2020-04-07

Okił Khamidov: „Na ratunek 112” pomaga ocalić życie

Producent serialu paradokumentalnego w specjalnej rozmowie z POLSAT.PL. Od jesieni 2016 roku „Na ratunek 112” uczy jak zachować się w śmiertelnie niebezpiecznych sytuacjach. Okił Khamidov opowiedział o przypadkach, w których produkcja pomogła uratować życie, uznaniu ze strony środowiska medycznego oraz zdradził, jak wyglądają kulisy pracy na planie.

- Osiem serii, prawie cztery lata. Jakie cechy powinien mieć dobry scenariusz serialu paradokumentalnego?
- W przypadku „Na ratunek 112” ważne, aby serial niósł wartości edukacyjne. A to jedyny serial wśród paradokumentów, który właśnie tym się wyróżnia. Konsultujemy scenariusze ze specjalistami. Współpracujemy z wrocławskim Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Stawiamy na to, aby dzięki każdemu odcinkowi widzowie czegoś się nauczyli. Wiemy o przypadkach, w których dzięki serialowi „Na ratunek 112” ludzie uratowali swoje albo czyjeś życie.

- Jakie to przypadki?
- Na przykład jedna z naszych producentek, która pracowała nad wszystkimi scenariuszami, miała poważny wypadek samochodowy. Tylko ona wiedziała, jak udzielić pierwszej pomocy pozostałym osobom, zanim przyjedzie karetka. Uratowała ich i siebie. Inny przykład: zadzwonił do nas jeden z widzów, który z serialu dowiedział się, że w każdym centrum handlowym jest miejsce, gdzie wisi defibrylator. Dzięki dołączonej do niego instrukcji mógł udzielić pomocy starszej osobie, która źle się poczuła. Co ciekawe, dowiedziałem się z badań, że bardzo lubią nas oglądać dzieci w wieku od ośmiu do dwunastu lat i już uczą się podstaw zachowania w trudnych sytuacjach. Na przykład syn mojego przyjaciela zna wiele odcinków, wie, jak się zachować, jak ratować. To była dla mnie niespodzianka. Jeśli więc chociaż jedno życie da się dzięki takiej produkcji uratować, to warto.

- A czy z samego środowiska medycznego mieli państwo jakieś sygnały, że serial jest doceniany?
- Dwukrotnie dostaliśmy podziękowania z Ministerstwa Zdrowia. Proponowano nam też pomoc w realizacji programu.

- Co tak fascynującego jest w tak trudnym miejscu pracy - dyspozytorni ratunkowej, że widzowie chcą tam zajrzeć?
- Ogólnie zauważyłem, że programy i seriale medyczne są popularne. Ludzie interesuje praca medyków.

- W jakim stopniu serial jest oparty na faktach?
- W pierwszych dwóch, trzech sezonach wszystkie scenariusze oparte były na faktach. Teraz my piszemy, inspirując się opowieściami różnych osób, historiami z internetu.

- A jak konkretnie przyszykowuje się ekipa do produkcji serialu? Zbiera historie operatorów 112, obserwuje ich pracę?
- Na początek my: producenci, główny scenarzysta i reżyser przez kilka dni byliśmy we Wrocławskim Centrum Powiadomienia Ratunkowego i obserwowaliśmy pracę, a szef tego centrum konsultował nam scenariusze. Przyznam szczerze, że pokazujemy procedury dyspozytorów w skróconej wersji, w tej realnej byłoby to dla widza za długie. Dla nas ważna jest sama akcja ratunkowa.

- Czy tak wyobrażał pan sobie pracę w centrum ratunkowym?
- Wygląda na dużo trudniejszą, niż pokazujemy. Ludzie tam pracujący są tak obciążeni liczbą tragedii, o których się dowiadują, że na miejscu jest psycholog, z którym mogą porozmawiać.

- Teraz mamy trudną sytuację przez epidemię, a oczy wszystkich zwrócone są na środowisko medyczne. Czy jak to wszystko minie, to będzie to dla pana inspiracja do stworzenia nowego paradokumentu?
- Kiedy to wszystko się skończy, a mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, będzie czas na to, żeby pokazać pracę ludzi „z pierwszej linii frontu”. Na pewno zrobimy jeden odcinek - już zleciłem - w którym pokażemy fajną edukacyjną historię o tym, jak koronawirusa unikać, a co robić, kiedy już zachorowaliśmy.

- Ile trwa praca nad takim jednym odcinkiem?
- Od A do Z? To zależy. Scenariusze czasem pisze się w jeden dzień, a czasem przez tydzień. To zależy od tematu, konsultacji, poprawek specjalistów. Przygotowanie trwa dwa tygodnie. A potem dwa dni zdjęciowe. Uwzględniając montaż, cały proces trwa około czterech tygodni.

- A jak duża ekipa jest potrzebna?
- To są dwie ekipy, bo jedna nie dałaby rady. Na każdą z nich składa się ekipa scenariuszowa, która wyszukuje tematy i pisze, potem przygotowanie w biurze, ekipa plenerowa i postprodukcja. Sporo osób.

- Przez tyle lat pracy tak dużej liczby ludzi na pewno zdarzyła się na planie jakaś zaskakująca historia.
- Tak, Była taka historia. Pacjent ze szpitala przy ulicy Fieldorfa, leżąc na sali chorych, oglądał telewizję, w której akurat emitowany był program „Na ratunek 112”. W pewnym momencie do sali chorych weszli ratownicy, którzy zagrali w tym właśnie odcinku. Pacjent, widząc ich, krzyknął: Nie wierzę, to się dzieje naprawdę.

Rozmawiała Anna Janicka

Na ratunek 112 od poniedziałku do piątku o godz. 16:30 w Telewizji POLSAT.