2018-01-09

„Narzeczony na niby” to dużo miłości i dużo wzruszeń

0

Komedia romantyczna pełna zaskakujących zdarzeń od 12 stycznia w kinach. Julia Kamińska (Karina), Mikołaj Roznerski (Barnaba) i Piotr Stramowski (Szymon) opowiadają, co ujęło ich w najnowszym filmie w reżyserii Bartosza Prokopowicza. Czym zaskakuje nowa produkcja Cyfrowej Strefy Twórców?

Centralną postacią miłosnego trójkąta, wokół którego kręci się akcja, jest Karina (Julia Kamińska), o której względy zabiegają Darek (Piotr Adamczyk) i Szymon (Piotr Stramowski). Ten pierwszy to wzięty reżyser i ekschłopak głównej bohaterki. Ten drugi nawinął się przypadkiem akurat wtedy, kiedy potrzebowała kogoś, kto zastąpi jej byłego w roli partnera na wesele.

- Jak patrzę na Szymona, to wydaje mi się, że jest samotny, ale nie jest zamknięty na nowe. Jest spełniony, ale czegoś mu brakuje i okazuje się, że to chyba jest druga połówka - opisuje swoją postać Piotr Stramowski w rozmowie z IPLA.TV. Szymon zabiega więc o względy Kariny, ale Darek nie zamierza odpuścić. Mało tego, aby ponownie zdobyć serce eksdziewczyny, jest w stanie grać nieczysto. Szymon jest zaś ulepiony z zupełnie innej gliny.

- Pojawia się trochę kłamstewek. A Szymon jest na nie cięty. Są momenty, kiedy niemówienie prawdy może nie do końca jest kłamstwem, ale on jakoś nie jest w stanie tego zrozumieć - twierdzi Piotr Stramowski.

Jaka jest Karina? - Generalnie dobra, fajna, miła, sympatyczna, empatyczna. Ale też ulega wpływom. Jest kompletnie zaślepiona, jeżeli chodzi o facetów. Stara się być partnerką idealną. Ona bardzo pragnie miłości i chce, żeby było romantycznie. I robi wszystko, żeby tak się stało. Ale przez długi czas jej nie wychodzi - opowiada o swojej postaci Julia Kamińska.

Tłumaczy też, na czym polega jej zaślepienie, wyraźne dla widzów, lecz jakby niewidoczne dla głównej bohaterki. - Darek dla Kariny do pewnego momentu jest najważniejszym facetem w życiu, spełnieniem jej marzeń. I ona sama siebie przekonała, z wielkiej potrzeby bycia kochaną, że to jest właśnie to. Tymczasem zdecydowanie to nie jest to, bo Darek jest kwintesencją okropnych cech męskich. Okazuje się, że wzięty reżyser nie zawsze oznacza fajnego faceta. Chyba że by obejrzeć go w kinie. To wtedy jest bardzo śmieszny - twierdzi aktorka.

Każdy kinoman wie, że solą dobrego filmu nie są jednak perypetie głównych bohaterów, lecz towarzyszące im wątki poboczne, jak ten Mikołaja Roznerskiego, czyli filmowego Barnaby. - Barnaba jest takim chochlikiem, który się zjawia w tej całej historii i zaczyna może trochę psuć, ale nieświadomie psuć. Jak to bywa w związkach, gdy pojawia się ktoś trzeci, to świat tamtej dwójki wywraca się do góry nogami - tłumaczy aktor, który rozładowuje atmosferę za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie.

- Ten film jest bardzo zabawną komedią romantyczną i bardzo wzruszającą. Muszę obalić mit, że komedie romantyczne są tylko dla kobiet. Jestem miłośnikiem komedii romantycznych z tego względu, że się na nich wzruszam - dodaje Roznerski. Wtóruje mu Stramowski. - To film absolutnie dla każdego. Dla zakochanych, ale nie tylko. Bo także dla kogoś, kto ma ochotę po prostu się rozerwać i zrelaksować - zaprasza aktor.

„Narzeczony na niby” w kinach od 12 stycznia.

Zobacz także:
„Narzeczony na niby”, czyli nowe oblicze gwiazd ekranu
Piotr Adamczyk knuje, psuje i jest zły. Nie na niby!
„Narzeczony na niby”, a śmieszy i wzrusza naprawdę
„Najlepszy”: Nowy smak zwycięstwa w kinie
„Najlepszy” - polski film, który daje nadzieję

Komentarze