Wiedział, czego chce
Od najwcześniejszych lat widział siebie z odznaką. O czym marzył? - O byciu policjantem - przyznaje wprost. Dzięki wcieleniu się w postać starszego aspiranta Krystiana Górskiego jego sen się ziścił. Ściga bandytów, dostarczając rozrywki widzom i sobie samemu.
Wyświetl ten post na Instagramie
Z empatią do... robota
Jako młodzieniec był jednak bardzo wrażliwy. Nawet jego repertuar muzyczny był stonowany. - Verba, Akon, jakieś takie utwory melancholijne, nad którymi się mogłem zamyślić, zawiesić. Zawsze byłem marzycielem, byłem też romantyczny - zdradza.
Bajki, które uwielbiał, także były spokojne. - „Pszczółka Maja” i „Smerfy”. Oglądałem to na potęgę. Jeszcze miś, którego zawsze źle wymawiam, Miś Coralgol - mówi, mając na myśli „Misia Colargola”. - Pewnie teraz też źle mówiłem, ale tak jest zawsze - tłumaczy ze śmiechem. Ma też zaskakujące wspomnienie związane z kinem familijnym. - Film? Płakałem na nim, bardzo go przeżywałem, dlatego że byłem taki wrażliwy na punkcie robocika. To był Johnny 5, nazywało się to „Krótkie spięcie”. Taki film o robociku, mistrzostwo świata - wspomina.
Plecak w kąt i laba
Młode lata każdemu człowiekowi zapadają w pamięci. Niektórzy do późnej starości wspominają je jako najlepszy okres. Jaki był najbardziej beztroski moment wiosny życia Tomasza Skrzypniaka? - Całe moje dzieciństwo, cała podstawówka! Kiedy się przychodziło do domu ze szkoły, rzucało tornister w kąt... i to tyle. Już była tylko laba i piłka nożna. Tu z kuzynem, tu grill, tu zabawa z psem, tu jazda na motorynce - opowiada.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wygląda na to, że aktor, który przed kamerą spełnia swoje policyjne marzenie, nie ma czego żałować. Gdyby jednak na chwile zamknął oczy i mógł spotkać małego Tomka, co by mu powiedział? - Dąż do swoich celów, odkryj, co kochasz robić, a potem po prostu to rób - stwierdza.