2016-09-07

„W każdym człowieku jest trochę z bandyty”

0

Rinke Rooyens specjalnie dla POLSAT.PL o drugim sezonie „Rinke za kratami”.

Charyzmatyczny producent telewizyjny kolejny raz wkracza w tajemniczy świat recydywistów…

- Czy kiedykolwiek bał się Pan wchodząc za więzienne bramy?
- Nie. Nigdy się nie bałem.

- Rozmawia Pan z ludźmi skazanymi na wieloletnie wyroki, niejednokrotnie za bardzo poważne przestępstwa. Oni nie mają nic do stracenia. Naprawdę nie miał Pan obaw? Jak to jest siedzieć z nimi i patrzeć im prosto w oczy?
- Nie bałem się. Szukam w rozmówcy przede wszystkim człowieka. Także w bandycie. Uważam, że w każdym z nas jest trochę z bandyty. Podczas kręcenia programu nie było we mnie strachu.

- Czego możemy się spodziewać w nowym sezonie? Jakiego typu postaci Pan spotkał za więzienną bramą?
- Uważam, że drugi sezon „Rinke za kratami” jest bardziej interesujący. Odwiedzam zakład karny w którym siedzą głównie recydywiści. To ludzie, którzy odbywają kary drugi, trzeci czy czwarty raz. To często bardzo poważni przestępcy, na przykład mordercy. Dla nich zakład karny jest już nawet czymś w rodzaju drugiego domu.

- Czy łatwo jest dotrzeć do recydywisty? Jak sprawić, aby chciał rozmawiać przed kamerą?
- Można powiedzieć, że ludzie osadzeni w więzieniu podczas rozmowy otwierają się przed mną. Nie oszukuję ich, pytam o konkretne rzeczy. Mam trochę inne podejście do więźniów i ich spraw niż w pierwszym sezonie. Nie jestem aż tak bardzo emocjonalnie zaangażowany. Pierwszy sezon programu i ludzie z którymi wówczas rozmawiałem bardzo długo „siedzieli mi w głowie”.

- Czy osadzeni Panu ufają?
- Sądzę, że ufają mi ci, którzy zdecydowali się ze mną rozmawiać. - Co może być szczególnie ciekawego czy fascynującego w funkcjonowaniu sytemu penitencjarnego?
- Mnie ciekawi życie w więzieniu. Warunki w jakich odbywane są kary. W drugiej edycji programu „Rinke za kratami” chciałbym pokazać, jak dużo musi się zmienić w polskim więziennictwie.

- Co ma Pan konkretnie na myśli?
- Przede wszystkim system więzienny wymaga więcej inwestycji. Zarówno w infrastrukturę, jak i w szkolenia pracowników. Trzeba zmienić warunki odbywania kar. Standardy cel, w których przebywają skazani, powinny być lepsze. To mogłoby pomóc szybciej wrócić im do społeczeństwa i normalnie w nim funkcjonować. Jeśli nie chcemy wydawać pieniędzy na więziennictwo, to w pojedynczych celach przybywa osadzonych, więc nie ma szans na zmiany. Brakuje warunków do prawdziwej resocjalizacji.

- Czy ma Pan czasem wrażenie, że osoby z którymi Pan rozmawia zostały skrzywdzone przez wymiar sprawiedliwości i mówiąc kolokwialnie „siedzą za niewinność”?
- W więzieniach siedzą ci, którzy zostali skazani przez sąd. Problem leży w tym, że wspólne cele mają ludzie z wyrokami za różne przestępstwa. Moim zdaniem jest to zła praktyka. Osoba skazana za drobne sprawy odbywa karę wspólnie z kimś kto popełnił poważne przestępstwo. W warunkach przeludnienia taka osoba może ulec demoralizacji, zgubnym wpływom środowiska przestępczego. Ciężko jej będzie z tego wyjść.

- Jak, poza dofinansowaniem więziennictwa, można pomóc osadzonym w resocjalizacji? Czy liczą się tylko pieniądze?
- Smutne jest to, że recydywiści w obecnym systemie penitencjarnym, tak naprawdę nie mają szans na poprawę, zerwanie ze złymi nawykami i powrót to normalnego życia. Ci ludzie często zdają sobie z tego sprawę. Ciężko to obserwować. Poprzez program próbuję również pokazać, że zawsze jest możliwość zerwania z kryminałem. Podaję przykład „Pudziana”. On też siedział kiedyś za kratami i jak widać, jeśli się chce, można się odbudować. Zmiany powinny zaczynać się w głowie. Trzeba samodzielnie pracować nad sobą i chcieć się zmienić.

Rozmawiał Michał Pogodowski

Rinke za kratami” od 7 września w każdą środę o godz. 22:05 tylko w Telewizji POLSAT.

Komentarze