2020-04-10

Mateusz Damięcki o świętach „W rytmie serca” dla POLSAT.PL

Aktor zdradza, jak wygląda Wielkanoc w jego domu i jak odbywała się na planie serialu. Czego życzy sobie i widzom Polsatu w tym wyjątkowym czasie? Co nietypowa sytuacja zmieniła w jego świątecznych planach? Mateusz Damięcki w osobistej rozmowie opowiada również o podróży do Ziemi Świętej, która umocniła jego wiarę.

- Wielkanoc to dla Polaków wyjątkowy czas. Czy dla pana jest on równie ważny?
- Święta Wielkanocne są bezpośrednio związane z religią chrześcijańską, w której zostałem wychowany, więc to dla mnie szczególnie ważny czas, choć jako dziecko skupiałem się na celebrowaniu Świąt Bożego Narodzenia (śmiech). Jako dorosła osoba, zastanawiając się nad istotą Wielkanocy, zdałem sobie sprawę, że to święto jest znacznie ważniejsze dla katolików. Symbolizuje coś zupełnie niepojętego, coś, na czym opiera się wiara chrześcijańska - na cudzie, czyli zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Aby zgłębić tę wiedzę, parę lat temu udałem się do Ziemi Świętej i tam słuchając historii wybitnego teologa, biskupa Grzegorza Rysia, zgłębiłem tajemnicę wiary. Od tego momentu święta Wielkiej Nocy mają dla mnie zupełnie inny, głębszy wymiar.

- Jak wyglądają święta u rodziny Damięckich? Czy są tradycyjne?
- Tak, zdecydowanie jesteśmy tradycjonalistami. Najpiękniejsze święta to dla nas te, które spędzamy wspólnie na działce nad morzem. W tym roku niestety nie będzie to możliwe, ale jeśli chodzi o zachowanie tradycji, to na pewno nadal będziemy ją kultywować. Pamiętam, że jako dziecko malowaliśmy jajka, robiliśmy pisanki, a potem kraszanki. Dawno nie było na to czasu, ale odkąd w moim życiu pojawił się mój syn Franek, znów staram się wrócić do tej wielkanocnej tradycji. Obecna sytuacja również sprawia, że łatwiej jest znaleźć czas dla najbliższych.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Mateusz Damięcki (@mateuszdamiecki)

- Co jest dla pana najważniejsze w ten szczególny czas?
- Najważniejsze jest dla mnie spotkanie z rodziną. W natłoku zadań dnia codziennego święta są prawdziwym „wybawieniem”. Zawsze cieszyliśmy się, że ten czas możemy spędzić razem. W tym roku będzie to bardzo szczególny moment, ponieważ nasza rodzina nie będzie razem. Moi rodzice będą oddzielnie, moja siostra również, a ja z żoną i Frankiem zostajemy u siebie. Nie spotkamy się też z rodzicami i rodzeństwem Pauliny... Pod tym względem jest do dla nas trudny czas, ponieważ musimy zrezygnować ze spotkań, które są dla nas kwintesencją świąt.

- Jak zatem radzicie sobie w tej niecodziennej sytuacji?
- Ostatnio, udzielając wywiadu, życzyłem wszystkim Polakom, żeby w te święta mieli dostęp do niezawodnego internetu najwyższej jakości. To będzie kluczowe narzędzie, aby łączyć się z najbliższymi. Na pewno porozmawiamy z rodziną Damięckich i rodziną mojej żony, ale pierwszy raz nie będzie nam dane podzielić się jajkiem, porozmawiać przy wspólnym stole, przytulić się, ucałować... Nawet najlepsze łącze internetowe nie jest w stanie zastąpić bezpośredniego kontaktu.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez W rytmie serca (@wrytmieserca.official)

- Czy będzie pan łączył się z ekipą „W rytmie serca”?
- Z niektórymi osobami złożymy sobie życzenia telefonicznie, ale niestety w tym roku zabraknie spotkania, które co roku odbywało się na planie zdjęciowym. Zwykle w przeddzień świąt dzieliliśmy się tam jajeczkiem, a teraz to niemożliwe, więc będziemy korzystać z dobrodziejstw technologicznych. Przez sytuację, która zaistniała na świecie, każdy z nas będzie chciał połączyć się w święta ze swoimi najbliższymi.

- Czego życzy pan sobie i widzom Polsatu w te święta?
- Chciałbym, żeby koronawirus „uciekł” z naszego życia, aczkolwiek statystyki i liczby nie napawają optymizmem. Dlatego życzę sobie, jak i wszystkim widzom Polsatu cierpliwości i mądrości, żeby odnaleźć się w tej nietypowej sytuacji, bo kiedy to wszystko się skończy, będzie trzeba ruszyć do pracy ze zdwojoną mocą!

Rozmawiała Paula Brzezińska