- Czym różni się ta edycja od dotychczasowych?
- Po raz pierwszy w Polsce realizujemy wersję programu „Ninja vs Ninja”, czyli taką, w której zawodnicy nie tylko stawiają czoła trudnym torom przeszkód, ale walczą bezpośrednio z rywalem na torze. Sprawia to, że wszystkiego mamy w dwójnasób: adrenaliny, emocji, potu i łez na torze. Również prędkość pokonywania przeszkód poszybowała w górę - zawodnicy czując na plecach oddech rywala, dosłownie przefruwają przez arenę w Gliwicach.
- Czy zmiany regulaminu mocno wpłynęły na pracę ekipy? Czy podwójny tor oznacza, że w zespole było więcej testerów, sędziów? Czy ogólnie ekipa techniczna musiała zostać wzmocniona?
- Tak, wprowadzenie nowej formuły wymagało od wszystkich podwójnego nakładu pracy: od zawodników, którzy ścigają się po raz pierwszy w parach, od ekipy budującej tory przeszkód, która musiała postawić wszystkie przeszkody liczone podwójnie, od realizatorów: światła, kamer, scenografii. Wszystkie piony musiały tak naprawdę od nowa stworzyć projekty, inaczej ustawiliśmy światło, inaczej rozstawialiśmy kamery. Po prostu - zrobiliśmy nowy program, ale oparty na uwielbianej przez wszystkich „ninjowej” rywalizacji w najlepszym wydaniu.
Wyświetl ten post na Instagramie
- Prowadzący zdradzili, że powstały nowe przeszkody, ile ich jest?
- Mamy sześć starć kwalifikacyjnych i wielki finał. W każdym odcinku startuje dwadzieścia osiem zawodniczek i zawodników. Z każdego odcinka najlepsza piątka przechodzi do wielkiego finału. W programie będzie mnóstwo ścigania, bo mamy aż trzy etapy kwalifikacji. W pierwszym i drugim etapie jest sześć identycznych przeszkód na równoległych torach. W kolejnym etapie, tzw. rozgrywce dwa, jest tych przeszkód pięć, w półfinale znowu sześć przeszkód. Wszystkie podwójne, na wszystkich zawodnicy ścigają się, by dojść do wielkiego finału.
- Jakie są pani ulubione przeszkody?
- Moje ulubione przeszkody to takie, na których trzeba zachować równowagę za wszelką cenę. Na przykład ruchomy most, po którym trzeba gnać bez zatrzymania, trzymać pion i wykorzystać moc w dłoniach. Albo pływające płytki - zwane przez naszych komentatorów „siecią pająka”, przeszkoda, na której liczy się przede wszystkim szybkość i równowaga.
Wyświetl ten post na Instagramie
- Dlaczego warto oglądać „Ninja vs Ninja”?
- Po pierwsze dlatego, że jest to wyjątkowy, jubileuszowy, dziesiąty już sezon „Ninja Warrior” w Polsce. Po drugie, wszystko w tym sezonie będzie do dziesiątej potęgi. Przeszkody, adrenalina, mięśnie, pot, łzy, niespodzianki i komentarze naszych niezastąpionych komentatorów. Będą też dziesięć razy mocniejsi zawodnicy. Będą giganci jak Janek Tatarowicz, Kasia Jonaczyk czy Grzesiek Niecko. Ale będą też młodzi, zdolni debiutanci, którzy nie raz nas zaskoczą. Nowy sezon to nowe, rewolucyjne zasady. Zawodnicy będą walczyć na podwójnym torze „Ninja vs Ninja”. A czy ktoś spośród stu sześćdziesięciu ośmiu wojowników i wojowniczek gotowych na wszystko zdobędzie nagrodę główną? To okaże się już niebawem.
„Ninja vs Ninja” we wtorek o godz. 20:10 w Polsacie.