2018-05-30

Jak gwiazdy Polsatu wspominają Dzień Dziecka?

Najlepsze prezenty, najprzyjemniejsze chwile oraz spełnione marzenia. Kto miał pierwszego czerwca jodłować? Komu marzyła się przyczepka dla lalki, a kto dostał chiński skuter? Jakie tajemnice zdradzili znani i lubiani, którzy - kiedy już dorośli - zaczęli współtworzyć Telewizję POLSAT?

- W Dzień Dziecka panowała zakupowa rozpusta. Miałem przyzwolenie na wszystkie zabawy i wyjątkowe przywileje, na które czekałem każdego roku - mówi w sondzie POLSAT.PL Piotr Sołoducha, lider zespołu Enej. - Mama przymykała oko na to, czy smakołyki są zdrowe czy nie, a ja chętnie z tej sytuacji korzystałem. Czasami świętowałem u babci. Wtedy to już była hulaj dusza, piekła nie ma. Można było robić, co się tylko chciało - dodaje. Jakim był dzieckiem? - Byłem bardzo uparty, zawzięty i ciągle stawiałem sobie cele. Najlepszym przykładem jest historia muzyczna, którą zna chyba cała rodzina. Mój starszy brat, z którym gram w zespole, zawsze muzykował, więc ja, idąc jego śladem, pewnej niedzieli zasiadłem do pianina i przez osiem godzin uczyłem się ze słuchu piosenki „Zielony mosteczek”. Nadal jestem taki uparty i martwię się, że moja córka przejmuje po tacie te cechy (śmiech) - dodaje piosenkarz. O czym marzył jako mały chłopiec? - O prezentach muzycznych albo piłkarskich. Co roku prosiłem o nową piłkę, bo szybko się zużywały na betonowych boiskach - twierdzi muzyk.

- Oczywiście, świętowano u mnie w domu Dzień Dziecka, ale bez przesadnej celebracji - mówi Katarzyna Dziurska, finalistka programu „Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami”. - Dostawałam drobne prezenty i wspólnie z rodzicami wychodziliśmy na obiad albo na lody. Jako nastolatka chciałam mieć kosmetyki albo fajne sukienki, więc szłam z mamą do sklepu i wybierałam jedną rzecz - dodaje. Czy trenerka dostawała upominki również od taty? - Często dawał mi pieniądze albo po prostu dokładał się do prezentu. Miałam szczęście, bo otrzymywałam wszystko, co sobie wymarzyłam, więc nie narzekam na dzieciństwo. Rodzice słuchali mnie i wiedzieli, czego mi potrzeba - wspomina Kasia, która podkreśla też, że w Dniu Dziecka i w szkole mogła liczyć na specjalne traktowanie. - Było albo mniej lekcji, albo nie było ich wcale. Braliśmy udział w różnych przedstawieniach teatralnych i festynach sportowych, bo moja szkoła słynęła z dużego nacisku na aktywność fizyczną. Pierwszego czerwca na boisku znajdowały się różne „stacje”, na których zdobywało się pieczątki, a ich odpowiednia ilość dawała możliwość odebrania słodkiej nagrody - tłumaczy.

Dzień Dziecka świętowano również w domu Honoraty Witańskiej, gwiazdy serialu „Policjantki i Policjanci”. - Dostawałam na ogół jakieś drobiazgi, wychodziliśmy też do kina albo na spacer. Spędzaliśmy wspólnie czas i cieszyliśmy się swoją obecnością. Zresztą do dziś moja mama pierwszego czerwca symbolicznie mnie obdarowuje na znak tego, że o mnie pamięta, bo wciąż jestem jej dzieckiem - mówi aktorka. Wspomina również, że wszyscy uczniowie w jej szkole mogli liczyć na bardziej pobłażliwe traktowanie. - Pamiętam, że tego dnia nauczyciele nas nie pytali i nie robili sprawdzianów - tłumaczy. O jakim prezencie marzyła Honorata Witańska? - Pragnęłam mieć przyczepkę dla lalki Barbi. Dostałam ją, ale dużo później niż chciałam. Moim niespełnionym marzeniem z dzieciństwa jest natomiast wyjazd do Disneylandu i jestem przekonana, że kiedyś sprawię sobie taki prezent sama - deklaruje.

Ewa Wachowicz zdradziła nam, że Dzień Dziecka świętuje każdego roku. - Do tej pory co roku dostaję od moich rodziców tego dnia życzenia. Kiedy byłam mała, trudno było cokolwiek kupić, więc zazwyczaj mama własnoręcznie przygotowywała dla mnie smakołyki, ciasta i desery. Czasami udało jej się zdobyć czekoladę spod lady, co jak na tamte czasy było prawdziwym trofeum. Jak byłam starsza, to szyła mi spódnice, na przykład bombkę, która była kiedyś bardzo modna - wspomina gwiazda, która marzyła też o lalce w sukni ślubnej. - Wtedy nie znaliśmy jeszcze Barbi, a zabawki były trudno dostępne. Wiele lat później zobaczyłam moją wymarzoną lalę w kiosku na dworcu w Zagórzanach, skąd jeździłam do szkoły do Gorlic. I kupiłam ją za pierwsze zarobione pieniądze - wspomina. Co Ewa szykuje na Dzień Dziecka dla swoich dzieci? - Bardzo lubię ten dzień i szykuję dla moich pociech to, co lubią najbardziej, więc pewnie w tym roku będą to naleśniki ze szpinakiem pod beszamelem, a na deser lody - dodaje.

Miłe wspomnienia z Dniem Dziecka ma również Filip Lato, zwycięzca ósmej edycji programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”. - Nie było to jakieś huczne świętowanie, ale pierwszy czerwca do dzisiaj wywołuje u mnie same pozytywne skojarzenia! Zawsze z okazji Dnia Dziecka wpadało kilka dyszek od babci i dziadka z przeznaczeniem „na co tam będziesz chciał”. Od rodziców też zawsze mi się trafiał jakiś drobny prezent - mówi wokalista. Okazuje się, że jako mały chłopiec piosenkarz miał dość nietypowe marzenia. - Pamiętam jak kiedyś nad polskim morzem naciągnąłem rodziców na przejażdżkę elektrycznym skuterkiem pochodzenia chińskiego i tak mi się to spodobało, że zacząłem ich męczyć o kupno takiego samego. Marudziłem tak długo, że w końcu dali się przekonać. Skuterek był spełnieniem moich ówczesnych marzeń. Ale podziałał dobrze może z tydzień albo dwa, a potem zaczął się psuć, rozładowywać tuż po wyjechaniu na ulicę, aż w końcu popsuł się całkowicie. Jestem pewien, że do dzisiaj mam go gdzieś w piwnicy! - wspomina Filip Lato.

Nicole Bogdanowicz, czyli Julka z serialu „Przyjaciółki”, także miło wspomina tę datę. - Niedługo kończę dwadzieścia lat, więc byłoby zabawnie, gdybym nadal obchodziła Dzień Dziecka. Ale kiedyś oczywiście się świętowało. Co prawda nie tak hucznie jak urodziny, ale mnie i mojego brata obowiązywała wtedy w domu taryfa ulgowa. Dostawaliśmy drobne prezenty i słodycze. Uwielbiałam czekoladę, a moja rodzina doskonale o tym wiedziała, więc przy każdej możliwej okazji dawała mi ją w prezencie - mówi Nicole. Aktorka dodaje, że zawsze starała się cieszyć z tego, co dostaje. - Nie robiłam list wymarzonych prezentów, żeby nie czuć rozgoryczenia, kiedy ktoś podaruje mi coś innego. Najlepszą niespodzianką, jaką miałam na Dzień Dziecka, było pojawienie się na świecie siedmiu szczeniąt. Moja suczka oszczeniła się dokładnie pierwszego czerwca, niewiele po północy, i było to tak niesamowite przeżycie, że mimo upływu lat nadal wszystko dobrze pamiętam. Artystka wspomina również atrakcje, jakie przygotowywała dla dzieci szkoła. - W mojej podstawówce organizowano przeróżne konkursy, w których sam udział był świetną zabawą. Najlepiej pamiętam te, które polegały na założeniu na siebie jak największej liczby ubrań w danym kolorze. Wtedy ja i moje koleżanki oprócz plecaków zabierałyśmy ze sobą do szkoły walizki! Ale były też inne atrakcje jak wycieczki, przedstawienia czy pokazy talentów. W gimnazjum mój kolega zapisał mnie dla żartu na solowy występ jodłowania. Dowiedziałam się o tym dopiero w przeddzień pokazu. Śmiechu było co niemiara, ale musiałam się sporo nabiegać, żeby wszystko odkręcić na czas (śmiech) - dodaje Nicole Bogdanowicz. Aktorka przyznaje, że dosyć wcześnie przestała postrzegać Dzień Dziecka jako swoje święto. - Przez pracę na planie i rozmowy ze starszymi od siebie osobami zapragnęłam być traktowana poważnie, nie przez pryzmat młodego wieku - tłumaczy. - W każdej kwestii starałam się być możliwie jak najbardziej samodzielna i niezależna. I tak mi zostało do dzisiaj - mówi. 

Martyna Kupczyk, architekt programu „Nasz nowy dom”, podkreśla natomiast, że lata jej dzieciństwa to były zupełnie inne czasy. - Każde dziecko z niecierpliwością czekało na ten dzień, więc rodzice musieli świętować nawet jeśli nie chcieli. Na ogół wychodziliśmy na lody, co w tamtym czasie było czymś wspaniałym dla każdego malucha. Nigdy nie bawiłam się lalkami. Wolałam pluszaki. Ale kochałam wszystko, co nadawało się do rysowania. Każde nowe kredki czy farbki sprawiały mi wielką radość. Nie miałam jednak żadnego wymarzonego prezentu - mówi. Architektka kilka lat temu została mamą, więc w jej domu tradycja świętowania Dnia Dziecka jest nadal kultywowana. - Moja córeczka ma dopiero trzy lata i może jeszcze nie wszystko rozumie, ale wie, że pierwszego czerwca dostanie prezent. Myślimy, żeby kupić jej piękny domek dla lalek. Życzę wszystkim dzieciom beztroski, żeby się uśmiechały, były szczęśliwe i żeby wszystkie smutki były jak najdalej od nich - dodaje Martyna Kupczyk.

 

Wszystkim dzieciom - i tym małym, i tym dużym - życzymy uśmiechu oraz spełnienia marzeń!

Joanna Grochal