Choć nigdy nie był piosenkarzem disco polo, to jednak ma sporo wspólnego z tym gatunkiem. Ostatnio gospodarz „Disco Jazdy” współprowadził dużą imprezę - festiwal w Kobylnicy, transmitowaną w Polsacie. Teraz dostał szansę na prawdziwą słowną wiwisekcję czołowych wykonawców gatunku.
- Skąd zainteresowanie taką estetyką muzyczną?
- Wielu ludzi często identyfikowało moją twórczość z disco polo. Początkowo mnie to denerwowało, ale po latach uważam, że uprawiam disco polo alternatywne.
- Jak czujesz się w roli prowadzącego program „Disco Jazda”?
- Przede wszystkim to produkcja, która mnie podnosi na duchu, bowiem „Duży Fiat” którym jeżdżę, jest o rok starszy ode mnie. Już samo to sprawia, że jest mi dobrze w tym programie. Po wtóre, choć zbyt dobrze nie znam branży disco polo, to przez lata scenicznej aktywności mijałem się z wieloma wykonawcami tego stylu. Jestem typowym Polakiem - nie słucham, a znam wszystkie kawałki.
- O co pytasz swoich gości?
- O wszystko, naprawdę. Zarówno o pieniądze, drogę kariery jak i to, czy mnie lubią. Są to pytania, które - według mnie - widzów interesują, czyli życie prywatne, w tym seks oraz sfery okołomuzyczne. Jedni otwierają się przede mną, inni nie.
- Dla twórców, których wozisz Fiatem 125p przygotowałeś specjalne zadanie. Czy możesz zdradzić, co to jest?
- To ściganie się gokartami. Mogę powiedzieć, że jestem najgorszy! W kółko mam ten sam czas...
Rozmawiał Michał Pogodowski
„Disco Jazda" w każdą niedzielę o godz. 11:00 na antenie Disco Polo Music.