„Kołysanka” należy do gatunku, który rzadko pojawia się w kinie w naszym kraju. Jest mieszanką grozy i humoru. W filmie poznajemy rodzinę Makarewiczów ze wsi Odlotowo, która mogłaby być przykładem klasycznej polskiej familii, której członkowie mają te same problemy, co każdy. Jednak jest jedna istotna różnica... - Są nietypowymi polskimi wampirami. Jak to się mówi o nich: „Polnischen wampiren”, które w dosyć niecodzienny sposób się odżywiają, bo wysysają krew z nóg (śmiech). Na dodatek nie boją się światła, związani są mocnymi więzami rodzinnymi i mieszkają na Mazurach - mówi w rozmowie z POLSAT.PL Janusz Chabior.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Na dodatek w zagadkowych okolicznościach znikają kolejno mieszkańcy malowniczej miejscowości. Atmosfera w „Kołysance” gęstnieje ze sceny na scenę, a motorem potęgującym napięcie jest śledztwo prowadzone przez parę policjantów. Jednak tropy urywają się, a niewinne ofiary nadal giną bez śladu, jakby zapadały się pod ziemię. Wartka, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcja fragment po fragmencie odsłania mroczną tajemnicę.
Jak Janusz Chabior wspomina tę niecodzienną rolę w swoim CV? - Ten obraz jest nadal aktualny i żywy. Co więcej, jest to moja jedyna rola wampira, więc jak nie wspominać czegoś tak wyjątkowego w życiu aktora. Tym bardziej że dane mi było zagrać dziadka Makarewicza, ojca Michała, w którego wcielił się Robert Więckiewicz. Kiedy dostałem propozycję tej roli, pomyślałem, że może to dlatego, że jestem wizualnie już stary. Jednak reżyser Juliusz Machulski wytłumaczył mi, że wampiry nie mają wieku, więc żebym się tym nie przejmował (śmiech) - wspomina artysta.
Wyświetl ten post na Instagramie.
„Kołysanka” to pełnokrwista czarna komedia i znakomita propozycja na poprawę humoru. - Polecam oglądać ten film z całą rodziną, bo jest tam mnóstwo zabawnych sytuacji i można naprawdę się przy tym uśmiać. A rodzinę Makarewiczów po prostu trzeba poznać - podsumował aktor.
„Kołysanka” we wtorek 26 maja o godz. 22:20 na antenie Telewizji POLSAT.