Nowy rozdział po kontuzji
Mateusz Skrodzki zdradził w rozmowie z POLSAT.PL, jak wyglądały ostatnie szlify jego formy przed nowym formatem show. - Przygotowania do dziesiątej edycji „Ninja vs Ninja” różniły się diametralnie od poprzednich. Po zakończeniu mojej przygody w dziewiątym sezonie kontuzją powiedziałem sobie, że albo przygotuję się w sposób profesjonalny, albo nie wystartuje w ogóle.
Wtedy na mojej drodze pojawił się trener przygotowania motorycznego Damian Łuniewski, prywatnie chłopak Kasi Jonaczyk - przyznał zawodnik. To dzięki niemu mógł stanąć na torze. - To właśnie przy nim konsekwentnie i wytrwale przygotowywałem się do dnia startu w programie. Każdy trening, każdy tydzień i każdy miesiąc był skrzętnie rozpisany. Szyty na miarę moich możliwości. Można było zauważyć moją pewność siebie, jednak była ona poparta bardzo ciężkimi treningami - dodał.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wyścigi w parach - plusy i minusy
Po raz pierwszy w historii „Ninja Warrior Polska” zawodnicy ścigali się w parach. Mateusz Skrodzki podzielił się swoimi wrażeniami z tej edycji. -Co do nowej formuły mam mieszane myśli. Z jednej strony zmiana formatu na wyścigi w parach nieco odświeżyła program i osobiście myślę, że lepiej się to oglądało niż poprzednie edycje - stwierdził w wywiadzie dla POLSAT.PL.
Ma jednak pewnie zastrzeżenia. - Z drugiej strony formuła „Ninja vs Ninja” wymaga doprecyzowania w kwestii doboru przeciwników. Według mnie bardziej sprawiedliwie byłoby to gdyby rywalizacja była podobna do tej w skokach narciarskich - najszybszy z najwolniejszym, drugi z przedostatnim, i tak dalej. Wtedy na pewno w finale spotkaliby się najlepsi z najlepszych. Druga to kwestia rywalizacji kobiet, która według mnie powinna być od początku do końca oddzielna - ocenił.
Wyświetl ten post na Instagramie
Finał marzeń
Dla Mateusza Skrodzkiego finał był spełnieniem marzeń, również ze względu na przeciwnika. - Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego rywala w finale. Z Jankiem Tatarowiczem znamy się bardzo dobrze, razem trenujemy i spędzamy czas wolny - ujawnił. - Jak dobrze wiemy, Janek, zwycięzca „Ninja Warrior Polska”, jest niewątpliwie najlepszym zawodnikiem ninja w Polsce. Mi zabrakło do niego jedynie, a może aż, dwie dziesiąte sekundy. Jestem pewny, że w tamtym momencie z każdym innym zawodnikiem bym ten pojedynek wygrał. Ta przegrana dała mi jeszcze więcej motywacji do działania i wytrwałości w dążeniu do bycia lepszym - zakończył.
Dziękujemy za wspólne oglądanie „Ninja Warrior Polska” w Polsacie.