- Kiedy zaczyna pani czuć magię Świąt Bożego Narodzenia?
- Dość wcześnie, bo już na początku grudnia, kiedy po raz pierwszy nastawiam ciasto na pierniki. To moment, kiedy zaczynam myśleć o świętach pod kątem kulinarnym. Ale jeśli chodzi o wybieranie prezentów dla bliskich, kupuję je zawsze dużo wcześniej. Często przywożę coś z podróży, później chowam do kuferka i dopiero w Święta kładę pod choinkę.
- A kiedy rozpoczyna pani pierwsze prace w kuchni?
- Święta Bożego Narodzenia są dla mnie tak powtarzalne kulinarnie, że wiem jak zaplanować przygotowania i kiedy zacząć pracę, aby wszystko było gotowe na czas. Właśnie początek grudnia, to moment kiedy planuję robienie pierwszych potraw. Zaczynam od pieczenia pierniczków, robię co roku między sześćset, a nawet osiemset sztuk - są dużo smaczniejsze, jak dłużej poleżą. Później rozpoczyna się lepienie pierogów. Moim sposobem na zachowanie świeżości i uniknięcie robienia wszystkiego tuż przed świętami jest zamrażanie niektórych dań. Tym sposobem już w grudniu robię i zamrażam: pierogi, uszka, krokiety, robię zakwas na barszcz.
- Czy w związku z tak wczesnymi przygotowaniami na pani wigilijnym stole zawsze jest dwanaście potraw?
- Tak, przestrzegam tej tradycji, ale jeśli sobie z czymś nie poradzę, nie zdążę, to wtedy karp smażony jest jedną potrawą, ziemniaki gotowane są oddzielną i na przykład kapusta z grzybami kolejną. Liczeniem można sobie pomóc, aby te dwanaście dań zawsze znalazło się na wigilijnym stole.
- A bez czego nie wyobraża sobie pani Świąt?
- Bez kompotu z suszu, robię go tylko i wyłącznie na Wigilię. Kolejnym specjałem jest karp po żydowsku i karp z patelni smażony na maśle oraz oczywiście kapusta z grzybami... To właśnie aromat grzybów sprawia, że czuję magię świąt. Nie wyobrażam sobie również tego okresu bez orzechów. To jest czas, kiedy zawsze piekę orzechówkę, albo inne ciasto z orzechami, ponieważ oprócz makowca na stole wigilijnym zawsze musi znaleźć się ciasto z tym dodatkiem w roli głównej.
- Kto pomaga pani w przygotowywaniu dań i ciast?
- Dużo rzeczy robię sama, ale jak najbardziej pozwalam rodzinie dołączać do przygotowań – zawsze ze Szczecina przyjeżdża pyszny pasztet. Kuzynki przychodzą do mnie, aby wspólnie zrobić sałatkę. Ja natomiast zawsze wypiekam jedno lub dwa ciasta, a resztę robią domownicy i dostają ode mnie wolną rękę.
- Co przygotowała pani dla widzów w świątecznym odcinku „Ewa gotuje”?
- W programie proponuję przepis na piernik „dla zabieganych”. Ciasto można zrobić tuż przed świętami, dosłownie w ostatniej chwili. Absolutnie świetnie się udaje, piernik jest niesamowicie wilgotny i soczysty. To alternatywa dla osób, które nie mają czasu na wcześniejsze świąteczne przygotowania.
- A czego pani sobie życzy w ten magiczny czas?
- Mam nadzieję, że uda mi się spędzić te kilka dni w połowie w Krakowie, i w połowie pod Babią Górą. Liczę, że spadnie dużo śniegu i będziemy mogli rodzinnie pojeździć na nartach. Tego bym sobie życzyła.
Rozmawiała Paula Brzezińska