2017-09-22

„Wyspa przetrwania”: Karta się odwróciła

0

„Yakavi” byli mocno zdeterminowani, aby odebrać totem drużynie „Mataka”. Grupa „czerwonych” nie mogła sobie pozwolić na kolejną porażkę. Tym bardziej, że w jej szeregach zaczęto podważać umiejętności lidera - „Klotzka”. Jak potoczyła się rozgrywka w trzecim odcinku?

Członkowie plemienia „Mataka” nowy dzień przywitali w dobrych nastrojach. Chociaż pogoda nie dopisywała, a jedzenie ograniczało się do papai świadomość bycia drużyną zwycięską dodawała im otuchy. Swój czas przeznaczyli na czynności higieniczno-porządkowe.

„Yakavi” z kolei mieli pretensję do „Klotzka”, że pierze brudy grupy publicznie. - Jak nie ma planu, to nie ma wodza - tłumaczył kapitan. Tematem plotek byli Bartosz i „Fitella”, którzy jego zdaniem ewidentnie „mają się ku sobie”.

Romans na „Wyspie przetrwania”? Co ich łączy?

Tradycyjnie obie grupy otrzymały tajemniczy list w butelce. Intrygująca sentencja brzmiała: „Kiedy coś ciągnie Cię do tyłu, to przyj do przodu”. Prowadzący program Damian Michałowski poinformował uczestników, że - ze względu na różnice w składach drużyn - w nadchodzącej konkurencji nie weźmie udziału jedna z kobiet z grupy „Mataka”. Po losowaniu okazało się, że podobnie jak poprzednio, będzie to Justyna. Zmagania tym razem ominęły również jednego z panów z żółtą opaską na czole. Traf chciał, że był nim Paweł.

Zadaniem drużyn było jak najszybsze zebranie bambusowych palików. Utrudnienie stanowiła elastyczna lina, do której przymocowane były szelki. W konkurencji liczyła się głównie siła. Całkowity ciężar jaki mieli udźwignąć to dwie tony. Na zwycięzców czekała niespodzianka - goście z bezcenną wiedzą, czyli rdzenni mieszkańcy wysp Fidżi.

Wydawało się, że to wyzwanie stworzone dla „Yakavi”, ale kolejne zwycięstwo odniósł team „Mataka”. U „żółtych” po raz drugi zawiodła taktyka „Klotzka". - Popełniłem błąd - kajał się lider. - Mogę wam obiecać, że łatwiej nie będzie - zapowiedział Damian Michałowski.

Zgodnie z zapowiedziami wygraną drużynę odwiedzili tubylcy i podzielili się informacjami na temat zbierania oraz przyrządzania pożywienia. - Mój dziadek jadł ludzi, zanim przeszedł na chrześcijaństwo. Ponoć ludzkie mięso trzeba szybko zjeść - opowiadał jeden z przybyłych mężczyzn. Przekazane wskazówki na temat darów fidżyjskiej natury okazały się interesujące i praktyczne. Przestrzegano m.in. przed jedzeniem węży.

W obu drużynach wszyscy coraz bardziej zdają sobie sprawę, że będą zmuszeni ze sobą rywalizować indywidualnie. Z biegiem czasu strategia odgrywać będzie jeszcze większą rolę. Nic dziwnego, że zawiązują się sojusze, pojawiają pierwsze knowania i kunktatorskie zachowania. Zarówno wśród zwycięzców, jak i przegranych.

Kolejnym etapem gry był pojedynek. Każdy zespół miał wyznaczyć spośród siebie najwytrwalszego wojownika. „Żółci” wybrali Pawła. „Czerwoni” zdecydowali, że reprezentować ich będzie Bartek.

Okazało się, że najważniejsza nie była siła mięśni, ale głównie siła umysłu. Chodziło o utrzymywanie w rękach drążka umieszczonego w specyficznych chwytakach. To zdecydowanie było starcie charakterów. Tym razem szczęście sprzyjało Pawłowi, a nagrodą był m.in. worek ryżu oraz przewaga plemienia w walce o totem.

Do starcia o najcenniejszą rzecz na „Wyspie przetrwania” oba zespoły stanęły niezwykle zmotywowane. Wiadomość z butelki przestrzegała, aby „Nie dajcie się ponieść emocjom, kiedy zdobędziecie wszystkie elementy układanki”. Konkurencja polegała na idealnym dopasowaniu szesnastu podłużnych drewnianych klocków. Miały one zmieścić się na specjalnych półkach. Przewagą „czerwonych”, wywalczoną przez Bartka, było kilka ustawionych już właściwie elementów.

Klocki ukryte były na dnie oceanu w workach. Każdy z graczy mógł wziąć tylko jeden worek. Regulamin był nieubłagany i ponownie trzeba było przeprowadzić losowanie. Z zabawy została wyeliminowana Karolina. - Dramat! Świetnie czuję się w wodzie - stwierdziła. Daniel natomiast cieszył się, że wylosował czarny kamień. - Z facetów z plemienia „żółtego” jestem najgorszym pływakiem - powiedział wyraźnie zadowolony.

Po zaciętej i nerwowej walce los uśmiechnął się do „Yakavi”. Tak bardzo pragnęli sukcesu, że użyli wszelkich dostępnych sił i nie dali wyrwać sobie z rąk zwycięstwa. Drewniana figurka powędrowała do rąk „Klotzka". Kierowana przez byłego komandosa drużyna wróciła do swojego obozu niczym na skrzydłach. - Rozpalił się w nas duch walki - cieszył się lider.

Rada plemienia zaczęła się natychmiast po przegranej walce o totem. Zaskoczeni zawodnicy rozpoczęli głosowanie... Decyzją współplemieńców „Wyspę przetrwania” musiała opuścić Ania Urbańska.

- Zero żalu, zero urazy. Wygrajcie to - rzuciła na pożegnanie uczestniczka.

Oto zapis czata z Anną Urbańską:

Oglądaj w IPLA.TV: „Wyspa przetrwania” - odcinek 3

Wyspa przetrwania” w każdy piątek o godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.

Zobacz także:
„Wyspa przetrwania”: Jak smakuje ludzkie mięso?
150 osób rocznie ginie od... uderzenia kokosem w głowę
„Wyspa przetrwania": Nieoczekiwane zmiany
Seks na „Wyspie przetrwania”? „Ona ma wiele walorów fizycznych”
„Wyspa przetrwania”: Ruszyła walka o zwycięstwo!
Maciej Kuśmierz: Moje życie to pasmo wyzwań
„Wyspa przetrwania” to komary, węże, szczury i upał
Najcenniejsze na „Wyspie przetrwania” są…?

Komentarze