Spełnienie dziecięcych marzeń
Legendarny już teleturniej to wielkie emocje w sprawdzonej formule. Przeżywają je zarówno widzowie przed telewizorami, jak i członkowie poszczególnych drużyn. Czy to dlatego zgłaszają się do udziału? - Tak jak większość uczestników oglądaliśmy program, jak byliśmy nastolatkami i zawsze mieliśmy wizję, że jak już będziemy pełnoletni, to na pewno się zgłosimy - wyjaśnia Magda z jednej z drużyn Żółtych. - Nadszedł w końcu ten czas, więc się zgłosiliśmy i oto jesteśmy! - przyznaje. - To spełnienie takiego bardzo dziecięcego marzenia - dodaje jej kolega z drużyny, Krzysztof.
Nie chodzi jednak tylko o marzenia. - To fajna zabawa. Mama była w innym teleturnieju. Bardzo fajnie opowiadała, więc chcieliśmy zobaczyć, jak to będzie jako drużyna. A jak się uda coś wygrać, to super - mówi Ania z Zielonych. - Prowodyrem był mój mąż, który skompletował zespół z uwagi na naszą wiedzę. On zainicjował, że pojedziemy, ja wysłałam zgłoszenie, no i tak poleciało - dodaje.
Z kolei Paulina z jednej z drużyn Niebieskich niemal była skazana, aby wspierać swoją wiedzą najbliższych. - Zgłosiłam się, ponieważ mój partner miał ochotę na udział w teleturnieju. No i jego brat - mówi czekając w kulisach na nagranie swojego odcinka.
Wyświetl ten post na Instagramie
To on! Przyciąga jak magnes
Widzom najbardziej emocjonujące w „Awanturze o kasę” wydają się być szybkie rozgrywki i gorące dyskusje wokół odpowiedzi na pytania. Jednak czy uczestnicy czekają właśnie na to? - Na licytacje i na duże wygrane - przyznaje Magda z Żółtych. - Na poznanie pana Krzysia! - wyjawia bez ogródek Paulina z Niebieskich. - Zresztą myśmy się już poznali kiedyś, na stacji benzynowej, przez przypadek - dodaje uczestniczka, mając nadzieję, że tym razem spotkanie z Krzysztofem Ibiszem będzie dłuższe. Podobne myśli ma pani Ania. - Plan minimum to poznać pana Krzysztofa, więc już się uda. Jak się zdołamy dostać się do finału, to super - przyznaje członkini drużyny Zielonych.
A na co czekają inni? - Na emocjonującą grę i zabawę. Chcemy zobaczyć, jak to rzeczywiście jest z tymi licytacjami, bo przed telewizorem fajnie licytuje, a na żywo? - zastanawia się Agnieszka z ekipy Żółtych.
Niezmienne hity programu
Teleturniej wrócił na antenę po dwóch dekadach przerwy, ale widzowie wciąż pamiętają pierwsze odcinki. Bywa i tak, że sprzed telewizora trafiają przed kamery. - Oczywiście oglądałem stare edycje. Około 20 lat temu - wspomina Krzysztof z jednej z ekip Żółtych. Co zapamiętał? - To, że pan Krzysiu nie zmienił. To na pewno! Pan Krzysztof się nie starzeje, a wręcz jest coraz młodszy - zauważa, chwaląc imiennika.
Magda z Żółtych przywołuje jeszcze inną niezmienną rzecz w programie. Jest ona jednak mniej przyjemna. O co chodzi? - Jak ktoś wygrywa ogórek kiszony. Mam nadzieję, że to nie będziemy my - śmieje się.
Wyświetl ten post na Instagramie
Bez strachu
Udział w „Awanturze o kasę” to mieszanka oczekiwań, emocji i… stresu. Jak sobie z nim poradzić w trakcie nagrań? - Zdecydowanie napięcie rośnie przed kamerami, ale myślę, że to dodaje też trochę powera, więc będzie jeszcze lepiej - dodaje sobie otuchy Agnieszka z Żółtych stojąc przed drzwiami studia. - Jakiś stres na pewno będzie. Mam nadzieję, że tylko mobilizujący. Jeżeli uda się coś wygrać, to super. Ale przede wszystkim liczę na super zabawę - podsumowuje Adam z Zielonych.
„Awantura o kasę” jesienią w Polsacie.