2018-07-15

„Kabaretowa Noc Pod Gwiazdami” prosto z Lidzbarka

Najzabawniejsi artyści polskiego kabaretu w najwyższej formie! Amfiteatr w Lidzbarku Warmińskim odwiedzili najlepsi z najlepszych. Imprezę prowadzili Piotr Bałtroczyk i Radek Bielecki z Neo-Nówki oraz Roman Żurek i Michał Gawliński także z Neo-Nówki. Poza nimi scenę - ku uciesze publiczności - okupowali również m.in. Łowcy.B, Kabaret Młodych Panów, Grzegorz Halama i Kabaret Zachodni. O oprawę muzyczną zadbali natomiast twórcy z Grupy MoCarta, Muzycznego Trójzębu Neptuna czy Zespołu Żarówki. Obsada znakomita, bo impreza z tradycjami zobowiązuje.

37. Lidzbarskie Wieczory Humoru i Satyry przy akompaniamencie wspomnianych Żarówek rozpoczęli właśnie Piotr Bałtroczyk i Radek Bielecki z Neo-Nówki. Serię ich inteligentnych docinków przerwał dopiero burmistrz Lidzbarka Warmińskiego, Jacek Wiśniowski, który podkreślił, że czuje zaszczyt, mogąc otwierać najstarszy festiwal kabaretowy w Polsce. Korzystając z okazji, wręczył Radkowi Bieleckiemu, rodowitemu lidzbarczaninowi, nagrodę za godne promowanie miasta. A wszystko działo się u stóp pięknego Zamku Biskupów Warmińskich.

Z wakacyjnym skeczem wkroczyła do akcji Neo-Nówka, bo jak się okazuje Polacy - a konkretnie Luśka i Mietek - docierają teraz do Lidzbarka na wczasy za 500+. Korzyści liczą w tysiącach! Niektórym to dobrze…

Łowcy.B w skeczu zatytułowanym „Telefon” zabawili się w swoim purenonsensowym stylu, udając tytułowe telefony. Za ich pośrednictwem firma kurierska LSD kontaktowała się z niejakim Henrykiem Klockiem, o którym - co wiemy dzięki Łowcom.B - nie można powiedzieć, że ma „rzadkie nazwisko”.

Po nich na scenę wrócił Piotr Bałtroczyk. Podzielił się kilkoma złotymi radami dla mężczyzn, którzy przekroczyli tzw. smugę cienia i muszą już patrzeć na świat z geriatrycznym dystansem. On ma ten luksus, że robi to z położonej niedaleko Lidzbarka wiejskiej posiadłości. A mężczyźnie na wsi ponoć łatwiej oswoić się z przemijaniem. Brzmi poważnie? Pozory mylą - w końcu to Piotr Bałtroczyk!

Natomiast Luśka i Mietek wrócili po wizycie w Zamku Biskupów Warmińskich, gdzie rozkręcili niezłą imprezę. I spotkali Mikołaja Kopernika, którego można było pomylić z Czesławem Niemenem…

Warmiński Lidzbark okazał się gościnny dla przybysza ze Śląska. Publiczność zabawiał bowiem Robert Korólczyk z Kabaretu Młodych Panów. W góralskim stylu wytłumaczył, dlaczego kobiety uwielbiają zakupy, a mężczyźni wręcz przeciwnie. Najkrócej rzecz ujmując, można przytoczyć ulubiony grzech jego wybranki: „grzech nie kupić”. Bo - jak twierdzi - dla kobiet przymierzyć i nie kupić to jak dla mężczyzn polać i nie wypić!

Po nim na trakcie Kopernikowskim ponownie pojawili się Lusia, Mietek oraz… sam Kopernik. Dzięki nim znamy całą prawdę o tym, jak powstało słynne dzieło „O obrotach sfer niebieskich” i kto był jego prawdziwym autorem. A przy okazji Mietek zwierzył się Lusi ze swojej alergii na… pracę. Jak dowiedział się od lekarza - jedynym lekarstwem na tę dolegliwość jest alkohol.

Grupa MoCarta zadbała o przerywnik muzyczny na poziomie. Zaprezentowała utwór „Bal na dworze Krasickiego”. - Białogłowy, pląsajcie, a żywo! - zachęcali muzycy. U stóp Zamku Biskupów Warmińskich wybrzmiała nawet „Bogurodzica” zestawiona z „Ona czuje we mnie piniądz” i „Jesteś szalona”.

Lusia zdobyła w międzyczasie dla Mietka trochę „lekarstw” na bezcłówce, a na scenę wkroczył Kabaret Zachodni z Zielonej Góry. Zaprezentował skecz „Pilot uniwersalny”, dzięki któremu wiadomo już, że kobiety są łatwiejsze w obsłudze, niż mogło się wszystkim wydawać. Wystarczy mieć tytułowy pilot, który jednak bywa zawodny…

Rodzina Pacieciaków w kolejnej części swojego powracającego jak refren skeczu objaśniła Kopernikowi, jak obecnie funkcjonuje trójpodział władzy w Polsce i do czego jest nam w XXI wieku potrzebna konstytucja. Wprowadzili go także w nasze relacje z sąsiadami i innymi europejskimi nacjami. A Piotr Bałtroczyk, nawiązując do poprzedników, przypomniał XVIII-wieczne problemy mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego ze Szwedami i ich królem Karolem II. Przypomniał także po krótce działalność najbardziej chyba znanego warmińskiego biskupa Krasickiego, zanim na scenę wkroczył ponownie Kabaret Zachodni ze skeczem „Stacja Pi Pi”. Tak, tak - wszyscy jesteśmy czasem ciemiężeni na stacjach benzynowych, gdzie płacąc za paliwo, musimy rezygnować z tysięcy rozmaitych promocji. A na plecach nie sposób nie czuć wtedy oddechu nerwowej kolejki pozostałych klientów.

Edward Cyfus i Piotr Bałtroczyk przypomnieli też, że przed laty na Warmii mówiono w gwarze, która - choć już nieużywana - jest zaliczana do polskiego niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Edward Cyfus jako znawca i popularyzator tego niemal zapomnianego języka przełożył na niego kilka znanych sentencji, a zadaniem publiczności było odgadnąć, co właściwie do nich mówi. Łatwo nie było!

Niezawodny Grzegorz Halama opowiedział zaś, jak wiele rozczarowań kosztowało go wchodzenie w dorosłość po dzieciństwie pełnym bajek. W końcu każda kończyła się tym, że jej bohaterowie żyli długo i szczęśliwie. A on - jak na razie - na to szczęście tylko długo czeka. A co gorsza, w prawdziwym życiu to nie żaby zamieniają się w księżniczki, tylko księżniczki po pewnym czasie stają się żabami.

Kabaret Neo-Nówka wykonał natomiast utwór swoich mistrzów, Kabaretu Tey, „Smutasy i mazgaje”. A jakby komuś było mało muzyki, to pojawił się jeszcze Kabaret Młodych Panów z Muzycznym Trójzębem Neptuna. - Kabaret bawi, uczy i wychowuje. Zabawa już była, o wychowaniu też. A teraz będzie nauczka, że lepiej było zostać w domu. Rozganialiśmy już publiczność po U2, po Madonnie, po McCartneyu, przed Rihanną, tak że damy radę - zapowiedzieli. I przeszli do dzieła - to była kabaretowa improwizacja w najlepszym wydaniu!

Łowcy.B po części rozrywkowej postanowili przypomnieć wszystkim zebranym o prawdziwym świecie, organizując „Przegląd prasy”. Ale poważnie to tylko brzmi. W końcu w krzywym zwierciadle pokazali mechanizmy działania mediów. Jak to ujął prowadzący - O tym, co najważniejsze, nie możemy mówić z wiadomych względów. Będziemy więc mówić o wydarzeniach mniej ważnych tak długo, aż ludzie pomyślą, że one są naprawdę ważne.

Jak na wytrawnych kabareciarzy przystało, Łowcy.B łatwo sceny nie odpuścili. Po „Przeglądzie prasy” nadszedł czas na „Giertycha” w ich wykonaniu. Modlitwa, czyli rozmowa z Bogiem, może naprawdę okazać się zaskakująca. Lepiej uważać, czego się sobie życzy, bo nawet gwiazdka z nieba może okazać się niebezpieczna…

Tymczasem Kabaret Neo-Nówka przybliżył w skeczu „Dobrawa” wiekopomne wydarzenie, jakim był dla wszystkich mieszkańców pięknego kraju nad Wisłą chrzest Polski. Dla Mieszka pojęcie czeskiej księżniczki za żonę to było prawdziwe wyzwanie. Ale czego się nie robi dla dobra ojczyzny?

A na koniec, już po przyjęciu przez Paciaciaków Kopernika na lidzbarskie salony, Kabaret Neo-Nówka wykonał wpadający w ucho utwór reggae o wymownym tytule „Seflie”. Czyli o tym, czym najczęściej i najintensywniej para się ludzkość na początku XXI wieku. I tym muzycznym akcentem zostały zakończone 37. Lidzbarskie Wieczory Humoru i Satyry.

Zobacz także:
Zielona Góra to „Stolica Polskiego Kabaretu”!
Opolska Noc Kabaretowa 2018: Śmiech zamiast sporów
Ale ubaw! „Świętokrzyska Gala Kabaretowa”
Sopocki Hit Kabaretowy 2018: Na zdrowie! Kuracja śmiechem