2020-05-27

Igor Herbut o #hot16challenge2 i solowym debiucie „Chrust”

Juror „The Four. Bitwa o sławę” w specjalnej rozmowie z POLSAT.PL. Muzyk zdecydował się na wydanie płyty w trakcie pandemii, co było sporym wyzwaniem. Pomimo tego, krążek odnosi pierwsze sukcesy. Igor Herbut opowiedział także o swoim udziale w najgorętszym muzycznym wyzwaniu w Polsce i niespodziewanie ujawnił, że jest fanem rapu!

- Zacznijmy od pana udziału w #hot16challenge2. Jak dowiedziałeś się pan o nominacji?
- Znałem tę akcję, bo po raz pierwszy wydarzyła się pięć lat temu. Dowiedziałem się o nominacji z filmu Pawła Domagały, nie spodziewałem się tego. Przyjąłem ją najpierw z lekką obawą, nawet napisałem na Instagramie do moich fanów czy wpada, czy warto spróbować czegoś nowego. Stworzenie normalnej piosenki byłoby czymś prostszym, ale chciałem sprawdzić, czy mi się uda.

- Jak wyglądała praca nad utworem?
- Zrobiłem na szybko taki pseudo-bit (śmiech). Wyszło całkiem nieźle. Powiedziałem, co miałem do powiedzenia szczerze. To akcja bardzo konkretna. Oby się fajnie roznosiło dalej.

- Czy trudno wykształconemu muzykowi przestawić się na nagrywanie rapu, który ma co prawda swój rytm, ale jest dużo bardziej surowy?
- Tak, ale to nie jest tak, że ja umiem rapować (śmiech). To dla mnie nowa rzecz. Jest wielu raperów, którzy technicznie są fantastyczni. To jest duża sztuka, przede wszystkim, żeby to nie było głupie w treści. Mam swoich idoli wśród raperów. To też jest muzyka, której słucham. W tej akcji skupiłem się na szczerości i przekazaniu swojej idei.

- Kogoś z raperów poleca pan szczególnie?
- Pozostawię to dla siebie. Nie chciałbym tego mocno zdradzać, bo to jest dość intymna rzecz. Łona jest świetnym raperem. Jest dobry technicznie. Lubię storytelling, ale lubię też na przykład tę upiorność Słonia. Jest jeszcze paru raperów, których lubię.

- Czy to zakończenie „kocham, pozdrawiam” ma również swój podtekst?
- Tak, to jak najbardziej nawiązanie do osoby, która jest taką legendą w świecie rapu.

- Pokazał się pan z zupełnie innej strony.
- Cieszę się, że wziąłem udziałem i spróbowałem. Nie zamierzam jednak wydawać drugiej płyty solowej z rapem (śmiech).

- No właśnie, rozmawiamy po premierze pana debiutanckiego albumu „Chrust”. Jak pandemia wpłynęła na wydanie płyty?
- Sytuacja jest trudna, ponieważ nie ma możliwości spotkania się z nowym słuchaczem. Człowiek nie jest w stanie zobaczyć okładki na półce w sklepie, zakochać się w niej. Wszystko przeniosło się do internetu, a to jest nowy kanał komunikacji w moim zawodowym życiu. Człowiek uczy się całe życie (śmiech). Ilość preorderów czy to, jak wiele się mówi o tej płycie, bardzo mnie zaskoczyła. Piąte miejsce na OLiS, nota bene za rapem (śmiech). Trudno z nim rywalizować. To teraz najbardziej popularny gatunek muzyczny.

- Wspominał pan przed premierą, że płyta jest bardzo intymna. Zazwyczaj przy takim określeniu myśli się tylko o tekstach, a mam wrażenie, że tutaj otworzył się pan również w strefie muzyki i produkcji.
- Jak najbardziej to jest dobry odbiór. Przede wszystkim ja lubię muzykę ilustracyjną, więc zależało mi na tym, żeby bez słów ta treść była słyszalna i była odbierana w taki sposób, że zamykasz oczy i widzisz tę krainę, do której ja chcę cię zabrać. Myślę, że to mi się udało. Jest kilka ciekawych elementów bez wokalu. Ta płyta miała być w ogóle instrumentalna, ale cieszę się, że jednak teksty do niej powstały. Podszedłem do tego wszechstronnie i bardzo różnorodnie. To może być ciekawa płyta do odbioru przez melomana czy słuchacza, który szuka czegoś więcej w muzyce.

- Już sam fakt, że piosenki są dłuższe niż pięć czy sześć minut, daje sygnał, że mamy do czynienia z czymś więcej niż nagranymi naprędce singlami do radia.
- Ta długość utworów sprawia, że radio tego nie zagra, chociaż bardzo dużo rozgłośni lokalnych podjęło rękawicę (śmiech). Cieszę się bardzo z tego powodu. Nie do końca jest to płyta dla komercyjnego radia, ale doceniają to w jakiś sposób.

- Na razie imprezy masowe są odwołane, trudno w tej sytuacji pytać o koncerty, ale czy myślał pan już nad trasą?
- Mam nadzieję, że wrócimy do tego. Nie mogę się doczekać koncertowania z tą płytą. Nie wiem jeszcze, czy w składzie zespołowym, czy solo. Zobaczymy. Na pewno wierzę, że wszyscy wyjdziemy z pandemii mądrzejsi.

- Czy Kuba Badach, pana kolega z programu „The Four. Bitwa o sławę”, przesłuchał już album do końca?
- Chyba nie. Powiedział, że zatrzymał się na trzecim utworze. Powiedział, że ta płyta jest za dobra, to bardzo miłe (śmiech). Na pewno jest angażująca. Jest trochę prawdy w tym, co mówi Kuba. Trzeba znaleźć na nią czas, dlatego cieszę się, że wzbudziła takie emocje.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Igor Herbut (@aigorek)

- Może właśnie dlatego będzie idealna na ten czas spędzany w domu z najbliższymi.
- Wierzę, że to akurat paradoksalnie jest pomocne w odbiorze tych nietypowych utworów.

- Czego by pan życzył widzom Polsatu w tym trudnym czasie?
- Życzę tego, żeby zechcieli sięgnąć po moją płytę (śmiech). Żeby sięgnęli do swoich serc, przypomnieli sobie o tym, co jest naprawdę ważne.

Rozmawiała Julia Borowczyk

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Igor Herbut (@aigorek)

Kolejne odcinki The Four. Bitwa o sławę wkrótce w Telewizji POLSAT.