2017-11-03

Ewa Wachowicz: Teraz rosół znów jest rosołem

0

Gwiazda już od dziesięciu lat prowadzi program kulinarny „Ewa gotuje”. Ewa Wachowicz postanowiła pójść krok dalej i otworzyć restaurację. W rozmowie z POLSAT.PL zdradziła, czym najbardziej lubi karmić bliskich i kto jest jej głównym krytykiem kulinarnym?

- Jakie jest obecnie pani ulubione danie?
- Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo wszystko zależy od pory roku. Teraz jesienią, kiedy jest szaro i ponuro, uwielbiam jeść na przykład polski, tradycyjny rosół. Bardzo go lubię i często gości na moim stole. Ale gdy przychodzi grudzień i pora świąteczna, to zajadam się kaszą z grzybami. Wiosną, kiedy przyroda budzi się do życia, mam z kolei niesamowitą ochotę na nowalijki. Zupa na młodych warzywach smakuje wtedy najlepiej na świecie!

- A co w takim razie przygotowała pani dziś na obiad?
- Dziś na obiad przygotowałam pieczoną kaszankę podaną z kiszoną kapustą. Udało mi się dostać taką w grubym flaku, która po wyjęciu z pieca ma niesamowicie chrupiącą skórkę. Po prostu niebiańską! A jutro będę gotować, wspomniany już, rosół. Panuje przekonanie, że im jest chłodniej, tym chętniej jemy tłustsze rzeczy i rzeczywiście coś w tym jest.

- Czy gust kulinarny zmienia się u pani wraz z wiekiem?
- Przede wszystkim gust kulinarny zmienia mi się w zależności od tego, gdzie podróżuję. Miałam taki etap w życiu, kiedy dużo jeździłam po Tajlandii i Korei. Byłam niesamowicie zachwycona tamtejszą kuchnią, bogactwem przypraw i aromatów. Zainspirowana, po powrocie do Polski, do naszego tradycyjnego rosołu robionego na kurze dodawałam imbir, ostrą paprykę, a nawet glony i algi morskie. Ale z czasem takie podróżnicze fascynacje mi przechodzą i zawsze wracam do tradycji. Teraz rosół znów jest rosołem (śmiech).

- Potrawy pokazywane w pani programie „Ewa gotuje” przyrządza pani na co dzień czy tylko na potrzeby programu?
- Każdą potrawę, którą gotuję w programie, testuję wcześniej na mojej rodzinie. To oni są moimi pierwszymi i najważniejszymi krytykami kulinarnymi. Mówią mi co dobre, a co nie do końca. Bardzo cenię ich opinie, bo wiem, że są szczere. Jeśli coś smakuje domownikom, to znaczy, że można ruszać dalej i zaprezentować dany przepis w telewizji. Kluczem jest dopracowanie receptury - bez tego ani rusz. Przepisy albo wymyślam sama albo czerpię inspirację z innych receptur, ale zawsze dorzucam coś od siebie. To taka moja autorska kropka nad „i”.

- Skoro domownicy są pani głównymi krytykami kulinarnymi, to jakie danie ostatnio najbardziej popadło w ich łaski?
- Zupa cebulowa na czerwonej cebuli stała się ulubioną zupą mojej córki. Już chyba trzy razy prosiła mnie „mamuś zrobisz mi tę zupę, co ostatnio”? W jesiennej edycji programu „Ewa gotuje” podałam też przepis na smalec, który był zawsze obecny w naszym domu. Również i on cieszy się sporym powodzeniem. Rodzinie bardzo posmakowało brownie czekoladowe na awokado - bardzo szybko się je robi i ma świetny smak. Absolutnym hitem jest jednak żółty ser panierowany i smażony na maśle klarowanym. Moje dziecko robi do niego własny sos czosnkowy - z pietruszką, majonezem i czosnkiem. To proste, ale bardzo smaczne danie. Aż zrobiłam się głodna!

- Czy ludzie zwracają się do pani z prośbą o porady?
- Dostaję bardzo dużo takich maili. Ludzie piszą, że coś im nie wyszło i pytają dlaczego. Chcą wiedzieć czy pół kostki masła to sto pięćdziesiąt gramów czy może dwieście? Staram się każdemu odpisywać, bo uważam, że to moja powinność. Jestem też pogotowiem kulinarnym dla przyjaciół. Często do mnie dzwonią i proszą o pomoc. Chętnie udzielam im rad i cieszę się, że mogę się na coś przydać.

- Jakie są pani plany zawodowe? Podobno otwiera pani restaurację.
- Tak to prawda. Restauracja w Krakowie to moje najnowsze dziecko. Jestem na etapie ostatnich szlifów. W tym tygodniu dojadą wszystkie urządzenia technologiczne: grille, chłodnie, piece itd. Trwają żmudne prace związane z uzyskiwaniem pozwoleń dotyczących ogródka, bo kamienica, w której znajduje się restauracja, wpisana jest do rejestru zabytków. Budynek jest bardzo mocno obwarowany różnymi przepisami urzędowymi. Myślę że w ciągu miesiąca uda mi się pozałatwiać wszystkie sprawy i że od końca listopada lub na początku grudnia będę mogła otworzyć restaurację i zacząć karmić Polaków. Nie mogę się doczekać.

- Co będzie można u pani zjeść dobrego?
- Przede wszystkim zaserwuję potrawy kuchni polskiej, małopolskiej i krakowskiej - wszystkie oparte na regionalnych produktach. Będzie można dobrze zjeść i spędzić czas w miłej atmosferze. Serdecznie zapraszam!

Rozmawiała Joanna Grochal

Komentarze