnego. Spokoju i ciszy. Co nie wyklucza partnera z show-biznesu.
Wyświetl ten post na Instagramie