2019-01-05

Najlepszym Sportowcem Polski 2018 został Bartosz Kurek!

Wyniki plebiscytu ogłoszono podczas Gali Mistrzów Sportu 2019. W finałowej „dziesiątce”, dzięki głosowaniu widzów Polsatu i czytelników „Przeglądu Sportowego”, znaleźli się najlepsi polscy sportowcy. To ich osiągnięcia przyniosły w ubiegłym roku najwięcej radości kibicom. Jak prezentuje się klasyfikacja końcowa prestiżowego rankingu?

Tytułu bronił Kamil Stoch, który wygrał plebiscyt także w 2014 roku. Nasz najlepszy skoczek wyprzedził wówczas Roberta Lewandowskiego. W tej edycji złoty medalista olimpijski z koreańskiego Pjongczang oraz zdobywca Kryształowej Kuli w Pucharze Świata ponownie był jednym z głównych faworytów, ale nie sięgnął po trzecią najcenniejszą statuetkę. Tym razem musiał uznać wyższość mistrza świata i MVP finałowego turnieju w siatkówce. To pierwszy w historii plebiscytu triumf przedstawiciela tej dyscypliny.

Galę otworzyła Maryla Rodowicz zmieniając tekst swojego przeboju. „Siatka, siatka, siatka! Przeżyjmy to jeszcze raz” - zaśpiewała na cześć złotej drużyny w piłce siatkowej.

Do finałowego głosowania zakwalifikowało się dziesięciu sportowców: Andrzej Bargiel (narciarstwo ekstremalne), Michał Haratyk (lekkoatletyka), Adam Kszczot (lekkoatletyka), Michał Kubiak (siatkówka), Bartosz Kurek (siatkówka), Robert Lewandowski (piłka nożna), Kamil Stoch (narciarstwo klasyczne), Justyna Święty-Ersetic (lekkoatletyka), Anita Włodarczyk (lekkoatletyka), Bartosz Zmarzlik (żużel).

Najpierw wręczone zostały nagrody specjalne i wyróżnienia. Pierwszą w kategorii Drużyna Roku zdobyli mistrzowie świata 2018 w siatkówce, podopieczni Belga Vitala Heynena, którzy na bułgarsko-włoskim turnieju najpierw byli o krok od przedwczesnego zakończenia udziału w imprezie, a później awansowali do półfinału, gdzie pokonali USA 3:2, żeby w meczu o złoto ograć faworyzowaną Brazylię 3:0. W składzie byli m.in. Bartosz Kurek (MVP całego turnieju), Michał Kubiak (najlepszy przyjmujący), Piotr Nowakowski (najlepszy blokujący) i Paweł Zatorski (najlepszy libero). - Zabrali nas z emocjonalnego piekła do nieba - powiedział Krzysztof Ignaczak, który wręczał nagrodę z Mariuszem Wlazłym i Pawłem Zagumnym oraz Michałem Rogiem, przedstawicielem firmy Orlen.

Tytuł Trenera Roku otrzymał Vital Heynen. Belgijski szkoleniowiec obejmował reprezentację siatkarzy w lutym 2018 roku, aby przygotować ją do walki o sukces na igrzyskach olimpijskich w 2020 roku, a już na początku pracy sięgnął po mistrzostwo świata. Nagrodę wręczył Stephane Antiga, francuski trener, który doprowadził Polskę do złota cztery lata wcześniej. - Mamy bardzo dobrych zawodników, ale prawda jest taka, że mamy najlepszą drużynę na świecie - powiedział laureat. - Dziękuję Polsko! Jesteście krajem fantastycznych kibiców - dodał.

Drugą nagrodę dla szkoleniowca za 2018 rok w kategorii Trener Indywidualny otrzymał Stefan Horngacher. Wręczył ją pierwszy polski mistrz olimpijski w skokach narciarskich - Wojciech Fortuna, a w imieniu Austriaka odebrał Apoloniusz Tajner. - Dobry trener powinien mieć świetną osobowość i charyzmę - powiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego, podkreślając, że laureat posiada te cechy. - Dzięki sztabowi i świetnej atmosferze można osiągać wielkie rzeczy w sporcie - dodał.

Statuetkę w kategorii Mecenas Polskiego Sportu przekazał na ręce zwycięzcy Marian Kmita, dyrektor ds. sportu Telewizji POLSAT. Otrzymała ją firma Fortuna Online Zakłady Bukmacherskie. - Dzisiaj są moje urodziny i nie wiedziałem, że będę miał takie niesamowite przyjecie urodzinowe - powiedział Konrad Komarczuk, prezes zarządu, odbierając wyróżnienie i dziękując za nagrodę oraz zaufanie.

Kto został Nadzieją Polskiego Sportu? Nagrodę otrzymała firma Energa SA, która inwestuje w Polską Ligę Koszykówki oraz reprezentację Polski. Wśród wręczających był Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki. Czy kolejna z drużynowych dyscyplin doczeka się w najbliższej przyszłości naszych sukcesów na arenie międzynarodowej?

W kategorii Najlepszy Sportowiec Niepełnosprawny zwyciężył Igor Sikorski, brązowy medalista igrzysk paraolimpijskich w Pjongczang, poruszający się na wózku inwalidzkim, a startujący w slalomie gigancie. - Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie wsparcie Ministerstwa Sportu oraz teamu, z którym współpracuję - oświadczył laureat. Nagrodę przekazała ubiegłoroczna triumfatorka, niedowidząca biegaczka Joanna Mazur, startująca z przewodnikiem Michałem Stawickim oraz Nina Terentiew, dyrektor programowa Telewizji POLSAT. - Zdradzę niewielką tajemnicę. Asia będzie w tym roku tańczyła w „Tańcu z Gwiazdami” - usłyszeli widzowie.

To nie koniec wyjątkowych wyróżnień. Nagrodę za Serce dla Sportu otrzymały Olimpiady Specjalne, które opiekują się sportowcami niepełnosprawnymi intelektualnie. Statuetkę wręczył Michał Pol z wydawnictwa Ringier Axel Springer, a odebrały ją Anna Lewandowska, prezes Olimpiad Specjalnych Polska oraz Halina Andrzejak. - Dziękuję za docenienie nas w sporcie i działalność codzienną. Grajmy razem! - powiedziała była zawodniczka oraz liderka Olimpiad Specjalnych.

Żyła tym nie tylko cała Polska... To oni ruszyli na pomoc Elisabeth Revol i Tomaszowi Mackiewiczowi na Nanga Parbat. Podczas gali otrzymali wyróżnienie za Wyczyn Roku: Adam Bielecki, Jarosław Botor, Piotr Tomala i Denis Urubko. - Pomoc drugiemu człowiekowi w górach powinna zostać zwyczajną rzeczą - ogłosili skromnie, a Mateusz Ziółko zadedykował bohaterom wielki przebój „Eye of the Tiger” z repertuaru grupy Survivor.

Podczas uroczystości ze szczególną estymą wspominano królową polskiego sportu, legendarną Irenę Szewińską, która zmarła w czerwcu 2018 roku. - Jej duch patronuje całej rodzinie sportowej - komentowano. Gdy specjalnie dla upamiętnienia wybitnej sportsmenki pokazywano na telebimie jej zdjęcia, a Maryla Rodowicz śpiewała utwór „Łatwopalni”, cała sala stała i biła brawo w hołdzie.

Wyniki 84. plebiscytu „Przeglądu Sportowego” i Telewizji POLSAT:

10. Michał Haratyk (lekkoatletyka)
Nie lubi za dużo mówić o swoich dokonaniach, bo - jak twierdzi - nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Zupełnie innego zdania są jednak kibice, którzy chcieliby wiedzieć wszystko o metodach treningowych, które olbrzymowi spod Cieszyna pozwoliły w 2018 roku zdominować europejską rywalizację kulomiotów. Michał Haratyk, który bardzo długo dojrzewał do dalekich pchnięć, ostatecznie wyszedł z cienia kolegów z kadry. Pchał kulę jak nakręcony i jako pierwszy Polak w historii przekroczył granicę 22 metrów na stadionie. Wynik 22,08 metra to oczywiście nowy rekord kraju i zdecydowanie najlepszy rezultat na kontynencie. Z takimi dokonaniami 26-latek musiał na mistrzostwach Europy w Berlinie zdobyć złoty medal i nie zawiódł.

9. Robert Lewandowski (piłka nożna)
Kapitan reprezentacji Polski w wielkim stylu poprowadził zespół narodowy na mistrzostwa świata, został królem strzelców eliminacji do mundialu (16 goli, o jeden więcej od Portugalczyka Cristiano Ronaldo). Zanim pojechał na turniej do Rosji, po raz trzeci został królem strzelców Bundesligi i wywalczył czwarty z rzędu tytuł mistrza Niemiec. Po nieudanych dla niego i Polski mistrzostwach świata nie zwalniał tempa. Jesienią w kadrze oraz europejskich pucharach przekroczył barierę stu występów. Ledwo zaczął się listopad, a w klasyfikacji najskuteczniejszych piłkarzy Champions League dogonił legendarnego Alfredo di Stefano i wyprzedził m.in. Andrija Szewczenkę oraz Zlatana Ibrahimovicia. – Liczę, że ten licznik będzie bił jeszcze długo i przede mną wciąż sporo dobrego - powiedział.

8. Andrzej Bargiel (narciarstwo ekstremalne)
Polski skialpinista, biegacz górski i himalaista. W 2018 roku dokonał rzeczy wyjątkowej, wymagającej niezwykłej wydolności i odwagi. Wszedł na najtrudniejszy z ośmiotysięczników, czyli K2 i zjechał z niego na nartach. - Musiałem być wyjątkowo skoncentrowany. Było kilka miejsc, w których podczas zjazdu się bałem - przyznał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym", dodając, że ten wyczyn uważał za największe wyzwanie narciarskie XXI wieku. Pierwszy raz zrobiło się o nim głośno, gdy w 2010 roku wygrał Elbrus Race, bieg z metą na wysokości 5642 m n.p.m. O 32 minuty poprawił wtedy rekord trasy, należący do Denisa Urubki. Później zaczął wchodzić z nartami na plecach na ośmiotysięczniki i z nich zjeżdżać. Sztuka ta udała mu się w 2013 roku na Sziszapangmie, w 2014 roku na Manaslu i w 2015 na Broad Peaku. W 2016 roku wszedł na pięć siedmiotysięczników położonych na terenie dawnego ZSRR, zdobywając tytuł „Śnieżnej Pantery".

7. Anita Włodarczyk (lekkoatletyka)
Początek roku nie był dla niej udany. W pierwszych zawodach rzuciła młotem szokująco blisko - 65,71, czyli o ponad 17 metrów krócej od jej własnego rekordu świata i zajęła dziewiąte miejsce w zawodach w Halle. Trwająca ponad cztery lata zwycięska seria (42 konkursy) została przerwana, ale... „gdy sezon źle się zaczyna, to znak, że skończy się super” - podsumowała wpadkę. Miała rację! Potem zwyciężała siedem razy i dwa razy była druga. Wygrała to co najważniejsze, czyli mistrzostwa Europy w Berlinie, sięgając po czwarty triumf z rzędu. Była też najlepsza w cyklu imprez w rzucie młotem IAAF Challenge. Dzięki temu po raz dziewiąty zajęła pierwsze miejsce w najbardziej prestiżowym rankingu „Złote Kolce”. Tym razem nie przekroczyła 80 metrów, ale z wynikiem 79,59 m i tak zdecydowanie wyprzedziła wszystkie konkurentki na światowej liście.

6. Bartosz Zmarzlik (żużel)
Po minionym sezonie już nikt nie ma wątpliwości, że to najlepszy polski żużlowiec, a kwestią czasu pozostaje zdobycie przez niego tytułu indywidualnego mistrza świata. 23-latek już w tym roku był blisko historycznego triumfu, a o złoty medal walczył do ostatniej rundy cyklu Grand Prix. Po słabszym początku sezonu Polak był w stanie odrobić do Taia Woffindena aż 20 punktów i o mało co nie sprawił gigantycznej niespodzianki. Ostatecznie jednak w klasyfikacji generalnej zajął drugie miejsce, co i tak jest jego najlepszym wynikiem w dotychczasowej karierze. Oprócz sukcesów na arenie międzynarodowej, do swojej kolekcji medalowej dołożył także srebrny krążek w PGE Ekstralidze. W rozgrywkach ligowych jest niezawodny i już trzeci rok z rzędu kończy je z najwyższą średnią (2,575). W ostatnich latach taki wyczyn nie udał się nikomu. Jak mocna jest dominacja zawodnika w drużynowych mistrzostwach Polski najlepiej świadczy jego dorobek medalowy. W trakcie ośmiu lat kariery zdobył ze Stalą Gorzów aż sześć medali.

5. Adam Kszczot (lekkoatletyka)
Dwukrotny wicemistrz świata ze stadionu na dystansie 800 metrów od lat kontynuuje serię wspaniałych sukcesów, jednak do 2018 roku brakowało mu złota w imprezie światowej. Nasz król dwóch okrążeń, „profesor” i analityk, nigdy nie był demonem prędkości, za to wsławił się w środowisku jako mistrz taktyki. To tym elementem sięgnął po pierwsze światowe złoto. Dokonał tego w finale halowych mistrzostw świata w Birmingham. Na stadionie długo czaił się z formą, ale i tym razem nadeszła we właściwym momencie. W mistrzostwach Europy w Berlinie ponownie sięgnął po swoją najlepszą broń, do tego na niebieskiej bieżni imponował przygotowaniem fizycznym. Zdobył złoty medal, a w ME już jego szósty w karierze.

4. Justyna Święty-Ersetic (lekkoatletyka)
12 sierpnia przeszła w Berlinie do historii polskiej lekkoatletyki. Polka w niewiele ponad półtorej godziny zdobyła dwa złote medale w niezwykle wyczerpującej konkurencji, jaką jest bieg na 400 metrów. Najpierw pokonała najszybciej ten dystans w indywidualnym finale, a potem jeszcze raz pokonała okrążenie na lekkoatletycznym stadionie, kończąc zwycięsko sztafetę 4x400 m. Tylko ona wie, ile wysiłku ją to kosztowało. Tym bardziej, że w biegu indywidualnym aż o 0,64 sek. poprawiła rekord życiowy. Rezultat 50,41 jest drugim w historii tego dystansu w Polsce, a szybciej biegała tylko Irena Szewińska. Ona jednak mistrzynią Europy na 400 metrów nie była... Ale nie tylko lato było znakomite w wykonaniu Justyny Święty-Ersetic. W lutym podczas mityngu Copernicus Cup w Toruniu ustanowiła halowy rekord Polski - 51,78, a potem poprowadziła sztafetę 4x400 m do srebrnego medalu mistrzostw świata w hali.

3. Michał Kubiak (siatkówka)
Jeśli ktoś miałby stworzyć definicję wzorowego kapitana drużyny, mógłby użyć dwóch słów: „Michał Kubiak”. Jak sam przyznaje, nie bez powodów ktoś powierzył mu tę funkcję. Atuty to waleczność oraz oddanie się drużynie. Na boisku i poza nim. Gdy tylko kapitan nie domagał podczas mistrzostw świata i podczas meczu z Argentyną musiał zostać w hotelu z powodu fatalnego samopoczucia, kadrowy statek prawie zatonął. To dlatego, choć jeszcze nie w pełni sił i walcząc z własnym organizmem, chciał wrócić, żeby pomóc drużynie w drodze do finału i obronie złotego medalu. Przez cały sezon kadrowy prezentował równą formę. W Turynie zdobył swój siódmy w karierze medal z reprezentacją Polski i był jednym z pięciu zawodników ekipy Vitala Heynena, którzy po raz drugi zostali mistrzami świata. Do tego został wybrany do Drużyny Marzeń turnieju jako najlepszy przyjmujący. Sezon ligowy także był dla niego udany, bo z zespołem Panasonic Panthers sięgnął po mistrzostwo Japonii, zostając MVP rozgrywek ligowych.

2. Kamil Stoch (narciarstwo klasyczne)
Najwybitniejszy, obok Adam Małysza, polski skoczek narciarski triumfował w plebiscycie jedenaście miesięcy temu. W dniu ogłoszenia wyników głosowania, w fenomenalnym stylu drugi raz z rzędu wygrał prestiżowy Turniej Czterech Skoczni. Jako drugi skoczek w historii - po Niemcu Svenie Hannawaldzie (2002 rok) - triumfował na wszystkich czterech obiektach. To uczyniło jego sukces wyjątkowym. Ale to i tak było tylko preludium przed tym, co dwa miesiące później wydarzyło się na igrzyskach w Pjongczang. Na dużej skoczni w pięknym stylu obronił mistrzostwo olimpijskie wywalczone cztery lata wcześniej, a w konkursie drużynowym pierwszy raz wprowadził Polskę na podium. Do srebrnego medalu zabrakło niespełna dwóch metrów, ale brąz smakował jak złoto. Zwieńczeniem cudownego sezonu był drugi w karierze triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

1. Bartosz Kurek (siatkówka)
Po finale mistrzostw świata przyznał, że o tym co wydarzyło się podczas turnieju w Warnie, można nakręcić film. Gdyby jego historia doczekała się ekranizacji, mogłaby również okazać się hitową produkcją ku pokrzepieniu serc. Oto ten, którego cztery lata temu ówczesny selekcjoner Stephane Antiga skreślił z listy powołanych na mistrzostwa świata, sięgnął po brakujące mu złoto, zostając także MVP turnieju. Trener Vital Heynen zaufał mu jak nikt inny, a atakujący ten kredyt zaufania spłacił z nawiązką. To nie był Bartosz Kurek jak za swoich najlepszych lat, ale lepszy niż kiedykolwiek. Tym bardziej, że na początku 2018 roku nie mógł mieć pewności, że zostanie powołany do kadry, po tym jak przez połowę sezonu ligowego w Turcji leczył kontuzję stopy, a do tego grał na pozycji przyjmującego. Wiedział ile musi nadrobić i dlatego trenował bardzo ciężko, często prosząc sztab o dodatkowe, indywidualne zajęcia. Złoty medal mistrzostw świata to siódmy krążek w jego reprezentacyjnej karierze, a trzeci do kolekcji po tych za triumf w mistrzostwach Europy (2009) oraz Lidze Światowej (2012).

- Życiorys Bartka jest gotowym scenariuszem na film fabularny, to wszystko co przeszedł ostatnimi laty, od regresu i spektakularnej nieobecności w 2014 roku, myśli o zakończeniu kariery z powodu tej pustki, po wielki triumf. Przyszedł rok 2018, niespodziewane mistrzostwo świata i wielki Bartek Kurek - podkreślił Marian Kmita, dyrektor ds. sportu Telewizji POLSAT. - Ciężko to porównać, bo trzy medale igrzysk olimpijskich robią niesamowite wrażenie. Ciężko stwierdzić, co było więcej warte, ale to był fantastyczny rok dla polskiego sportu - dodał w rozmowie z Polsat News.

Gala Mistrzów Sportu to wyjątkowe wydarzenie, a także wielkie towarzyskie spotkanie świata sportu, biznesu, polityki i kultury. 700 gości, 100 akredytowanych dziennikarzy, w tym plejada największych gwiazd polskiego sportu, zarówno byłych, jak i obecnych.

- Bardzo się cieszę, że organizatorzy o mnie sobie przypomnieli. Bo ja nie chodziłem na bal nie dlatego, że nie chciałem, a dlatego, że nie byłem zapraszamy. Dlaczego? Nie wiem. Może ktoś mnie nie lubił. Zawsze byłem niepokorny - wyjaśnił w rozmowie z Polsat Sport mistrz olimpijski z 1972 roku w skokach narciarskich, Wojciech Fortuna, który pojawił się w elitarnym gronie po... ponad 45. latach.

Wiele wspomnień ma Otylia Jędrzejczak, trzykrotna triumfatorka plebiscytu, która wzięła udział w Gali Mistrzów Sportu po raz osiemnasty. - To bardzo fajny moment. Wszyscy siedzą przy jednym stole, cieszą się swoją obecnością. Dla mnie gala i bal to okazja do spotkania innych sportowców. Można porozmawiać, dowiedzieć się co u kogo słychać, czasem rodzą się wspólne pomysły i projekty - powiedziała Polsat Sport. - Z osiem razy dotrwałam do jajecznicy - dodała.

Tradycją jest, że po części oficjalnej rozpoczyna się uroczysty bal, który trwa do późnych godzin. Poprzedza go wystawna kolacja. - Daniem głównym będzie wolno pieczona perliczka z puree paprykowym, a na deser zaserwujemy brownie z sosem malinowym. To prestiżowa impreza i chcielibyśmy, żeby wszystko poszło jak najlepiej - wskazał w rozmowie z Polsat Sport szef kuchni hotelu DoubleTree by Hilton, Zbigniew Łęgowski.

Po raz drugi z rzędu Gala Mistrzów Sportu była wspólnym przedsięwzięciem Polsatu i „Przeglądu Sportowego”. Widzowie zobaczyli obraz z 20 kamer, a przy telewizyjnej realizacji pracowało ponad 120 osób. Reżyserem był ponownie Bolesław Pawica, gospodarzami studia Bożydar Iwanow oraz Aleksandra Szutenberg, a galę poprowadzili Paulina Chylewska i Jerzy Mielewski.

- Wierzę, że wspólnie, jako organizatorzy kolejnych edycji plebiscytu, dotrwamy co najmniej do stulecia Przeglądu Sportowego, które przypada na rok 2021. Warto o tym pamiętać i przypominać młodym ludziom, że mamy w Polsce jedną z najstarszych na świecie gazet sportowych - podsumował Marian Kmita, dyrektor ds. sportu Telewizji POLSAT.