2022-06-10

Magda Miśka-Jackowska: Warto odkrywać Wodeckiego na nowo

Dziennikarka specjalnie dla POLSAT.PL o wyjątkowym koncercie „Uroczysty Wodecki”. Magda Miśka-Jackowska poprowadzi to szczególne wydarzenie razem z Krzysztofem Ibiszem. Jakim artystą był jej zdaniem Zbigniew Wodecki i dlaczego należy dbać o pamięć o nim oraz jego twórczości? Na który występ czeka najbardziej? Koncert „Uroczysty Wodecki” w sobotę 11 czerwca o godz. 20:00 w Polsacie.

- Czy pamięta pani moment, w którym zetknęła się z twórczością Zbigniewa Wodeckiego po raz pierwszy?
- Jestem wychowana na polskiej muzyce. Piosenki Zbigniewa Wodeckiego towarzyszyły mi więc przez całe życie. Pierwsze pewnie były „Zacznij od Bacha”, „Opowiadaj mi tak”, ale też przeboje wakacyjne „Muszelka” i „Chałupy Welcome To”, bo dziadkowie słuchali Lata z Radiem, a rodzice dbali o to, abyśmy z siostrą dorastały w świecie muzyki, która może i jest lekka, łatwa i przyjemna, ale w żadnym wypadku banalna. Jego twórczość w sposób fenomenalny łączyła sztukę komercyjną z ambitną.

- Jakie miejsce w historii polskiej muzyki pani zdaniem zajmuje Zbigniew Wodecki?
- Wyjątkowe! Nie ma żadnego odpowiednika. Mówi się o nim „polski Frank Sinatra”, ale Sinatra nie był przecież klasycznym muzykiem, kompozytorem, aranżerem. Tego nie da się porównać. Myślę, że Zbigniew Wodecki w jakiś magiczny sposób przywrócił w Polsce tradycję wielkiej jakości i melodyjności lat dwudziestych i trzydziestych. Tylko wiele, wiele lat później.

- Gdyby mogła pani polecić swoje ulubione dzieła Zbigniewa Wodeckiego - single, piosenki, albumy - co by to było?
- Wbrew zasadzie, że lubimy tylko te melodie, które już raz słyszeliśmy, poleciłabym utwory mniej znane, albo zupełnie nieznane! Jest tego całe mnóstwo. Po pierwsze debiutancka płyta z 1976 roku. Ta sama, którą po czterdziestu latach artysta nagrał raz jeszcze z orkiestrą i chórem Mitch&Mitch. Warto posłuchać, jak brzmiała w wersji oryginalnej. Jest bardzo czuła i ewidentnie wyprzedza swój czas. Po drugie Wodecki i jazz. Kto by się spodziewał, prawda? Rok temu ukazał się album „Dialogi”, nawiązujący do tego okresu jego działalności i są tam także piękne, romantyczne ballady, ale i dużo energii. Sam Wodecki wyśmienicie improwizuje. Po trzecie - sama niedawno odkryłam piosenki „Szczęście lubi tłok” i „Zbudujmy świat”. Obie jakoś przepadły, ale szczególnie ta druga ma wielki potencjał pozostania przebojem. Mam nadzieję, że nagra ją jakiś zdolny, świetnie śpiewający młody wokalista. „Zbudujmy świat” w poruszający sposób odnosi się też do naszej aktualnej sytuacji w Europie i na świecie, chociaż została napisana dawno temu. Krótko mówiąc, polecam podróż w nieznane. Kolejny uśmiech z góry - Zbigniew Wodecki wciąż pozwala się odkrywać na nowo.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Magda Miśka-Jackowska (@magda.mishka_jackowska)

- „Uroczysty Wodecki” to kulminacja pięciolecia festiwalu Wodecki Twist. Pani była obecna na poprzednich edycjach imprezy. Jaki był jej klimat? Jaka widownia przychodziła na koncerty?
- Atmosfera tego festiwalu jest rodzinna, daleka od czerwonych dywanów i pompy. Tak go sobie wymyśliła Kasia Wodecka-Stubbs i każdy kolejny jej pomysł wpisuje się w tę ideę. A tych jej nie brakuje i sama czekam, czym jeszcze nas zaskoczy. To festiwal szczery i bardzo oryginalny. W tytułowym twiście łączy polską piosenkę sprzed lat ze współczesną sceną muzyczną, miesza gatunki i style. W tym roku po raz kolejny będzie można posłuchać muzyki elektronicznej inspirowanej Wodeckim. Myślę, że jemu samemu nie przyszłoby to do głowy, ale uwielbiał takie odważne artystycznie kroki. Bardzo by się z tego cieszył. Od pięciu lat festiwal ma wiernych, wspaniałych artystów, bez których sobie nie wyobrażamy tego spotkania. Jest wśród nich Kayah, ale co roku dochodzą nowi. Widownia jest międzypokoleniowa, otwarta, radosna. Towarzyszyła nam w trudnych latach pandemii, gdy odbywały się koncerty online. Od trzech lat w jakiś przedziwny sposób hasła festiwalu i jego nastrój są odbiciem tego, co dzieje się w naszym życiu. Gala sprzed dwóch lat, w głębokim zamknięciu, była takim wyznaniem miłości i tęsknotą. Nosiła tytuł „Dobrze, że jesteś”. Rok temu główny koncert przypadł w czasie, gdy powoli nas otwierano, ludzie padali sobie w ramiona i cieszyli się, że mogą się dotknąć. Naszym hasłem były wtedy „Dialogi”. W tym roku uroczysta gala z okazji pięciolecia nosi podtytuł „Gala Przyjaciół”. Bo okazuje się, że przyjaźń jest w stanie przetrwać wszystko. Proszę mi wierzyć lub nie, Kasia Wodecka-Stubbs, dyrektor artystyczna festiwalu, nie wymyślała tego celowo. Po prostu muzyka naturalnie podążyła za życiem. Wodecki Twist organizuje cudowna, choć nieduża ekipa.

- Koncert w Polsacie poprowadzi pani z Krzysztofem Ibiszem. Czy miała pani okazję współpracować z nim wcześniej? Czego możemy oczekiwać po Państwa duecie?
- Nigdy wcześniej razem nie pracowaliśmy, ale już zdążyliśmy się poznać i wydaje się, jakbyśmy się znali długie lata. Krzysztof ma ogromne doświadczenie telewizyjne i elegancję, które bardzo cenię. To są takie rzeczy, których nie da się nauczyć. Dlatego on jest jeden jedyny. A czego się spodziewać? Spotkania z przyjaciółmi. Mogę zdradzić, że realizatorzy odtworzą na scenie w Krakowie jedno z ukochanych miejsc Zbigniewa Wodeckiego, gdzie wszyscy będziemy czuli się jak w domu, ale jednocześnie uroczyście, wyjątkowo. Mamy wspomnienia i kilka naprawdę ekscytujących niespodzianek.

- Na koncercie pojawią się artyści, którzy mieli styczność ze Zbigniewem Wodeckim, jak Alicja Majewska, ale będą również reprezentanci młodszego pokolenia, na przykład Ralph Kaminski. Jak ważna pani zadaniem jest ta mieszanka muzyków z różnych światów w koncertach tego typu?
- Jest kluczowa. Nie wyobrażam sobie sceny muzycznej żadnego kraju bez pamiętania o tym, co było. Bez eksperymentowania, próbowania i bez wielkiej muzykalności, którą mają wszyscy festiwalowi wykonawcy, a nad którą muzyczne kierownictwo objął znakomity Tomasz Szymuś, który jest też autorem aranżacji. Poza tym w roli głównej jest tu przede wszystkim melodia. I fantastyczne, różnorodne głosy.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Magda Miśka-Jackowska (@magda.mishka_jackowska)

- Czy czeka pani na któryś występ szczególnie?
- Nie mogę zdradzić wszystkiego, ale mam ciarki za każdym razem, kiedy słyszę chóry z całej Polski, które w pierwszym dniu festiwalu śpiewają na Rynku Głównym w Krakowie „Zacznij od Bacha”. Mogę godzinami słuchać Alicji Majewskiej i pewnie będę to robić w kulisach. Uwaga! Robił tak też Zbigniew Wodecki. Nie schodził nigdy do garderoby, tylko stał za sceną i słuchał kolegów. Bardzo czekam na występ Ralpha Kaminskiego! A w niedzielę na scenę elektroniczną w plenerze w Forum Przestrzenie z widokiem na Wawel. Czerwiec będzie jeszcze piękniejszy.

- Jak pani zdaniem powinniśmy zapamiętać Zbigniewa Wodeckiego?
- Jak z piosenki „Chwytaj dzień” z pięknymi słowami Jacka Cygana. Wodeckiego sięgającego po każdą godzinę życia, jakby była ostatnią. Wodeckiego z dystansem do świata i do siebie. Ale chciałabym, abyśmy też zapamiętali go jako pewien symbol muzyki, która nie jest byle jaka, a zrobiona z pasją, wiedzą i tym czymś, co sprawiało, że wychodził na scenę, puszczał do nas oko, zaczynał śpiewać i dawaliśmy się porwać światu z tej piosenki.

Rozmawiała Julia Borowczyk

Koncert „Uroczysty Wodecki” w sobotę 11 czerwca o godz. 20:00 w Polsacie.

Oficjalny profil POLSAT na Instagramie - @polsatofficial

Oficjalny profil POLSAT na TikToku - @polsat