„Polski Książę” walczył w ojczyźnie po raz pierwszy od dwunastu lat. Po udanym debiucie w zawodowym boksie w 2006 roku przeniósł się do USA, gdzie budował swój rekord w wadze półciężkiej, większość pojedynków tocząc w Chicago. Od starcia w Warszawie rozpoczął kolejny rozdział kariery, już w nowym limicie wagowym.
Docelowo będzie to waga junior ciężka, ale podczas Warsaw Boxing Night na prośbę Ismaila Sillakha ustalono limit umowny do 87,5 kg. Kolejni przeciwnicy z pewnością podniosą Polakowi poprzeczkę znacznie wyżej. - Pierwsza piętnastka kategorii cruiser to bardzo mocni rywale. Ale ja na razie skupiam się tylko na najbliższym. Muszę wyjść, pokazać dobry boks, pokonać go, a potem udać się na zasłużone wakacje - mówił przed stołeczną galą nasz zawodnik.
Jak oceniał swój potencjał? - Trzy tygodnie w Polsce dały mi świetną aklimatyzację. Czuję się mocny i gotowy. Przygotowania oceniam na plus. Moim zdaniem, forma życia! - deklarował Andrzej Fonfara w rozmowie z Polsat Sport. - Jest we mnie ekstra motywacja, żeby walczyć na Torwarze. Nie mogę się doczekać, kiedy wejdę do ringu - dodał. Nic dziwnego. Od dawna znane są jego związki z Legią Warszawa, a kibice doskonale wiedzą także o przyjaźni z bramkarzem Arturem Borucem. Mógł liczyć na entuzjastyczny doping i duże wsparcie. Dało się to odczuć.
W drugim narożniku stanął 33-letni były amatorski wicemistrz świata w wadze średniej i wicemistrz Europy w wadze półciężkiej, który zawodowo walczy od 2008 roku. Dla niego starcie z Andrzejem Fonfarą było o „być albo nie być”. - Czeka nas na pewno twarda walka. Wiem, że muszę być sprytny - zapowiadał Ismail Sillakh, którego strategia polegała m.in. na częstych zmianach pozycji, czym chciał wybijać z rytmu Polaka i szukać w tym szansy dla siebie.
Rok temu sposób na niego znalazł Mateusz Masternak, który wygrał na punkty w gdańskiej Ergo Arenie. Potem złą passę podtrzymał Rosjanin Aleksiej Papin, kończąc starcie nokautem. - To nie jest dla mnie najlepszy czas, ale to ja zdecyduję, kiedy powiedzieć „stop” - podkreślał Ismail Sillakh. - Bardzo lubię Polskę, czuję się tu jak w domu, bo wychowywałem się na Ukrainie. Jeśli pokonam Andrzeja w sobotę, to może wrócę tu na rewanż - dodał pięściarz, którego ojciec pochodzi z Sierra Leone, a matka jest Ukrainką z Mariupola. Podczas Warsaw Boxing Night nie poprawił swojej sytuacji...
To nie był jednak łatwy pojedynek dla Andrzeja Fonfary. Co prawda zaczął bardzo mocno i nawet posłał rywala na deski, ale z każdą kolejną rundą tracił pewność siebie. Także z powodu krwawiącego rozcięcia na czole po przypadkowym zderzeniu głowami. Dodatkowo zbyt wiele ciosów prostych przechodziło przez gardę Polaka i studziło jego zapał. W szóstej rundzie „Polski Książę” nie był już tak pasywny, ruszył do ataku i serią ciosów zmusił sędziego do przerwania walki!
Co teraz z Andrzejem Fonfarą? - Nie wybiegam w przyszłość - odpowiadał pytany o najbliższe plany i kolejne walki w nowej kategorii wagowej. - Może jeszcze raz Polska, a może USA, gdzie w Chicago także mam rzesze kibiców - wskazał. Przekonamy się wkrótce.