2022-02-13

Andrzej Kozłowski: Już wygrałem tym, że jestem w programie

Aktor i artysta kabaretowy o udziale w 16. edycji „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”. Andrzej Kozłowski w specjalnej rozmowie z POLSAT.PL opowiedział o pierwszych wrażeniach związanych z produkcją. Czego się spodziewa i czy czegoś się obawia? Obdarzony ogromnym poczuciem humoru uczestnik programu barwnie opisał wymagające ćwiczenia wokalne i taneczne. Nowe odcinki muzycznego show wiosną 2022 roku w Polsacie.

Oglądaj Twoja Twarz Brzmi Znajomo online na polsatboxgo.pl.

- Jakie są pana pierwsze skojarzenia z programem „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”?
- Kiedy słyszysz „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” to myślisz Polsat, to świetne telewizyjne show, program zrealizowany z ogromnym rozmachem, starannością i dbałością o szczegóły. Program, który kiedy zaczniesz oglądać, to oglądasz z zapartym tchem i ekscytacją. Czekasz na to, co też nowego tam wymyślą, kogo w co i za kogo przebiorą, rozbiorą, zamienią. Ja oglądając „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” jestem pełen podziwu dla całego sztabu ludzi, którzy pracują nad tym, aby ten program wyglądał jak wygląda. Techniczni, styliści, charakteryzatorzy, trenerzy, dźwiękowcy, operatorzy, asystenci, scenografowie... Chciałbym wymienić wszystkich, ale jeszcze nie potrafię, za co bardzo przepraszam. Do tego ogarnąć logistycznie tylu uczestników... To nie jest łatwe zadanie, bo przecież każdy ma jakieś swoje zobowiązania względem innych instytucji... Dla wszystkich ogromne, ogromne brawa i ukłony. Szacun!

- Którzy pana koledzy z branży brali w nim udział i co o nim mówili, jakimi opiniami się dzielili?
- Grzegorz Wilk, Tamara Arciuch, Maja Bohosiewicz, Joanna Liszowska, Paweł Dudek - Czadoman, Katarzyna Pakosińska, Katarzyna Zielińska, Krzysztof Respondek, Sławomir Zapała. Niektórych znam ze studiów, z niektórymi pracowałem przy wspólnych projektach, ale z nikim nie miałem sposobności porozmawiać o ich doświadczeniach z tego programu. Może dwa słowa zamieniłem z Pawłem, który powiedział tylko, że super, że ciężka robota, ale warto, bo poznaje się wielu pozytywnych ludzi, tworzą się przyjaźnie i wspiera potrzebujących. Z tego miejsca Pawełku Czadomenowy pozdrawiam Cię serdecznie (śmiech).

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Andrzej Kozłowski (@andrzejkozlowski1975)

- Jak pana doświadczenie aktorsko-kabaretowe pomoże w przygotowywaniu kolejnych metamorfoz i czy nie będzie tu pewnego rodzaju pułapki pastiszu lub przerysowania?
- Jestem aktorem. Nie chcę mnożyć banałów i wiecznie powtarzanych sloganów o tym, jak aktor wchodzi w postać, że jest to podróż w głąb osobowości kreowanej postaci, głęboka analiza osobowości i próba stworzenia portretu psychologicznego i tak dalej... Jest proste równanie, którym posługuję się, kiedy tworzę jakąś postać. Uwaga zdradzam: obserwacja i odtworzenie równa się kreacja. Wielu kolegów nie zgodzi się ze mną i nie musi, bo to moje równanie (śmiech). Najistotniejsze w nim jest to, co dzieje się w miejscu znaku równości. To  jest cząstka mnie, która w połączeniu z „odtwarzaniem” daje niesamowite rezultaty. Bez tego nie ma mowy, żeby kreacja zaistniała. Powiem tyle, że stanę na rzęsach aby widzowie oglądając mnie nie byli rozczarowani. To było wyjaśnienie, jeśli chodzi o doświadczenie aktorskie i myślę, że ono mi pomoże (śmiech).

- A jak z tym drugim zagadnieniem?
- O pastisz i przerysowanie nie mam się co martwić. Nad wszystkim czuwają wspaniali trenerzy. Co więcej oni sami zachęcają, żeby przerysowywać, żeby puszczać wodze fantazji, wygłupu, przynajmniej na etapie prób i w ten sposób szukać oczekiwanego ruchu, czy barwy głosu odtwarzanego artysty. Bo jak mówi stare góralskie powiedzenie: „Łatwiej jest kijaszka pocieniować niż go potem pogrubić, hej!” (śmiech). Tak że jak ktoś będzie miał pretensje, że za dużo, za mocno i coś nie tak, to do nich (śmiech). Oczywiście to żart. Są wspaniali i ufam im w stu procentach.

- Jakiej muzyki pan słucha na co dzień?
- Odpowiem tak. Na co dzień słucham tego, co leci w radiu i tego co puszcza moja żona i córka kiedy razem mkniemy przez zakorkowany Kraków (śmiech). Od jakiegoś czasu razem z moją żoną Edytą, która jest wokalistką, pracujemy nad wspólnym, autorskim projektem muzycznym „Słuchafki”. Edyta pisze teksty i aranżuje, ja tworzę muzykę, aranżuję. Zaprosiliśmy do współpracy świetnego i wybitnego gitarzystę, wspaniałego człowieka Kubę Mrajca, więc dużo słucham „nas”. W związku z tym słuchanie siebie to podstawa (śmiech). Jeszcze nie zdradzę co to będzie, ale mam nadzieję, że niebawem pierwsza piosenka ujrzy światło dzienne. Nie jestem typem człowieka zamkniętego na konkretne gatunki muzyczne. Muzykę odbieram chwilą, nastrojem. Potrafię bawić się przy każdej, bo w każdej znajduję coś dla siebie. Nigdy nie wiem co akurat mnie porwie lub zapuka do serducha.

- Czy ma pan wymarzone postacie, które chciałby wylosować w kołowrotku?
- A kogo chciałbym wylosować w kołowrotku? Kołowrotek traktuję jak wielki wór z prezentami. Dlatego też jak dziecko, z wypiekami na twarzy będę czekał na te prezenty i cieszył się z każdego.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Andrzej Kozłowski (@andrzejkozlowski1975)

- Czy są pewne obawy związane z tym, że wylosuje pan kobietę?
- Absolutnie nie mam żadnych obaw, bo najważniejszą kobietę w swoim życiu już wylosowałem. Jest nią moja cudowna żona, z którą razem „wylosowaliśmy” naszą cudowną córkę. Nawet mamy psa, który też jest płci żeńskiej (śmiech).

- To w życiu prywatnym, a w programie?
- A na scenie nigdy nie miałem problemu z odtwarzaniem ról kobiecych. Chodzenie w szpilkach opanowałem do perfekcji. Potrafię w nich nawet zeskoczyć ze sceny. Przez pewien czas mocno dofinansowywałem przemysł obuwniczy, bo taki zeskok ja spokojnie przeżywałem, a buty niekoniecznie (śmiech). Powiem więcej. Ostatnimi czasy na scenie kabaretowej wykonywałem głównie piosenki śpiewane przez panie. Myślę, że tę passę przerwał mój przyjaciel Łukasz Żak. Podczas jednej z realizacji dla Telewizji Polsat, w ramach projektu „Zdolni i Skromni”, kiedy miałem śpiewać parodię piosenki Sanah „A ja cię lubię”, wspólnie zdecydowaliśmy, że nie wykonam jej w kobiecym przebraniu. Żeby dodać znaczenia tej wiekopomnej chwili, Łukasz przed moim wejściem na scenę zaanonsował mnie słowami: a teraz wystąpi przed państwem Andrzej Kozłowski. Po raz pierwszy pan Andrzej będzie śpiewał piosenkę nie będąc przebranym za babę (śmiech). Ale nie mam z tym problemu i każdą wylosowaną wokalistkę, przy nieocenionym wsparciu charakteryzacji i trenerów wokalno-ruchowych, postaram się odtworzyć najlepiej jak umiem.

- Jak przebiegają pierwsze próby i treningi z Agnieszką Hekiert?
- Gdyby ktoś z zewnątrz posłuchał uwag od Agnieszki, o tym, jak uzyskać barwę odtwarzanego wokalisty, pomyślałby, że jest na wielkim placu budowy pełnych świntuszących ludzi pracy (śmiech), bo jak nazwać uwagę typu: „dawaj więcej pogłębiarki” (uwaga na temat przyciemnienia wokalu), „wyciągaj żurawia” (uwaga jak uzyskać jaśniejszą barwę), „chowaj żurawia, dawaj pogłębiarkę i więcej piasku” (ciemniejszy, przytłumiony wokal z dużą ilością powietrza) (śmiech)? Agnieszka przechodzi samą siebie, żeby jak najszybciej dotrzeć do artysty. Najfajniejsze jest to, że to działa! Uwielbiam te lekcje!

- A z Krisem Adamskim?
- Nie dość, że jest świetnym choreografem, to jest też psychologiem postaci i z powodzeniem odnalazłby się w niejednym „secret service”. Już tłumaczę. Obejrzeliśmy wspólnie kilka wykonań interesującej nas piosenki. Chcieliśmy wiedzieć jak jej wykonawca zachowuje się na scenie w momencie, kiedy nie śpiewa. Naturalne jest, że w tym czasie operatorzy pokazują inne rzeczy, żeby koncert dla widza był bardziej atrakcyjny. Oglądamy i oglądamy, jeden z takich koncertów. Ja widzę widownię, gitarzystę grającego solo, a Kris nagle krzyczy: „widziałeś?!”, pytam „co?”. I słyszę: „cofnij trochę i patrz z lewej strony na telebim! Patrz jak poprawia kołnierzyk, uśmiecha się, teraz poprawia się na fotelu, teraz tupnął nogą, odsunął mikrofon, figlarnie pomachał ręką...”. Cały Kris. Potrafi dostrzec, wyłapać wszystko z nieostrego telebimu, z odbicia w okularach, z błyszczącej podłogi, politury fortepianu, a nawet gitary i wytłumaczyć, co w danym momencie artysta, wykonując te gesty, ruchy, myśli, a z przyruchów odczytuje, jak się czuje i czy jest w formie, czy też nie. Tak że jak chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o sobie, to Kris Wam powie (śmiech). Dzięki niemu i ja zacząłem baczniej przyglądać się ludziom i zdradzę wam, że Agnieszka Hekiert jak coś tłumaczy, to czasami mruga prawym okiem. Nie wiem czy o tym wie? W sumie jak to przeczyta, to już będzie wiedziała (śmiech). Przez chwilę myślałem, że mnie podrywa, ale uspokajam jej męża i swoją żonę, że nie, bo mruga tak do wszystkich (śmiech).

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Andrzej Kozłowski (@andrzejkozlowski1975)

- Uczestnicy szesnastej edycji pochodzą z różnych światów i pokoleń. Czy mieliście okazję się już poznać lepiej i zaprzyjaźnić?
- Nieco tak, bo zagadujemy do siebie na korytarzu, kiedy czekamy na swoją kolej podczas prób. Ale z tego co już zaobserwowałem, będę miał wielkie szczęście i ogromną przyjemność współtworzyć program z bardzo pozytywnie zakręconymi i ciepłymi ludźmi. Zadaj mi to pytanie po pierwszym, drugim odcinku. Wtedy będę w stanie powiedzieć coś więcej. Ta niesamowita przygoda dopiero się zaczyna. Jestem przekonany, że z czasem poznamy się lepiej bo często będziemy się widywać, przebywać ze sobą i zawiążą się nowe przyjaźnie i znajomości. Stworzymy „paczkę” jakiej świat nie widział (śmiech). Na dzień dzisiejszy wiem, że będę dzielił garderobę z Maćkiem Radelem. Będziemy oddychać tym samym powietrzem, dezynfekować się tym samym płynem do odkażania, a że obydwaj mamy białostockie korzenie, to będzie fajnie (śmiech).

- Czy w nawiązywaniu kontaktu z innymi uczestnikami pomaga fakt, że w programie nikt nie odpada, a pieniądze przekazywane są na cele charytatywne? To naturalnie w jakiś sposób minimalizuje aspekt rywalizacji między państwem.
- Rywalizacja, rywalizacja, rywalizacja. Wszyscy mówią wygraj! Pokaż na co cię stać! Będę teraz mówił za siebie. Kochani. Już wygrałem tym, że jestem w tym programie. Nie muszę nikomu nic udowadniać. Cenne jest to, że zdobędę nowe doświadczenia, poznam fantastycznych ludzi. Nie wygram odcinka, czy też nie wejdę do finału, to wejdzie ktoś inny. Jak sama zaznaczyłaś, w tym programie nikt nie odpada, a wygrana, pieniądze przekazywane są na cele charytatywne. To jest piękne i to się liczy. Kocham swoją pracę. Spełniam się w niej. Daje mi dużo radości i mam nadzieję, że dostarczę jej również widzom, którzy będą oglądać mnie, moje koleżanki i kolegów. Amen.

- Kto będzie panu najbardziej kibicował w zmaganiach na scenie?
- Moja cudowna żona Edyta, cudowna córka Hania, cudowni rodzice, cała cudowna rodzina, cudowni przyjaciele, cudowni znajomi... same cuda będą mi kibicowały (śmiech). Ale nie może być inaczej bo ten program, jak i ludzie tworzący go są cudowni.

- Dlaczego warto oglądać szesnastą edycję „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”?
- Na początek może użyje matematycznego porównania. „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” plus wiosna równa się uśmiech, a uśmiech, to jedyna krzywa, która wszystko prostuje. Pojawią się nowe twarze, które zabrzmią znajomo. Ludzie, którzy mają dystans do siebie, potrafią cieszyć się życiem i dzielić się sobą. A dzielą się sobą, żeby pomagać innym. Zapewne poznacie ich z nieznanej dotąd strony. Dla mnie to zaszczyt, że będę mógł gościć w państwa domach i mam nadzieję, że pozytywna energia i serce, które wkładamy w przygotowania dostarczą wam wiele radości, a może i wzruszeń. Już nie mogę się doczekać tych spotkań! W imieniu swoim i kolegów serdecznie zapraszam do oglądania szesnastej edycji „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”!

Rozmawiała Julia Borowczyk

„Twoja Twarz Brzmi Znajomo” - edycja 16, zobacz zwiastun:

16. edycja Twoja Twarz Brzmi Znajomo od 4 marca w piątek o godz. 20:05 w Telewizji POLSAT.

Oficjalny profil „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” na Instagramie - @twojatwarzbrzmiznajomo