2018-04-05

Tomasz Florkiewicz: Rodaków można spotkać wszędzie

Prowadzący program „Polacy w świecie” specjalnie dla POLSAT.PL. Tomasz Florkiewicz razem z Anetą Kołodziejską sprawdzają, jak żyje się rodakom poza granicami Polski. Czym go zaskakują? Jak sobie radzą w egzotycznych krajach? Dokąd jeszcze chciałby dotrzeć razem z kamerą Polsat Play?

- Jakie kraje odwiedzili państwo w ostatnim sezonie programu?
- Udało mi się polecieć jesienią do Rosji i do Grecji. Bohater spotkany na Peloponezie nurkował w morzu, było naprawdę ciepło i słonecznie. Tydzień później w Moskwie padał śnieg, panował mróz. To dużo mówi o rozpiętości temperatur i aurze na jednym kontynencie.

- Z jakimi ludźmi się spotykacie?
- Produkcja pokazuje konkretnych ludzi - bohaterów, którzy są odważni i wybrali sobie miejsce do życia poza ojczyzną. Często nie ograniczają się do jednego kraju. Pewien mężczyzna od kilku lat mieszka w Szwajcarii, wcześniej żył w Australii i Irlandii. Jeśli chodzi o staż za granicami Polski, to wśród bohaterów programu jest on zróżnicowany. Zdarza się, że przedstawiamy kogoś, kto wyprowadził się kilka miesięcy temu, ale są też osoby, które większość życia spędziły poza Polską. Mieliśmy bohatera we Włoszech, który opuścił kraj jako dziesięciolatek; inżynier mieszkający na Antypodach uciekł z Polski w czasach PRL-u. Bywa naprawdę różnie.

- Czym najczęściej parają się bohaterowie programu?
- Są to wszelkie profesje. Od hydraulika po wysokiej klasy inżyniera. Bardzo często Polacy przedstawiani w naszej produkcji zmieniają zawody. Nad Wisłą byli kimś innym niż są teraz.

Konkurs Disneyland - Polsat.pl

- Łakną kontaktu z polskością czy lepiej czują się zagranicą?
- Każdy przypadek jest inny. Tęsknota za Polską zależy od indywidualnych kwestii. Natomiast wspólną cechą dla młodszego pokolenia jest to, że łatwo się integrują ze społecznościami, w których żyją. Są przekonani, że trzeba przyjąć zasady obowiązujące w kraju, do którego się udają. Zauważyłem, że szybko nawiązują kontakty z ludźmi z całego świata, choć mają także znajomych wśród rodaków.

- Udaje im się zdobyć akceptację lokalnych środowisk?
- Oczywiście, dowodem na to są choćby liczne mieszane małżeństwa.

- Która z przedstawianych w „Polakach w świecie” postaci wywarła na panu największe wrażenie?
- Bohater spotkany w Amsterdamie. Człowiek, który nie miał już niczego w Polsce. Sprzedał komputer i kupił bilet do Holandii. Pierwsze trzy noce spędził na ławce w parku. Ostatecznie zajął się transportem rikszami rowerowymi, wygrał przetarg, a jego przedsiębiorstwo zaczęło się szybko rozwijać. To był spektakularny sukces. Duże wrażenie wywarły na mnie także osoby, które decydują się wyjechać do miejsc na pierwszy rzut oka trudnych do życia i odpychających. W Indiach mieliśmy okazję poznać bohatera, który pojechał do Delhi, aby spełnić marzenia związane z indyjskimi tańcami. Poleciał tam, żeby doskonalić się w tej sztuce. Patrzył na rzeczywistość przez różowe okulary, czuł się szczęśliwy, był bardzo optymistycznie nastawiony do otaczających go realiów, które diametralnie różnią się od tych, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni w Europie.

- Jakie miejsca chciałby pan jeszcze odwiedzić wspólnie z programem „Polacy w świecie”?
- W obrębie naszego kontynentu jest to Islandia. Marzeniem ekipy jest porozmawiać z Polakami na Alasce, połączyć to ze spotkaniami na zachodnim brzegu USA i Kanady. Szukamy naszych rodaków wszędzie, także w bardzo odległych i egzotycznych miejscach.

Rozmawiał Michał Pogodowski

„Polacy w świecie” w sobotę o godz. 22:00 w Polsat Play.

Zobacz także:
Narciarska pasja Andrzeja Bachledy w Polsat Play
Adam Tański: Pokazujemy prawdziwe wędkarstwo
Bogusław Wołoszański specjalnie dla POLSAT.PL