2017-09-01

Wpadka Polski z Danią w walce o mundial

0

Biało-Czerwoni przegrali pierwsze spotkanie w eliminacjach. Koniec passy... Drużyna prowadzona przez Adama Nawałkę straciła w Kopenhadze komplet punktów, ale nadal ma ich o trzy więcej od Danii oraz Czarnogóry. Polska wciąż jest liderem grupy E i faworytem do awansu na mistrzostwa świata w Rosji w 2018 roku.

Dla Polski był to mecz o wielki komfort w tabeli, a dla Danii o wszystko. Gospodarze musieli nas pokonać, żeby być w grze o mundial. Piłkarze wybierali się do Kopenhagi bez aż tak wielkiej presji, ale w polskiej kadrze dało się wyczuć duży respekt wobec siły i potencjału rywali. - To może być najcięższy mecz w tych eliminacjach. Musimy od początku być bardzo skoncentrowani. Zespół duński jest bardzo groźny na własnym boisku - ostrzegał kapitan Robert Lewandowski.

Nasi piłkarze w ostatnim czasie byli na fali. Ukształtowani, pewni siebie, świadomi własnej jakości strzelali gola za golem w ligowych rozgrywkach, jak napastnik Bayernu Monachium, lub nieco rzadziej, ale za to w pięknem stylu, jak Piotr Zieliński dla SSC Napoli z Atalantą Bergamo. Wspaniałe noty zbierał również jeden z filarów defensywy mistrza Francji, Kamil Glik z AS Monaco. Kibice mogli być więc pełni optymizmu. Także dlatego, że w pierwszym meczu w Warszawie było 3:2. Nic dziwnego, że tłumnie wybrali się do Danii, wierząc w korzystny wynik.

Fani od dłuższego czasu nie kryją, że od reprezentacji Adama Nawałki wymagają znacznie więcej. Po passie zwycięstw, która przełożyła się na bardzo wysokie 5. miejsce w rankingu FIFA, oczekiwano, że ta drużyna - jak żadna inna wcześniej - ma szansę odczarować stadion Parken. Polska ostatni raz pokonała Danię na wyjeździe 40 lat temu! W 1977 roku wygrała 2:1, także w eliminacjach do mistrzostw świata. Jak się okazało progi znów były za wysokie... Bilans konfrontacji polsko-duńskich nie wygląda dla nas okazale. W dotychczasowych 23. meczach zanotowaliśmy 8 wygranych, 2 remisy i 13 porażek. Ta 1 września 2017 roku była właśnie trzynasta.

Jak przebiegało spotkanie? Gospodarze jak najszybciej chcieli zaznaczyć swoją dominację. Już w 1. minucie musiał interweniować Łukasz Fabiański, a kwadrans później wyciągał piłkę z siatki po błędzie obrony i strzale głową Thomasa Delaneya. W polskiej drużynie z daleka próbował trafić Łukasz Piszczek, ale dwukrotnie piłka poszybowała obok bramki. Niestety prawy obrońca Borussii Dortmund już w 34. minucie musiał zejść z boiska. Mnożyły się błędy, a apatyczna gra w defensywie zakończyła się stratą gola na 0:2. W 42. minucie bramkę zdobył Andreas Cornelius.

Druga połowa nie wyglądała lepiej. Efekt? W 59. minucie dogodną sytuację na trzeciego gola zamienił Nicolai Jorgensen. Selekcjoner Adam Nawałka zareagował i wprowadził na boisko Arkadiusza Milika oraz debiutanta z Lecha Poznań, Macieja Makuszewskiego, licząc, że poprawią grę w ofensywie. Tymczasem nokautujący cios w 80. minucie zadał Christian Eriksen. 4:0...

- Mamy przewagę i nasza sytuacja w grupie jest niezła. Ten mecz jednak o niczym nie przesądzi. Wydaje się, że jesteśmy blisko, ale tak naprawdę przed nami daleka droga - mówił przed spotkaniem Kamil Glik. Miał rację. Będzie jeszcze sporo eliminacyjnych emocji!

Polska - Kazachstan w poniedziałek 4 września o godz. 20:05 (studio) i 20:35 (mecz) w Telewizji POLSAT.

Wszystko o eliminacjach do mistrzostw świata Rosja 2018 na POLSATSPORT.PL

Komentarze