Aleksander Mackiewicz i SZCZĘŚCIE
Dla mnie szczęście to przede wszystkim moja rodzina. Zdrowa i szczęśliwa. A na rodzinę w dużej mierze wpływa praca. Wracając z Irlandii do Polski, gdzie pracowałem jako manager w restauracji z gwiazdką Michelin i grałem w teatrze u Liama Neesona i Colina Farrella miałem właściwie pewność, że z takimi papierami od razu znajdę pracę. Mój plan był prosty: dostaję pracę w gastronomii, czyli zaczynam zarabiać i wtedy dopiero szukam możliwości uczestniczenia w castingach. Okazało się, że nie jest to takie łatwe i minęło trochę miesięcy, zanim mój plan zaczął się realizować. Na całe szczęście na mojej drodze stanął producent, który połączył moje umiejętności managerskie z pasją aktorską.
Wyświetl ten post na Instagramie
Zacząłem prowadzić program telewizyjny. Dzięki temu programowi trafiłem na casting do głównej roli w serialu kryminalnym w innej stacji i ją zdobyłem. I wtedy przyszła propozycja z Polsatu. Musiałem wybrać, w którym serialu będę grał, a to wiązało się z dużym ryzykiem. Zwłaszcza że byłem na początku swojej kariery aktorskiej.
Do tej pory nigdy nie żałowałem, że postawiłem na serial „Gliniarze”. Polsat dał mi stabilizację i możliwość rozwoju, co ma ogromny wpływ na szczęście mojej rodziny i mój. Dał mi też znajomości i przyjaźnie z wieloma świetnymi ludźmi zarówno sprzed jak i zza kamery. Miałem ogromne szczęście, bo po ulicach chodzi wiele zdolnych osób, które takiej szansy jak ja nie dostają. Zdaję sobie z tego sprawę.
A serial Gliniarze jest tak popularny, że otwiera mi kolejne zawodowe drzwi. Chociażby Netflix, gdzie występuję w trzech produkcjach: „Procederze”, „Krime Story.Love story” i „Gierku”. Patrzę więc w przyszłość z dużą nadzieją i spokojem. Bo talent jest ważny, ale jak się nie ma szczęścia, to talent możemy oprawić sobie w ramki i powiesić na ścianie.
Aleksander Mackiewicz i PIENIĄDZE
Jestem ze Szczecina. Mój tata pływał. A w latach dziewięćdziesiątych marynarze zarabiali bardzo dobre pieniądze. Niczego nam nie brakowało, ale daleko było mi do rozpuszczonego dzieciaka. Mama zawsze uczyła mnie i mojego brata szacunku do pieniądza. Zawsze powtarzała: dzisiaj możesz mieć, a jutro nie. Mówiła: myśl o swoich bliskich, a nie tylko o sobie.
Jeżeli ktoś mówi, że pieniądze nie są w życiu ważne, to albo się myli, albo kłamie. Są bardzo ważne, bo dzięki nim żyjemy i możemy spełniać swoje marzenia. Robić rzeczy, które być może nie dają pieniędzy, ale dają zadowolenie i spełnienie. Także zawodowe.
I to nie jest tak, że zarabiam miliony, bo pracuję w serialu. Mam samochód na kredyt, mieszkanie na kredyt, ale mogłem sobie na to pozwolić i bez problemu je spłacam. I tu wracamy do szczęścia
Aleksander Mackiewicz i PRYWATNOŚĆ
Cenię sobie prywatność, bo od kiedy pojawiły się social media, to świat zwariował. Nie chciałbym narażać bliskich na nieprzyjemności, co i tak już miało miejsce. Muszę być też fair w stosunku do moich sympatyków, którzy interesują się mną jako aktorem, ale też jako człowiekiem. Mam na Instagramie jakieś 70 tysięcy followersów i staram się o nich dbać. Pokazać nieco prywatności, ale postawić też zdrowe granice. Bo nie chcę, żeby w przyszłości moje dzieci miały pretensje do mnie o to, co ujawniłem światu z naszego wspólnego życia.
Wyświetl ten post na Instagramie
Jeżeli moja córka, która ma już 17 lat i chce pracować w branży filmowej, pozwala na udostępnienie swojego wizerunku, to ja ją bardzo chętnie pokazuję ludziom. Kręci ją montaż, więc fajnie, że już teraz może obserwować pracę przy serialach i programach od każdej strony. A nawet w nich zagrać. Kiedy z produkcji padło pytanie, czy Alexia byłaby zainteresowana spróbowaniem swoich sił w serialu, podjęła się wyzwania. I okazało się, że jest w tym dobra. Cieszę się, że razem zagraliśmy, bo to w przyszłości będzie super rodzinna pamiątka.
Aleksander Mackiewicz i HEJT
Wiem też, co to znaczy hejt. Mieliśmy go dużo z moją żoną zaraz po ślubie. Jesteśmy ze sobą długie lata, ale ślub wzięliśmy dopiero przed rokiem. Ukazały się artykuły, a pod nimi komentarze. Za każdym razem w takiej sytuacji zastanawiam się, jakim cudem ludziom się chce…
To był dla nas piękny i ważny dzień. A tutaj taki wylew pomyj. Komentowali złośliwie wszystko, a przede wszystkim wygląd: niby pan młody a wygląda na 50 lat; krasnal z metra cięty, panna młoda ma grube gicze, jest z nim dla pieniędzy i wiele, wiele innych. No to otworzyliśmy z żoną wino i wypiliśmy toast, roastując sami siebie.
Kolejny raz hejt wylał się na mnie przy okazji „Tańca z Gwiazdami”. Ktoś w komentarzu napisał, że jestem oszustem, bo ukryłem swoje taneczne doświadczenie. I zaczęło się. Śledztwo przeprowadził dziennikarz Onetu, który mi pomógł, bo dotarł do właściwego Aleksandra Mackiewicza, tancerza. Było groźnie, bo nawet moja córka dostawała obraźliwe komentarze. Tylko jedna osoba, a było ich wiele, zdecydowała się przeprosić za pomyłkę i za niesprawiedliwe oskarżenia. Jedna! To smutne. I tym bardziej jestem wdzięczny tej jednej osobie.
Wyświetl ten post na Instagramie
Aleksander Mackiewicz i ZDRADA
Jak byłem dużo młodszy, dopiero wchodziłem w okres dojrzewania, to nie zachowałem się w porządku wobec niektórych dziewczyn. Byłem niedojrzałym małolatem.
Teraz pojęcie zdrady w związku po prostu dla mnie nie istnieje. Bo jeżeli zdradzam, to po co w tym związku być? Po co mieszać sobie i partnerce w głowie? Lepiej rozstać się w zgodzie. I tego samego oczekuję od partnerki. Mam taką zasadę: dbajmy o siebie, a pomysły na zdradę nie będą się pojawiać.
Jeżeli chodzi o zdradę zawodową, to zdradziłem inną telewizję na rzecz Polsatu. I moje uczucie, póki co, jest odwzajemnione. Mam dużo planów związanych z Polsatem i wiem, że Polsat ma plany związane ze mną. Cieszę się, że na tyle się spodobałem w „Gliniarzach”, że mogłem wyjść z bańki jednej roli i zatańczyć w „Tańcu z Gwiazdami”. Pokazać się z kompletnie innej strony. Co mam nadzieję, dalej będzie owocować fajnymi propozycjami.