2019-05-26

Łukasz Nowicki o serialu „Domowe rozgrywki”

Aktor w rozmowie z POLSAT.PL opowiada, czy trudno jest grać samego siebie. Jak wygląda praca na planie? Co sądzi o aktorach, którzy występują w głównych rolach? Czy jego zdaniem „Domowe rozgrywki” to serial dla każdego?

- Panie Łukaszu, czy da się w ogóle zagrać samego siebie?
- Da się, ale znacznie milej byłoby stać się Alem Pacino albo Robertem DeNiro. Zakładam, że wtedy to byłaby prawdziwa przyjemność. Granie Łukasza Nowickiego jest średnio przyjemne (śmiech).

- Ale czy to nie jest tak, że grając Łukasza Nowickiego, może pan grać jak chce?
- Trochę tak, choć w tym miniserialu gram rolę epizodyczną i biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, uważam, że słowo „grać” jest nieco na wyrost. Powiedzmy, że ja się pojawiam się w „Domowych rozgrywkach”. Ale mam nadzieję, że widzowie się ucieszą, gdy zobaczą mnie w tej produkcji. Tym bardziej, że to pierwszy raz, gdy pojawiam się w serialu nie jako wymyślona postać, a jako Łukasz Nowicki. To ciekawe wyzwanie, chociaż przyznam, że wolę kontakt z publicznością na żywo, na przykład w teatrze, w którym gram sporo spektakli miesięcznie.

- Jak wyglądała praca na planie? Jak od strony technicznej wyglądało granie samego siebie?
- Przyznam, że dosyć nieswojo się czułem, gdy reżyser mówił, żebym zagrał nieco inaczej. Wtedy się z nim spierałem, jak powinien odegrać daną scenę Łukasz Nowicki (śmiech). A naprawdę było tak, jak na większości planów - pełne skupienie, przygotowanie, profesjonalizm. Niemniej jednak zaskakujące było to, gdy widziałem w scenariuszu swoje nazwisko - tego jeszcze nie doświadczyłem.

- Pana rola jest w pewnym sensie istotna.
- Można tak powiedzieć, bo to wokół mojej postaci dzieje się szereg ciekawych wydarzeń. Od kiedy Łukasz Nowicki wprowadza się do kamienicy, jego obecność prowokuje główną bohaterkę do pewnych zachowań. Ale nie mogę zdradzić do jakich.

- A czy w prawdziwym życiu też prowokuje pan sąsiadów do pewnych zachowań?
- Raczej nie, chociaż wybierając taki zawód, jaki wykonuję, liczyłem się z tym, że będę rozpoznawalny. W wielu przypadkach są to sytuacje, w których się uśmiecham, bo to miłe doświadczenia. Ale czasami czuję, że między mną a osobami na ulicy skraca się dystans. To taki trochę znak czasów. Staram się przyzwyczaić, ale nie jest łatwo.

- Wracając do serialu, czy „Domowe rozgrywki” są produkcją dla każdego?
- Tak, to serial dla wszystkich, bo opowiada historię o prawdziwej rodzinie. Mama jest księgową, tata z kolei mechanikiem samochodowym, który jest zagorzałym kibicem piłki nożnej, czyli jak większość mężczyzn w naszym kraju. Wychowują dwa szkraby pełne pomysłów - powiedziałbym szalonych pomysłów, jak to w życiu. Pełno w tym serialu typowych, bliskich nam sytuacji domowych, a to się zawsze fajnie ogląda.

- Jak przebiegała współpraca z pozostałymi aktorami?
- Wszyscy byli bardzo dobrze przygotowani. Uważam, że serial został świetnie obsadzony - Barbara Wypych i Jakub Wieczorek są utalentowanymi, zabawnymi ludźmi. To nie są gwiazdy z pierwszych stron gazet, tylko dobrzy aktorzy. A to mi się najbardziej podoba. Widząc niektóre sceny z ich udziałem, mogę śmiało powiedzieć, że były szalenie śmieszne i warto je zobaczyć na małym ekranie.

„Domowe rozgrywki” w niedzielę o godz. 18:40 w Telewizji POLSAT.