2017-03-08

W czwartym odcinku „Idola” odkryliśmy...

Co tydzień w programie dzieje się coś bardzo zaskakującego! Co tym razem? Którzy uczestnicy wzbudzili wielkie poruszenie wśród jurorów? Poszukiwana jest przecież nowa muzyczna gwiazda, obok której nie powinno się przejść obojętnie.

Jako pierwsza przed jury stanęła 16-letnia Martyna Kasprzycka z Zakopanego. - Wujek tam pójdzie i zrobi porządek - ostrzegał Maciej Rock przed wejściem na salę przesłuchań, gdyby coś poszło nie tak. Co zaprezentowała młoda kandydatka na gwiazdę? - Moją pasją jest folklor, podhalański, ale też ze Słowacji i Węgier - wskazała. Ostatecznie zaprezentowała dwa utwory… - Droga na Giewont była wyśmienita, a to było beznadziejne - podsumowała Elżbieta Zapendowska dwa wykonania. - Ona jest bardzo zdolna, ale durna, bo w tym wieku się jest durnym - dodała. Ostatecznie wszyscy byli zdania, że warto sprawdzić ją w kolejnym etapie.

A tak Martynka zaśpiewała po góralsku razem z Ewą Farną, hej!

Lolita Maliavska, czyli po prostu Lola, pochodząca z Winnicy na Ukrainie, zanim pokazała swój kunszt wokalny postanowiła jurorów trochę zagadać, po polsku z dźwięcznym akcentem ukraińskim. Czy jej sposób na oczarowanie gremium znalazł uznanie? - Jesteś uroczą kolorową dziewczyną. Wszystko robisz świetnie oprócz śpiewania - podsumowała jej występ największa specjalistka od emisji głosu w Polsce. - Na tym życie się nie kończy - powiedziała po występie Lola i zadeklarowała, że będzie śpiewać dalej.

- Jak dobrze ci pójdzie, to będziesz puszczał swoje piosenki w radiu - odkrył niecne plany kolejnego uczestnika Wojtek Łuszczykiewicz. Dawid Wajda, 24-letni prezenter z krakowskiego radia, postanowił zaprezentować swój głos w nieco inny sposób, niż zazwyczaj robi to w pracy. - Co mnie skłoniło? To, że w różnych talent show widziałem występy osób, od których zrobiłbym to lepiej - wskazał. Czy porwał jury swoim „wykonem”? - Fotel mi się unosił - zaznaczyła pani Ela. - Nie masz takiego flow, które ja lubię. Śpiewasz matematycznie, ale kawał głosu jest - dodała Ewa Farna. - Za bardzo kwadratowe - dorzucił Janusz Panasewicz. Wynik? Najpierw 2:2, a po negocjacjach... 1:3.

Julita Trautsolt z Warszawy przed wejściem na salę przesłuchań dowiedziała się, że jury jest głodne, więc może być złe. - To nie są normalni ludzie - w swoim stylu motywował Maciej Rock. Nie musiał, bo świat dźwięków to dla niej coś bardzo ważnego. - Śpiewanie i muzyka to taki wielki kosz, w który można włożyć bardzo dużo rzeczy. Dużo potrafi dać. Na stan smutku, chęć wyżycia się - opowiadała. Jaki nastrój miała po występie? - Nie wiem czy to co w tobie drzemie, potrafisz wyrazić - zastanawiał się Janusz Panasewicz. Jury miało problem, ale po długim namyśle to właśnie głos wokalisty Lady Pank przechylił szalę na jej korzyść!

- Gdybym był idolem, to zostałbym piosenkarzem solowym i nade wszystko marzyłbym, żeby teledyski w moim wykonaniu były kręcone w tramwajach - przedstawił się Łukasz Łykowski, który fascynuje się transportem i studiuje na politechnice. Po występie zebrał wielkie brawa, a „Panas” obiecał, że opowie o nim Robertowi Gawlińskiemu. To właśnie jego utwór „Na zawsze i na wieczność” ostatecznie pogrążył kandydata… Wojtek Łuszczykiewicz nie miał za to wątpliwości, że taki występ musi się kliknąć w Internecie!

- Doszły mnie słuchy, że Ty medytujesz przed występem - zapytał Kamil Baleja z RMF FM kolejnego kandydata. - Moja medytacja polega na wyciszeniu i oczyszczeniu się - potwierdził Filip Moniuszko z Konina. - Jestem zestresowany przed występem, ale gdyby nie medytacja to już bym popuścił w majtki - dodał. Czy było się czego obawiać? - Filip nie okazał się zwyczajnym świrem, tylko świrem, który sobie radzi - z uznaniem wypowiedział się wokalista grupy Video. - A tego szukamy - dodał frontman Lady Pank. Jurorzy nie byliby jednak sobą, gdyby nie „wkręcili” uczestnika swoim głosowaniem.

- Nic o tobie nie wiemy - na wejściu usłyszał Radek Rejsel ze Szczecina. I rzeczywiście, w ankietach jurorskich pusto. Nadrabiamy: skończył Akademię Sztuk Pięknych, kierunek wzornictwo i założył studio projektowe, śpiewa w zespole muzycznym i podkreśla, że na scenie czuje się spełniony. - Mam taką obawę, że nie jestem zbyt dobry, żeby wziąć udział w profesjonalnym wyścigu głosów - zaznaczył. Czy występ w programie zbliżył go jeszcze bardziej do wymarzonego stylu życia? Pstryk, pstryk, pstryk, pstryk! Jest dalej!

Kolejna uczestniczka to aktorka. Grała w kilku znanych serialach, ale chce śpiewać. - Mam nadzieję, że podjęłam właściwą decyzję - zastanawiała się przed występem Magdalena Pociecha z Warszawy, która postanowiła przede wszystkim… pocieszyć jury. - Ja lubię ładne rzeczy. Ja lubię pocztówkę z gór, ja lubię Janusza w skórach, ja lubię swoje odbicie w lustrze i to było ładne - nie miał wątpliwości Wojtek Łuszczykiewicz. - Masz słuch bardzo dobry i coś w tobie jest fantastycznego - słowa pani Eli jasno wskazywały na werdykt. Cztery razy tak!

21-letni Krzysztof Łączak przygotował piosenkę Izabeli Trojanowskiej „Wszystko czego dziś chcę”. - Och, cudownie! - Elżbieta Zapendowska nie mogła się doczekać. Już po pierwszych dźwiękach i ruchach scenicznych z fotela zerwała się Ewa Farna, która postanowiła poruszać się razem z uczestnikiem. - Nie, to jest za dobre - zachwycała się pani Ela. - Nawet nie wiesz, jak na ciebie czekaliśmy - dodał Wojtek Łuszczykiewicz. - I ta ręka na przeponie. Jak się od tego zaczyna, to wszystkie estrady już stoją otworem - podsumował „Panas”. Po prostu hit! To trzeba zobaczyć!

- Był taki kolega, mój sąsiad, który usłyszał jak śpiewam i powiedział, że go zmiażdżyłam - zapowiedziała swój występ Natalia Krzysztofik z Rzeszowa. Czy utwór Agnieszki Chylińskiej „Kocham cię, ale cię nie lubię” wywołał podobną reakcję? Jury było zgodne, że sporo w nim podobieństwa do oryginału i zaproponowało test drugiej piosenki. „Million Reasons” Lady Gagi dało wynik 3:1 na tak! - Jest odważna - wskazał Janusz Panasewicz. - Z pazurem! - podsumowała Ewa Farna występ studentki bezpieczeństwa wewnętrznego.

Kolejna uczestniczka nie kryła się ze swoimi muzycznymi fascynacjami - Nie chcę wyjść na psychofankę, ale jest dla mnie dużą częścią życia - tak Kaja Zmysłowska mówiła o Ewie Farnej, a wielka naszywka z napisem „I love Ewa Farna” na różowej kurtce oraz tatuaż na przedramieniu z cytatem z artystki tylko to potwierdziły. - Zaczęłam śpiewać dzięki Ewie i otworzyłam się chyba bardziej na świat - dodała. - Było zmysłowo - oceniła występ jej idolka. Na te słowa Kaja chyba najbardziej czekała. Nikt nie był na „nie”!

19-letni Patryk Jaszek z Wykosowa jest studentem germanistyki i szczerze się przyznaje, że choć trochę śpiewał na rożnych scenach ośrodków kultury, to nigdy nie dostał za to żadnej nagrody. Dobrze jednak wiedział po co przyszedł do programu. „Mój jest ten kawałek podłogi” miał mu wskazać miejsce wśród kandydatów na idola. - Mnie przekonałeś. Uważam, że to tak właśnie trzeba zaśpiewać - wypowiedziała się pani Ela. Reszta była zgodna, że „sympatyczny chłopak z siłą przebicia” może pokazać jeszcze coś ciekawego w kolejnym etapie.

- Ludzie odbierają mnie jako osobę pozytywną, pełną energii i entuzjazmu - przedstawiła się Justyna Stępień z Kluczborka, która obecnie mieszka w Anglii, gdzie oczywiście często śpiewa, ale także gra na bębnach. - Wojtek? Jesteśmy z tej samej planety. Moja krew! - przekonywała o bliskości charakterów z jurorem. - Dobry człowiek dzieli się z innymi tym, co ma - nie zawiódł jej oczekiwań lider grupy Video, przyznając swoje „tak” po występie. - Masz pomysł na siebie i to jest strasznie ważne - podkreśliła Ewa Farna. Jury było zgodne, więc czekamy na więcej.

Paweł Sznajder z Sieniawy Żarskiej studiuje we Wrocławiu finanse i rachunkowość. - To bardzo sexy kierunek - zaznaczył Wojtek Łuszczykiewicz. - Może zostanę księgowym albo coś takiego… No nudne trochę… Dlatego przyszedłem do „Idola” i może coś innego się uda - rozważał uczestnik. Czy może mieć nadzieję na karierę? Co o jego śpiewie powiedziało jury? - Troszkę jak rozdeptana żaba - nie hamowała się w ocenie Elżbieta Zapendowska. Czy to wszystko przez te ozdobniki, o których mówiła Ewa Farna? - Może zaschło mi w gardle - zastanawiał się Paweł. Niestety… Na taką drogę kariery nie może chyba już liczyć.

Następny występ był podwójny. Dosłownie. Bliźniaczki Katarzyna i Ewa Goławskie z Jaworzna miały nawet przygotowane swoje hasło: Co dwie idolki, to nie jedna! - Nigdy się nie rozdzielałyśmy - podkreśliły, decydując się oczywiście na wspólny „wykon”. - Chłopaków macie osobnych, mam nadzieję - spytał Maciej Rock. Jury knuło, jak tu dodać dramaturgii, rozdzielając siostry, ale decyzja była dla nich korzystna.

- Myślę, że to jest idealny program dla takich ludzi jak ja - wskazał 28-letni Marcin Januszkiewicz z Piotrkowa Trybunalskiego. - Telewizja rządzi się swoimi prawami. Trzeba mieć mocny prawy sierpowy - zagrzewał się do wokalnej walki. - Prawdziwy dzik w „Idolu” - Maciej Rock także czuł tę energię. - Aktor, z Warszawy, sympatyczny, kamera cię lubi, do tego potrafi śpiewać - wymieniła atuty Ewa Farna. - Mało tego, że jesteś zdolny, to już dużo umiesz. Jesteś fajny i dasz się lubić - rozpływała się w zachwytach Elżbieta Zapendowska. Tak, tak, tak, tak!

Ostatnia w czwartym odcinku zaprezentowała się 16-letnia Julia Bartoszek z Odolionu koło Ciechocinka, wicemistrzyni Polski w mma. - Jesteś muzykalna i śpiewasz bardzo czyściutko. Bardzo dobrze rokujesz na przyszłość, ale na razie jest za wcześnie - stwierdziła po pierwszym utworze panie Ela. Druga szansa? Proszę bardzo. - Chciała udowodnić, że ma mocniejszy głos niż mówię i udowodniła - oceniła po kolejnej zaśpiewanej piosence. Wojtek Łuszczykiewicz wiercił się w fotelu, bo chciał koniecznie usłyszeć deklarację mamy młodej uczestniczki, że jej córka da sobie radę w szołbiznesie. - Trzeba pomóc spełnić jej marzenia - powiedziała zaproszona przed jury, ściskając Julię za rękę. Jury zaryzykowało! Były łzy i emocje. Kolejne już za tydzień!

Cały odcinek dostępny w IPLA.TV.

Idol” w każdą środę o godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.