2017-06-22

Polska 0:3 z Anglią o półfinał UEFA EURO U21

0

Biało-Czerwoni wysoko przegrali i są daleko od najlepszej „czwórki” turnieju. Prestiżową imprezę kończymy z zaledwie jednym punktem w grupie A, na ostatnim miejscu w tabeli. Mistrzostwa Europy rozgrywane na polskich stadionach zapamiętamy jako solidną lekcję futbolu, której udzielili nam wszyscy rywale.

Ile może zmienić jeden gol na turnieju rangi mistrzowskiej, do tego strzelony w doliczonym czasie gry? Po porażce ze Słowacją 1:2 i remisie rzutem na taśmę ze Szwecją 2:2, okazało się, że Polska podtrzymała szanse na awans do półfinału. Dzięki tej bramce kibice otrzymali prezent i zamiast krytykować stan młodzieżowego futbolu już po dwóch meczach mogli emocjonować się do końca fazy grupowej, ściskając kciuki i wierząc w sukces.

Aby znaleźć się w najlepszej „czwórce” do spełnienia były jednak dwa trudne warunki. Zwycięstwo Biało-Czerwonych z liderującą w tabeli Anglią na Kolporter Arena, najlepiej dwoma golami oraz remis w równolegle toczącym się na Arena Lublin spotkaniu Słowacji ze Szwecją. - Na to drugie nie mamy wpływu. Zajmujemy się swoją pracą i przygotowaniem do meczu. Musimy zrobić wszystko, aby nie mieć sobie nic do zarzucenia. Później zobaczymy co stanie się w drugim spotkaniu - zapowiadał selekcjoner Marcin Dorna.

Trener reprezentacji Polski zdecydował się na kilka zmian w składzie. Tym razem w roli defensywnego pomocnika postawił na Radosława Murawskiego, który zastąpił nisko ocenianego Pawła Dawidowicza. W linii ataku w parze z Dawidem Kownackim pojawił się Krzysztof Piątek. Na lewej pomocy znów zagrał Łukasz Moneta, a na prawej Przemysław Frankowski. Tylko linia defensywna od początku imprezy stanowiła monolit z kapitanem Tomaszem Kędziorą z prawej, Janem Bednarkiem i Jarosławem Jachem w środku oraz Pawłem Jaroszyńskim z lewej strony.

Już w 6. minucie faworyzowani Anglicy wyszli na prowadzenie. Demarai Gray, klubowy kolega Bartosza Kapustki z Leicester City, oddał mierzony strzał z dystansu i piłka zatrzepotała w siatce. W 32. minucie mogło być 2:0, ale Jakub Wrąbel wykazał się refleksem i dwukrotnie odbił piłkę na rzut rożny. Sześć minut później znów parada polskiego bramkarza uchroniła zespół od straty gola po uderzeniu Johna Swifta.

Polski zespół przez 45 minut nie potrafił zagrozić rywalom, więc na drugą połowę za Monetę wszedł Patryk Lipski, aby rozruszać grę ofensywną. Ciężko jednak o wypracowanie dogodnych sytuacji, jeśli posiadanie piłki, kultura gry i jakość zdecydowanie były po stronie Anglików. W 64. minucie selekcjoner zdecydował się wprowadzić na boisko napastnika Jarosława Niezgodę za Krzysztofa Piątka, szukając szansy na wyrównującego gola, ale to goście pięć minut później cieszyli się z powiększenia prowadzenia. Szybka kontra, Gray do Jacoba Murphy’ego, a ten do pustej bramki na 2:0.

Dopiero w 72. minucie Karol Linetty spróbował zaskoczyć bramkarza z dystansu, dając świetnie dopingującym polskim kibicom odrobinę nadziei na honorowego gola. Bliski szczęścia był też Przemysław Frankowski, ożywiając na chwilę trybuny i podrywając z krzeseł rozgoryczonych fanów. Na domiar złego w 82. minucie Jan Bednarek sfaulował w polu karnym rywala i musiał opuścić boisko za drugą żółtą kartkę, a Lewis Baker trafił z jedenastu metrów.

- To jest szansa nie tylko dla mnie, ale również dla innych zawodników. Szansa na lepsze jutro. Rozgrywając dobre spotkania i dobry turniej możemy pokazać się ze swojej jak najlepszej strony i zachwycić nie tylko skautów i obserwatorów z Polski, ale również z Europy - wskazywał przed meczem z Anglią w rozmowie z Polsat Sport lewy obrońca Paweł Jaroszyński. Kolejnej okazji na pokazanie umiejętności już w tym turnieju nie będzie…

Komentarze