2017-12-16

„Kraina lodu”, czyli feministyczna twarz Disneya

Dwa Oscary i ponad 1,2 miliarda dolarów zysku. Co zdecydowało o sukcesie? Na czym polega fenomen tej animacji i dlaczego tak dobrze bawią się na niej zarówno dzieci, jak i dorośli?

Zacznijmy od fabuły inspirowanej klasyczną zimową baśnią Hansa Christiana Andersena. Elza włada potężną mocą, która przyprawia meteorologów o drżenie serc - potrafi zmieniać pogodę. Zwłaszcza w kierunku wiecznej zimy, która zapanowała w jej królestwie. Zaręczona z pewnym księciem jej siostra Anna postanawia odnaleźć dawno niewidzianą siostrę, by położyć kres pogodowym anomaliom. Nie czeka - jak to niegdyś miały w zwyczaju księżniczki - pomocy księcia. Sama zakłada zimowe buty, płaszcz i hop w zaspy! Dziarsko rusza stawić czoła niebezpieczeństwom i przeżyć przygodę.

A jakby tego było mało, jej siostra - pozornie czarny charakter - okazuje się postacią godną współczucia i z gruntu dobrą. Nikczemne oblicze ujawnia natomiast książę, czyli postać w wielu bajkach z zamierzchłych czasów (jak choćby „Śpiąca królewna”) nieskazitelna.

Oto jeden z kluczy do sukcesu - Disney nadąża za rzeczywistością. Pokazuje, że kobiety w dzisiejszym świecie stały się samodzielne i nie wyglądają już z utęsknieniem męskiej pomocy. Same są sobie bohaterkami, bo biorą los w swoje ręce.

W tym samym pęku kluczy do sukcesu znajduje się także realizacyjne mistrzostwo. Zarówno dopieszczone animacje, jak i znakomite piosenki („Let It Go” na miarę Oscara) pozwalają zapaść się w fotel z podziwu dla talentów i umiejętności speców od ekranowych czarów.

Wizualne fajerwerki i ścieżka dźwiękowa, która zaprasza stopy do tupania, nie przysłaniają jednak tego, co najważniejsze - historii. I dobrze, bo jak to u Disneya bywa, jest klarowna, wciągająca i pełna zwrotów akcji. I standardowo już - każdy znajdzie w niej coś dla siebie: dziewczynki bohaterki, z którymi mogą się utożsamiać; chłopcy emocjonujące sceny, jak choćby ta ucieczki przed wilkami; a dorośli znakomite żarty i gry słowne, dzięki którym nie będą się nudzili podczas seansu.

Dodatkowo twórcy polskiej wersji językowej postarali się o dopracowany w najdrobniejszych szczegółach dubbing. Tym lepszy, że znakomicie obsadzony. Wśród głosów bryluje Czesław Mozil jako bałwanek Olaf, który wzrusza i bawi do łez. Ze świecą szukać takiego kompana od czasów osiołka ze „Shreka”.

Nic tylko oglądać, bo to już klasyka.

„Kraina lodu” w sobotę o godz. 20:05 i niedzielę o godz. 12:15 w Telewizji POLSAT.

Zobacz także:
Jakie filmy w grudniu w Polsacie? Sprawdź, co będzie
„Narzeczony na niby”, a śmieszy i wzrusza naprawdę
„Najlepszy”: Nowy smak zwycięstwa w kinie
„Najlepszy” - polski film, który daje nadzieję