2018-01-13

Agnieszka Wielgosz specjalnie dla POLSAT.PL

0

Jaka jest naprawdę Malwina z „Pierwszej miłości”? W serialu i prywatnie. Aktorka wyjaśniła dlaczego nie warto przejmować się datą urodzenia i opowiedziała o swoich planach na najbliższy czas. Kiedy Agnieszka Wielgosz nie odpuszcza i w jakich sytuacjach ma rozdarte serce?

- Czym zajmuje się pani obecnie?
- Gram i w teatrze i w serialu, więc nie narzekam na nudę. Obecnie dni upływają mi między innymi na zdjęciach do „Pierwszej miłości”. Na wiosnę ruszam w trasę z prywatnym spektaklem objazdowym, więc szykuje się intensywny czas i życie na walizkach. Planuję również reaktywację mojej fundacji „Art a la Carte”, która docelowo ma tworzyć spektakle teatralne i wspomagać młodych twórców. To bardzo wymagające i angażujące zajęcie, dlatego czekam na odpowiedni moment, aby móc zrobić to jak należy. Planujemy także stworzyć stand-up na granicy kabaretu, w którym pojawią się utwory wokalne. Jesteśmy na etapie burzy mózgów i pracy nad projektem.

- Jak czuje się pani jako wokalistka?
- Do śpiewania cały czas i wracam i je porzucam, bo myślę sobie, że jest przecież tylu utalentowanych aktorów, którzy być może robią to lepiej niż ja, że to nie ma sensu. Wtedy słyszę głos z tyłu głowy i podszepty znajomych „nie odpuszczaj, bo warto!”. Wcześniej zdarzało mi się owszem brać udział w spektaklach muzycznych, choćby w krakowskim Teatrze Bagatela czy Teatrze Rampa, nie miałam jednak własnego recitalu. Trzeba się rozwijać i pracować nad sobą, dlatego mam zamiar ponownie wziąć na warsztat swój wokal.

- Przed panią mnóstwo projektów. A co z czasem wolnym?
- Staram się znajdować czas dla siebie, a przede wszystkim dla córki, która mnie jeszcze bardzo potrzebuje. Ma dopiero jedenaście lat, więc wciąż wymaga dużej uwagi i kontaktu z mamą, a ja staram się jak mogę jej to zapewnić. Nie jest łatwo, bo praca aktora ma to do siebie, że często opuszcza się rodzinny dom. To momenty, które najbardziej rozdzierają moje serce, ale taki wybrałam sobie zawód. Syn jest już dorosły, mieszka i studiuje w Krakowie, więc jest samodzielny.

- Znana jest pani z walki przeciwko dyskryminacji kobiet ze względu na wiek. Czy widzi pani w tym temacie zmianę na lepsze?
- Niestety nie widzę żadnej zmiany na lepsze i myślę, że jeszcze długo nie zobaczę. Wciąż na każdym kroku spotykam się z dyskryminacją ze względu na wiek, szczególnie w branży filmowej. To bardzo duży problem. Kobiety są teraz zadbane i przez długie lata wyglądają świetnie. Często dopiero w wieku czterdziestu lat, kiedy ich dzieci są już dorosłe, zdają sobie sprawę ze swoich możliwości i atutów. U nas w Polsce bardzo dużą wagę przywiązuje się jednak do daty urodzenia i proszę zauważyć, zawsze się ją spisuje. Według mnie to bez sensu. Wiele ról przechodzi nam kobietom obok nosa, tylko dlatego, że przekroczyłyśmy jakiś pułap wiekowy. Jeżeli ktoś dobrze wygląda, jest zadbany i ma odpowiednie umiejętności, to data urodzenia nie powinna mieć znaczenia!

- Jak ten problem wygląda w praktyce?
- Nie mam zaufania do reżyserek castingowych, bo to głównie za ich sprawą nie jesteśmy dopuszczane do głównych eliminacji do danej roli. Mimo, że wiele z nas wygląda na dużo młodsze, niż jest w rzeczywistości, to skreśla się nas ze względu na datę urodzenia. Nie mamy nawet możliwości zaprezentowania siebie i swojego talentu. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji, w których wiek decyduje o wszystkim. Do roli proponowane są konkretne osoby, a o reszcie być może lepszych kandydatów, reżyser nie ma szansy się nawet dowiedzieć. W Stanach jest zupełnie inaczej. Tam wyznacza się bardziej liberalne ramy wiekowe. W Polsce mamy paradoks - nie mogę grać ani młodszych postaci, bo skreśla mnie data urodzenia, ani w swoim wieku, bo wyglądam na młodszą.

- Na szczęście z takimi kłopotami nie musi zmagać się pani serialowa postać - Malwina z „Pierwszej miłości”, której cechy większość widzów przypisuje również pani.
- Nie jestem taka jak Malwina, ale bardzo bym chciała. Można się od niej wiele nauczyć. Jestem bardzo odważna na scenie i planie zdjęciowym, bo mogę schować się za swoją postacią. W codziennym życiu cechuje mnie jednak większe wycofanie. Mam wrażenie, że gdybym była bardziej podobna do Malwiny, to mogłabym zdziałać w życiu jeszcze więcej. U niej cały czas coś się dzieje, dzięki czemu wciąż mam przyjemność grania. Najgorzej jak w serialu postać wyjdzie za mąż albo się ożeni. Wtedy zazwyczaj nastaje aktorska monotonia.

- Skoro mowa o ślubie. Jak potoczą się dalsze losy Malwiny?
- Jak wiadomo, w życiu mojej serialowej postaci pojawił się policjant, grany przez Marcina Rogacewicza. Wszyscy zastanawiają się czy sklepowa weźmie ślub, tym bardziej, że jej młodsza siostra wyszła za mąż już po raz drugi. Na pewno Malwina ma na to wielką ochotę i chciałaby w końcu stanąć w białej sukni przed ołtarzem.

Rozmawiała Joanna Grochal

„Pierwsza miłość” od poniedziałku do piątku o godz. 18:00 w Telewizji POLSAT.

Zobacz także:
Michał Koterski: To był najlepszy rok w moim życiu
Klaudia Halejcio zachwyca nową fryzurą. Są fotki!

Komentarze