2020-10-13

Rollercoaster emocji w wielkim finale „Ninja Warrior Polska”

Zawodnicy, w tym najlepszy w drugiej edycji Robert Bandosz, zafundowali moc wrażeń. Od zachwytów do wielkich zaskoczeń. - To nie ludzie, to gladiatorzy naszych czasów - powiedział Jerzy Mielewski o dwudziestu czterech finalistach programu „Ninja Warrior Polska”. Jak potoczyła się decydująca rywalizacja na najtrudniejszym torze świata?

Oglądaj Ninja Warrior Polska online na IPLA.TV.

Na Śląsk zjechali się najsilniejsi i najsprawniejsi. W wielkim finale „Ninja Warrior Polska” czekało na nich nie lada wyzwanie. - Trzy etapy, dwa tory, żeby wejść na jedną Górę Midoriyama - wytłumaczyła prowadząca Karolina Gilon. Pierwszy tor składa się z dziewięciu przeszkód, które trzeba pokonać w ciągu czterech minut i trzydziestu sekund: Pięć kroków, Rozhuśtane pierścienie, Wirujący most, Podwójna latająca wiewióra, Spacer hydraulika, Krzywa ściana, Wahadło, Skok pająka i Przeprawa przez komin. Jeżeli zawodnicy nie zmieszczą się w limicie czasowym, nie dostaną się dalej.

Drugi tor podzielony jest na dwie części. Na pierwszą składają się: Lot tarzana, Motylki, Ruchomy drążek, Rozbujane kołki i Ściany Herkulesa. Natomiast przeszkody w drugiej to: Wspinaczka, Wiszące półki, Ściana wspinaczkowa i Latający drążek. Dopiero po przejściu obu torów zawodnik może zmierzyć się z legendarną Górą Midoriyama. - No to dopiero teraz zaczęła się prawdziwa walka - zaanonsował finał popularny „Juras”.

Jako pierwszy wystartował Rafał Żurawik. - W półfinałach się ślimaczyłeś. Teraz musisz dać radę szybciej przejść nachodzące konkurencje - oznajmiła uczestnikowi Karolina Gilon. Zawodnik w wielkim skupieniu pokonywał kolejne metry na torze. - Sekundy nieubłagalnie mijają, ale widać, że jest skoncentrowany - zauważył Jerzy Mielewski. Jednak problem w finale polega na tym, że trzeba odrobiny szaleństwa, aby dostać się dalej. Trzeba gnać do przodu. Gdy już Rafał Żurawik zgodnie z zaleceniami komentatorów przyspieszył, to niestety zabrakło mu siły. Z wielkim pluskiem rozpoczął festiwal kąpieli w odcinku.
Przeszkoda eliminująca na pierwszym torze finałowym: Skok pająka

- Jestem w finale i to dla mnie ogromny sukces. Nie muszę nikomu już nic udowadniać. Jestem szczęśliwy - wyznał szczerze kolejny śmiałek na torze, Dawid Jarosz. Dzięki świetnej technice zaszedł daleko, a nawet na „Spacerze hydraulika” pokazał kreatywny sposób pokonania tej przeszkody. Uczestnik mógł liczyć także  na głośny doping ukochanej cioci. - Dasz radę. Bujaj się tak, jak to robiłeś w dzieciństwie - krzyczała do swojego kuzyna, gdy ten starał się nie spaść z „Wahadła”. Czas uciekał, ale na dwie sekundy przed końcem limitu czasowego pierwszego toru zawodnik wcisnął przycisk, uprawniający do dalszej rywalizacji. - Ten to lubi thrillery - zaśmiał się „Juras”. Jednak, pomimo że głowa bardzo chciała osiągnąć sukces, to ciało powiedziało: „dość” i po chwili uczestnik zakończył swoją przygodę z programem.
Przeszkoda eliminująca na pierwszym torze finałowym: Skok pająka

Występy rodziny Sobierajskich w finale „Ninja Warrior Polska” rozpoczął najstarszy z braci - Wojciech. - Trzech z nich doszło do finału, który okaże się najlepszy? - pytał samego siebie Jerzy Mielewski. Mówimy tu o najtrudniejszym torze w historii telewizji, ale... - Przy blisko stu dziewięćdziesięciu centymetrach wzrostu przeszkody wydają się łatwiejsze - zauważył Łukasz Jurkowski. Jeden z czołowych zawodników biegów ekstremalnych w Polsce i czterokrotny medalista mistrzostw świata zafundował widzom prawdziwy horror. W ostatniej sekundzie wspiął się na komin. - Osiwieję przez ciebie - powiedziała uczestnikowi jego narzeczona. Radość z sukcesu nie trwała długo, gdyż jeden techniczny błąd pokrzyżował jego plany zdobycie głównej nagrody.
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Ruchomy drążek

- Kolejny zawodnik zasługuje na miano faworyta - powiedział Jerzy Mielewski o Michale Baryzie. Silny charakter, świetnie zbudowane ciało i mocny chwyt pozwalały uwierzyć, że mamy na ekranie potencjalnego zwycięzcę „Ninja Warrior Polska” Znany model dał z siebie maksimum, docierając do ósmej przeszkody, ale jego ręce odmówiły mu posłuszeństwa w najmniej oczekiwanym momencie. W trakcie pokonywania popularnego „pająka” puścił się, choć do bezpiecznej platformy miał dosłownie kilka centymetrów. - On już nie miał siły, wchodząc na tą konkurencję, ale i tak walczył, dochodząc bardzo daleko. Wielkie brawa - podsumował Jerzy Mielewski.
Przeszkoda eliminująca na pierwszym torze finałowym: Skok pająka

Mateusz Skrodzki próbował swoich sił w pierwszej edycji, a do drugiej podchodził z jeszcze większym zapałem. - Znam siebie. Obstawiałem, że będę w finale. Jestem świetnie przygotowany - przyznał. Pewność siebie i spokój, który rysował się na jego twarzy, popychał go do sukcesu na pierwszym torze, choć nie obyło się bez dramaturgii. Na „Rozhuśtanych pierścieniach” prawie spadł do wody, a na „Wirującym moście” przeskoczył jedną z kul. - Sam sobie lubi dostarczać adrenaliny - zachwycał się nim Jerzy Mielewski. - Nie mogę na to patrzeć. Nie mam zdrowia - zabawnie kwitował co chwilę Łukasz Jurkowski. Mateusz Skrodzki pędził, ale zabrakło mu jednego dobrego przełożenia ręki, co poskutkowało lądowaniem w basenie.
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Rozbujane kołki

- W młodości siła? On udowadnia, że tak - o kim w taki sposób powiedział Łukasz Jurkowski? O Janie Tatarowiczu, który zapowiadał, że zależy mu na dobrej zabawie i aby być ostrożnym na torze. Jak powiedział, tak zrobił. - Mam wrażenie, że ten chłopak nigdy się nie męczy - zachwycał się nim „Juras”. Choć 20-latek utarł nosa starszym kolegom, docierając dalej od nich, to mały błąd pogrążył jego występ. Zablokowany drążek kosztował go utratę szansy na wygraną. - Myślę, że zobaczymy go jeszcze nie raz - stwierdził Jerzy Mielewski. 
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Ruchomy drążek

Kolejny uczestnik został okrzyknięty przez komentatorów „cichym faworytem do tytułu”. Michał Grochoła nie był stawiany w gronie potencjalnych zwycięzców ze względu na większe wymiary od swoich przeciwników. Jednak niesiony silnym wsparciem od swojej ukochanej mknął na torze, zapominając o zmęczeniu. - Widać, jak wiele go to kosztuje. Jest potwornie wykończony, ale nie ma zamiaru się poddać - krzyczał Jerzy Mielewski. Zawodnik doszedł bardzo daleko. - Następny gladiator, który musi być z siebie dumny, Nie złapał się jednej z półek na drugim torze finałowym, ale zrobił kawał dobrej roboty - zauważył Łukasz Jurkowski.
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Wiszące półki

Sebastian Kasprzyk pomimo dużych problemów z biodrem wywalczył awans do ostatniego odcinka drugiej edycji. - Zrobił to, bo to kawał twardziela - powiedział o nim Łukasz Jurkowski. Co na to sam zawodnik? - Wierzę, że jestem w stanie zdobyć tytuł. Inaczej bym tu nie przyjeżdżał - skwitował. Uczestnik wystartował z dużym zapałem, a bólu związanego z miednicą nie było widać. Świetnie sobie radził, choć z pewnością cierpiały jego ręce. - Widać, że palą go mięśnie, ale nie ma zamiaru ich teraz gasić w basenie - oświadczył „Juras”, widząc jak radzi sobie na torze zawodnik. Po konkurencji „Wspinaczka” na twarzy Sebastiana Kasprzyka widać było skrajne wyczerpanie, które chwilę później wyeliminowało go z rywalizacji. - Ale zauważmy, że pokazał w drugim sezonie lepszą formę niż w pierwszym - zaznaczył „Juras”.
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Wiszące półki

Emocji w finale nie brakowało także ze względu na historię Wojciecha Borkowskiego. - Po półfinale widzieliśmy stabilizator na jego lewym kolanie - przypomniał Łukasz Jurkowski. Zawodnik wziął udział w programie ze świadomością kontuzji, która w każdym momencie może dać o sobie znać. Absolutnie najszybszy na początku, prawdziwy sprinter toru przeżył dramat. Gdy zeskakiwał z jednej przeszkód na platformę, nie fortunnie upadł na lewą nogę. Sędzia widząc to, co się stało, przerwał jego występ. - Nieprawdopodobna historia, ale bez jednej kończyny nie da się tego zrobić. Próbę Wojtka przerwano ze względów medycznych. Czujemy smutek, rozgoryczenie i ból zawodnika, ale pamiętajmy, że zdrowie jest najważniejsze - wyjaśnił Jerzy Mielewski.
Przeszkoda eliminująca na pierwszym torze finałowym: Skok pająka

Najmłodszy na torze, najmłodszy z rodziny, ale z najlepszym czasem od wszystkich w półfinale. Nic dziwnego, że widzowie zebrani w studio „Ninja Warrior Polska” mocno liczyli i z dużą nadzieją czekali na występ Bolesława Sobierajskiego. - Mam w głowie burzę myśli przed startem, ale jak już wejdę na tor, to będę skupiony tylko na nim - zapowiedział swój występ młody uczestnik. 19-latek udowodnił, że można być silnym psychicznie, nawet w tak młodym wieku. - Ten chłopak ma chyba wycięty układ nerwowy. Mieć taką głowę, odporną na bodźce zewnętrzne? Szanuję - powiedział Łukasz Jurkowski. Po pierwszym torze był najlepszy, co Karolina Gilon podsumowała słowami: - To się robi już nudne! Określany mianem największej niespodzianki drugiej edycji zawodnik poczuł zmęczenie dopiero po „Wspinaczce”. - Pierwszy raz widzę u niego pot na czole i słyszę ciężki oddech - zauważył „Juras”. I choć najmłodszy z rodziny Sobierajskich robił, co mógł, to musiał uznać wyższość toru, Niemniej jednak gratulujemy takiej determinacji!
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Wiszące półki

Każda edycja ma swojego bohatera. Tym razem okazał się nim Robert Bandosz, którego historia wcale nie jest usłana różami. Po porażce w pierwszej odsłonie „Ninja Warrior Polska” załamał się psychicznie. Przestał uprawiać sport. Musiał poradzić sobie z emocjami. Wrócił po jakimś czasie, ale za to w jakim stylu! - Moim celem jest Góra Midoriyama - powiedział przed swoim startem zawodnik. W skupieniu, prosząc nawet publiczność o ciszę, przeszedł pierwszy tor. - On jest w kapitalnej formie fizycznej - podsumował jego pierwsze sukcesy Łukasz Jurkowski. Do dalszej rywalizacji podszedł z niesłabnącym spokojem. - Jaka koncentracja w oczach - podkreślał Jerzy Mielewski. Niesamowita siła uchwytu Roberta Bandosza zaprowadziła go najdalej w programie, dzięki czemu uzyskał tytuł „Last man standing”! - Tego, co dzisiaj dokonałem, nie wyobrażałem sobie w snach. Nigdy nie rezygnujcie z marzeń! Nadal wierzę, że kiedyś zdobędę tę legendarną górę! - krzyknął wiwatując na koniec.
Przeszkoda eliminująca na drugim torze finałowym: Ściana wspinaczkowa
Last man standing!

Główna nagroda nie została zdobyta, ale emocji nie brakowało - zwłaszcza w finale. Jednych wyeliminowały kontuzje, drugich niepotrzebne zawahania, a innych zgubił brak siły. Jednak wszyscy są bohaterami, którzy z ogromną determinacją walczyli z przeciwnościami losu na torze. Kto i kiedy zdobędzie Górę Midoriyama i tytuł „Prawdziwego Wojownika Ninja”? Czy nastąpi to w trzeciej edycji programu?

Dziękujemy za wspólne przeżywanie emocji w drugiej edycji Ninja Warrior Polska! Do zobaczenia!

Oficjalny profil „Ninja Warrior Polska” na Instagramie - @ninjawarriorpolska

Zobacz także:
Karolina Gilon: „Ninja Warrior Polska” to ogromne emocje
Druga edycja „Ninja Warrior Polska”. Co mówią zawodnicy?
Jak powstaje tor „Ninja Warrior Polska”? Zobacz wideo!
Piękne, odważne i silne. Oto kobiety „Ninja Warrior Polska”!