2018-09-16

Weselny „Kabaret na żywo według Paranienormalnych”

Najlepsi polscy satyrycy pokazali, jak zabawne może być „Wielkie polskie wesele”. Gospodarze programu zaprosili widzów na ślub stulecia, po którym nie mogło zabraknąć znakomitej zabawy. Wspólnie z Paranienormalnymi wzięli w niej udział: Kabaret Moralnego Niepokoju, Robert Korólczyk z Kabaretu Młodych Panów, Kabaret Zachodni i niezastąpiony wodzirej - Michał Wójcik z Ani Mru-Mru. W role państwa młodych wcielili się Tamara Arciuch i Antek Smykiewicz. Matkę panny młodej zagrała Agnieszka „Marylka” Litwin z formacji Jurki, a świadkami zostali Ewa Błachnio i Łukasz Kaczmarczyk, czyli Kabaret Para Numer Dwa.

Prawdziwa impreza zaczyna się - rzecz jasna - w rytm przeboju „Mamma Mia!” zespołu Abba. Tyle że była to polska wersja tego hitu, nieco bardziej dostosowana do naszych realiów. Cała prawda o polskim weselu w jednej piosence!

A gdy tylko muzyczny wstęp dobiegł końca, na scenie pojawił się „wedding planner” z prawdziwego zdarzenia. Dodajmy od razu - dla jasności - że „wedding planner” to funkcja, a nie imię i nazwisko delikwenta…

Mistrz planowania wesel poprzedził opowieść mistrza od… „Rozwodu”. Robert Korólczyk podzielił się kilkoma refleksjami na ten temat. Przede wszystkim wyjaśnił, dlaczego ślub za drugim razem jest lepszy i łatwiejszy. „Bo za pierwszym razem to straszne nerwy. A za drugim razem człowiek jest uśmiechnięty i wyluzowany, bo już wie, że to się da odkręcić” - stwierdził. Wyjaśnił też, jak na podstawie rozmowy telefonicznej określić staż małżeństwa oraz wyjawił, jak wygląda para idealna. Według niego to taka, która dzieli się wszystkim. Nawet… zębami!

Paranienormalni wyjaśnili natomiast, jak należy dbać o związek małżeński, by kwitł mimo upływu lat. Od czasu do czasu należy się zdecydować na odrobinę romantyzmu, jak choćby kolacja przy świecach… od „Wartburga”.

W jakim słowie można popełnić najwięcej błędów? W słowie „tak” wypowiadanym podczas ślubu. Liczne dowody zaprezentowali Agnieszka Litwin i Mikołaj Cieślak z „Kabaretu Moralnego Niepokoju”.

Na scenie do pana młodego (Antek Smykiewicz) wreszcie dołączyła panna młoda (Tamara Arciuch). Kierowca rajdowca to nie lada kandydatka na żonę. Organizatorom wesela niewątpliwie trudno będzie sprostać jej wymaganiom…

Para Numer Dwa „W szale zakupów”. I wbrew pozorom to nie żona kupowała. Bo małżeństwo wybrało się na zakupy do działu remontowo-ogrodowego, w którym promocji było bez liku. Ale nie ma co się dziwić - kto by się nie skusił na młotowiertarkę, elektronicznego judasza czy przede wszystkim gąsior do wina w rozmiarze XXL?

Jak reagują rodzice, gdy ich dziecko opuszcza dom? Ojciec potrafi się ucieszyć szczęściem syna. Ale matka z syndromem opuszczonego gniazda potrzebuje „Grabii”, by poprawić sobie humor!

Tymczasem Kabaret Moralnego Niepokoju zastanawia się nad imieniem dla dziecka. Okazało się bowiem, że jeden z jego członków wreszcie „zrobił coś, co ma ręce i nogi”. Tylko weź tu wymyśl właściwe imię, kiedy każde prowokuje głupie skojarzenia. Teofil jak pedofil, a Denis jak… z tego od razu lepiej się wycofać. Może lepiej skupmy się na tym, że przy okazji można było poznać niezwykłą historię kotleta, który spadł z balkonu.

Damian Kubik w monologu „Antoni Gorgoń-Grucha” pokazał, na czym polega wręczanie wyborcom tak zwanej przedwyborczej kiełbasy. W niehandlową niedzielę rozdawał chleb! I obiecał zlikwidować wszystkie kolejki! Czy samo to nie wystarczy, by w ciemno oddać na niego swój głos? A jeśli ktoś ma dość polityki i woli sztukę, to Damian w błyskotliwy sposób wyjaśnił też geniusz polskich tekściarzy odpowiedzialnych za słowa piosenek nuconych przez tłumy. Zaiste kryje się w nich wiele mądrości!

Kabaret Zachodni przybliżył w swoim stylu jedno z wydarzeń, na które niedługo po ślubie wszyscy zaczynają oczekiwać - „Poród”! A zanim do tego wiekopomnego wydarzenia dojdzie, warto dokształcić się w szkole rodzenia. Tyle że tym razem zamiast instruktorki zajęcia poprowadził jej mąż, który zaprezentował kilka arcyciekawych przykładów sytuacji przedporodowych…

Paranienormalni i ich goście - mimo wszelkich trudności - doprowadzili wreszcie do „Ślubu”. I była to uroczystość, jakiej ani państwo młodzi, ani ich rodziny z pewnością nie zapomną. Nigdy! Można bowiem powiedzieć, że niemy ksiądz przygotował dla młodej pary intrygujące weselne kalambury… A do akcji wkroczyła nawet policja! Takie wesela pamięta się do końca życia!

A imprezę zamknęła optymistyczna piosenka pana młodego (Antek Smykiewicz) i The Jobers „Pomimo burz”. Trzeba przyznać, że mimo licznych przeciwności niektórym małżeństwom udaje się jednak trwać - i to długo i szczęśliwie. A jeśli to się nie udaje, to chociaż - jak już wiemy dzięki Paranienormalnym i ich gościom - bywa śmiesznie!

Zobacz także:
Wystartował „Kabaret na żywo według Paranienormalnych”!
„Kabaret na Żywo”: Smile na koniec mówi „To Ci tłumaczę”
Reklamowy „Kabaret na Żywo”, czyli... „Brawo My!”
„Majówka stulecia” w „Kabarecie na Żywo”
„Narodowa Komisja ds. Komisji” w „Kabarecie na Żywo”