Akcja filmu rozgrywa się w latach 1900-1945 i opowiada historię pruskiego rodu von Krauss zamieszkującego w okolicy Pucka, a także historię miłości między kaszubskim chłopcem Mateuszem a niemiecką arystokratką Maritą. W tle konkretnych ludzkich dramatów ukazane są natomiast powikłane losy trzech nacji zamieszkujących dawne polsko-niemieckie pogranicze na północnych Kaszubach, na którym linia granicy wytyczonej w Wersalu po I wojnie światowej podzieliła nie tylko ziemię, lecz także ludzi: Niemców, Kaszubów i Polaków.
Cztery burzliwe dekady pełne są skomplikowanych postaw i wyborów, których mieszkający tu ludzie musieli dokonywać. Pruska antypolskość walczyła z kaszubskim patriotyzmem, co w 1939 roku zakończyło się masowym mordem popełnionym na tysiącach Kaszubów w lasach pod Piaśnicą.
- Chciałem pokazać bezwzględność tych czasów, bezwzględność pierwszej połowy XX wieku i bezwzględność historii w stosunku do ludzi, którzy nic nie zawinili. I tu jestem dłużnikiem tak zwanej szkoły polskiej, która dała kinu konflikt małego człowieka i wielkiej historii. I to własnie mamy w moim filmie - małych ludzi, małych Kaszubów i wielką historię - powiedział Filip Bajon.
Reżyser kreśli w „Kamerdynerze” imponującą epicką wizję, która ujmuje zarówno wizualnym rozmachem, jak i znakomitą choreografią wydarzeń i charakterów. Najważniejsze jest jednak to, że imaginarium Bajona ożywa na ekranie i pozwala poczuć kawałek dramatycznej historii Kaszub i ich mieszkańców - zarówno arystokratów, jak i ludzi prostych; lokalnych patriotów, jak i internacjonałów. Ale przede wszystkim historię ziemi, która jest główną bohaterką tego filmu. A Bajon jak mało kto potrafi snuć epickie opowieści w historycznych kostiumach, czego „Kamerdyner” jest tylko kolejnym znakomitym dowodem.
Oglądaj w IPLA.TV: Film „Kamerdyner”
