2017-06-24

Triumf Tomasza Adamka na Polsat Boxing Night

0

24 czerwca Ergo Arena w Gdańsku gościła siódmą edycję prestiżowej imprezy. W walce wieczoru, podczas gali „Nowe rozdanie” organizowanej przez grupę znanego eksperta bokserskiego Mateusza Borka - MB Promotion, Tomasz Adamek wygrał z Australijczykiem Solomonem „Solo” Haumono. Jak zakończyły się inne pojedynki?

Kibice boksu zapamiętają PBN 7 jako triumfalny powrót na ring byłego mistrza świata kategorii półciężkiej i junior ciężkiej. Tomasz Adamek (dotychczas 50-5, 30 KO) zmierzył się z australijskim królem nokautu Solomonem „Solo” Haumono (24-3-2, 21 KO). - To jego trzeci powrót z emerytury, bo w nim jest pasja i żar do boksu - wskazywał przed walką Mateusz Borek. - Nie czuję czterdziestu lat. Czuję się, jakbym miał dwadzieścia pięć. Jeśli komputer będzie działał, a działa, to pokażę się w dobrym widowisku. Najważniejsze jest serce i głowa. Jeśli to jest połączone, to w ringu możesz zrobić wiele - przekonywał bohater walki wieczoru.

Wszystko ułożyło się doskonale. Nowy trener Gus Curren zapowiadał wielką szybkość „Górala” i rzeczywiście kombinacje ciosów zasypywały cięższego i teoretycznie silniejszego rywala. Z każdą kolejną rundą Tomasz Adamek, doskonale przygotowany do gali, zyskiwał przewagę nad coraz bardziej zmęczonym i gubiącym się „Solo”. Serie ciosów Polaka wywoływały euforię na trybunach, a żywiołowy doping niósł go do końcowego sukcesu. Sędziowie nie mieli wątpliwości, kto tego wieczoru był znacznie lepszy.

Przed starciem „Górala” kibice zobaczyli pojedynek byłego mistrza świata wagi junior ciężkiej Krzysztofa Głowackiego (26-1, 16 KO), który skrzyżował rękawice po raz pierwszy od przegranej walki z ukraińskim wirtuozem Oleksandrem Usykiem. Jego rywalem był niepokonany dotychczas Turek Hizni Altunkaya (29-0, 17 KO). - Uwielbiam wojny, to jest mój wróg i chcę go skrzywdzić. Gdyby coś mi się stało, to o walce o mistrzostwo świata mógłbym zapomnieć - zapowiadał „Główka”, pełen wiary w powrót na szczyt. Już od pierwszych minut było jednak jasne, kto będzie rozdawał karty. Po pięciu rundach narożnik Turka poddał go, tuż po tym jak siedział powalony na deskach. - Przeciwnik nie chciał się bić, więc trudno było go ustrzelić. Ja, jako były mistrz świata, powinienem lepiej boksować. Powinienem być bardziej wyluzowany. Najważniejsze, że wróciłem i teraz będzie już tylko lepiej - zapowiedział Krzysztof Głowacki.

W Ergo Arenie po raz kolejny boksował także Mateusz Masternak (38-4, 26 KO). Były mistrz Europy kategorii junior ciężkiej miał arcytrudne wyzwanie, bo jego przeciwnikiem był niewygodny i mocno bijący Ismail Sillach (25-3, 19 KO), srebrny medalista mistrzostw świata w boksie olimpijskim. Do czwartej rundy wszystko się potwierdziło. Rozbity łuk brwiowy Polaka i lekka przewaga rywala nie rokowały dobrze, ale wystarczył jeden cios i szczęka Ukraińca odczuła moc prawego prostego. Mateusz Masternak poczuł się pewniej, ale nie poszedł za ciosem. Przeciwnik odzyskał siły i konsekwentnie realizował swoją taktykę. W ósmej rundzie nasz pięściarz był liczony. O wszystkim decydowały ostatnie trzy minuty dobrego technicznie i pełnego zwrotów akcji pojedynku. Werdykt? Jednogłośny dla „Mastera”. - Mam nadzieję, że następnym razem będę mógł dać więcej emocji - podsumował triumfator.

W karcie walk nie zabrakło miejsca dla jednego z najbardziej perspektywicznych bokserów wagi super półśredniej na świecie Macieja Sulęckiego (24-0, 9 KO). Popularny „Striczu” w konfrontacji z Damianem Ezequielem Bonellim (24-1, 21 KO) doskonale wykorzystał luki w obronie i szybko powalił Argentyńczyka na deski mocny lewym. Dobry timing, odsłaniający się rywal, drugie liczenie, a w konsekwencji rzucony ręcznik z narożnika przeciwników. Ręka Polaka znów powędrowała w górę. - Chcę jeszcze boksować w Polsce na dużej gali, jak już będę mistrzem świata - podziękował publiczności Maciej Sulęcki, szykujący się do podbicia USA.

Na ringu zobaczyliśmy także świetnie rokującego i mocno bijącego Adama Balskiego (9-0, 7 KO), który w wadze junior ciężkiej rywalizował z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata Łukaszem Janikiem (28-3, 15 KO) i… dwukrotnie powalił go na deski. Ten jednak przetrwał kryzys, ale cios w pas w czwartej rundzie - choć Łukasz Janik sugerował, że był poniżej pasa - zakończył jednostronny pojedynek. Przegrany ekspresyjnie forsował swoje zdanie i domagał się rewanżu. - Jeśli promotorzy się dogadają, zapraszam - podsumował Adam Balski, pewny swojej wygranej.

MB Promotions nie zapomina o promocji kobiecego pięściarstwa. Szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności otrzymała mistrzyni świata Ewa Brodnicka (13-0, 2 KO). Jej rywalką była Viviane Obenauf (10-2, 5 KO), a końcowy werdykt, niejednogłośny, ale korzystny dla Polki, nie wszystkim się spodobał. Brazylijka przyjechała na galę w zastępstwie Marisol Reyes z Dominikany, była dobrze przygotowana i mocno postawiła się naszej pięściarce.

W Gdańsku fani sportów walki emocjonowali się również pojedynkiem dwóch niepokonanych: Łukasza Wierzbickiego (12-0, 6 KO) i Roberta Tlatlika (20-0, 14 KO). Czysty bilans zachował pierwszy z nich, notując u sędziów jednogłośną decyzję na punkty. Po walce triumfator zadeklarował, że zrzucanie kilogramów nie było jednak dla niego korzystne i zastanowi się nad zmianą kategorii z superlekkiej na wyższą. - Dobrze, że była winda w hotelu, bo nie wiem, czy bym doszedł na wagę. Od czwartej, piątej rundy walczył mój charakter, a nie moje umiejętności - stwierdził Łukasz Wierzbicki.

Pikanterii dodało rewanżowe starcie Norberta Dąbrowskiego (20-6-1, 8 KO) z Robertem Talarkiem (17-12-2, 11 KO), wygrane jednogłośnie na punkty przez drugiego z nich, pracującego na co dzień jako górnik w Kopalni Węgla Kamiennego „Bielszowice” w Rudzie Śląskiej. - Warto się poświęcić, aby odnosić sukcesy - powiedział zwycięzca pierwszej walki Polsat Boxing Night 7.

Zobacz skróty wszystkich walk!

Komentarze