Od korporacji do wielkiej wygranej
Bartosz Radziejewski, który na co dzień jest związany z branżą bankową i zarządzaniem projektami w międzynarodowej firmie, zasiadł naprzeciw Huberta Urbańskiego z chłodną głową. Do studia przyszedł z wyraźnym planem - nie tylko dobrze się bawić, ale też sprawdzić granice własnych możliwości. Wspierany przez narzeczoną Joannę, od początku imponował opanowaniem i rzeczowością. Każde pytanie analizował jak dobrze przygotowany projekt, unikając ryzyka i kierując się logiką.
Wyważone decyzje
W trakcie gry uczestnik bezbłędnie odpowiadał na pytania z różnych dziedzin - od turystyki, przez genetykę, aż po język polski i muzykę rozrywkową. Kolejne etapy pokonywał z rosnącą pewnością siebie. Publiczność doceniała jego styl gry: bez nerwów, ale z błyskiem inteligencji. Każde użycie koła ratunkowego było przemyślane, a jego spokojne „zastanówmy się” stało się znakiem rozpoznawczym wieczoru. Gdy Hubert Urbański ogłosił pytanie za milion złotych, w studiu zapanowała pełna cisza. Zagadnienie finałowe brzmiało następująco:
Zmysł sapioseksualisty lub sapioseksualistki rozpali:
A - krwisty stek chateaubriand
B - selfie w piżamie
C - cytat z Kanta lub Einsteina
D - fotka z wakacji na Bali
Po stopniowym wykluczaniu kolejnych odpowiedzi uczestnik ostatecznie wybrał wariant C - cytat z Kanta lub Einsteina. Wtedy emocje sięgnęły zenitu.
Moment, który zapamięta całe studio
Finałowa odpowiedź pana Bartosza okazała się strzałem w dziesiątkę. Hubert Urbański uśmiechnął się szeroko, a na ekranie pojawiła się suma - milion złotych. Publiczność zareagowała owacją, a prowadzący nie krył radości. Euforia i niedowierzanie mieszały się ze wzruszeniem - to z pewnością moment, który zapisze się w historii programu Polsatu.
„Milionerzy” od poniedziałku do czwartku o godz. 19:55 w Polsacie.