- Bierze pan udział w „Polskim Kolędowaniu”. Dlaczego ten koncert to wyjątkowe wydarzenie?
- Przede wszystkim inicjatywa bardzo mi się podoba, bo zazwyczaj jest tak, że czekamy wszyscy na te święta, jest ogrom przygotowań i nagle okazuje się, że trzy dni minęły, a człowiek nie zdążył się nacieszyć. Taki koncert to fajny bonus - przedłużenie okresu świątecznego.
- Jakie kolędy wybrał pan na ten wieczór i dlaczego taki wybór?
- Zaśpiewam „Dzisiaj w Betlejem”, „W żłobie leży”, „Gdy się Chrystus rodzi” i „Gore gwiazda” gościnnie z Arką Noego. To kolędy, które uwielbiam, bo są energetyczne, a do tego zawsze przy rodzinnym stole idą na pierwszy ogień.
Wyświetl ten post na Instagramie
- Czyli w pana domu nadal pielęgnowana jest tradycja kolędowania?
- Tak, co roku. Nie jest to łatwe, bo po wigilijnej kolacji brzuchy są pełne, ale zawsze kolędujemy. Siostrzeniec i siostrzenica grają, ja, tata i brat śpiewamy. Jest głośno (śmiech).
- Udało się zatem spędzić święta tradycyjnie w gronie najbliższych?
- Ja w tym czasie odpoczywam. Robię sobie krótką przerwę. Miałem więc czas, żeby odpocząć razem z bliskimi. Było wyjątkowo spokojnie.
- Jakie plany muzyczne pod tym odpoczynku?
- Oj już wiem, że czeka mnie dużo pracy. Myślę, że w końcu przyszedł czas, kiedy chciałbym sam wyprodukować całą płytę. Prawdopodobnie więc usłyszycie powrót do korzeni. Mam już nakreślony pomysł na cały album. Teraz czeka mnie sporo pracy przy podkładach i tekstach, bo nie wszystkie są dokończone. Alę myślę, że do ich napisania wykorzystam właśnie ten spokój, który udało mi się złapać w święta. Planuję też trasę, ale zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja i jakie będą obostrzenia. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, zaczynam na Torwarze z UB40.
Rozmawiał Wojciech Barszczowski
Koncert „Polskie Kolędowanie” w czwartek 6 stycznia od godz. 17:25 w Telewizji POLSAT.